Programy Microsoftu kosztują dziś, w zależności od wersji językowej i rodzaju produktu, o 6 – 35 proc. więcej niż przed 1 maja. Podwyżki dotyczą tylko 'paczek’, a nie programów OEM. Tak twierdzą zarówno resellerzy, jak i dystrybutorzy Microsoftu, producent nie potwierdza tej informacji.

W wyjaśnieniu z początku maja czytamy jedynie, że 1 maja br. poszły w górę ceny 'wszystkich produktów w polskiej wersji’. Z sondy przeprowadzonej pod koniec kwietnia wśród czytelników CRN Polska wynika, że wielu resellerów w ogóle nie wiedziało, że Microsoft planuje zmiany w cenniku. Niestety muszą się przygotować na to, że ceny produktów koncernu już niedługo znowu wzrosną. Producent tłumaczy, że jest to konieczne ze względu na przystąpienie Polski do Unii Europejskiej.

Unia niewinna

Prawnicy i przedstawiciele Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, z którymi rozmawialiśmy, zastanawiają się, czy podwyżka w przypadku Microsoftu nie jest działaniem monopolistycznym. W praktyce ogromnie trudno udowodnić, że firma nadużywa dominującej pozycji na rynku lub ma miejsce tzw. zmowa cenowa. Wiele wskazuje jednak, że zakwestionować można sposób, w jaki Microsoft uzasadnił wprowadzenie zmian w cenniku. Wiąże je z zasadami działania na unijnym rynku, a konkretnie z polityką ujednolicania cen w krajach UE. Producent wyjaśnia, że w krajach Europy Środkowej i Wschodniej występują niższe koszty dystrybucji, pomocy technicznej i implementacji, co przekłada się na niższe koszty produkcji. W wyniku rozszerzenia unii podstawy wyznaczania cen staną się w nowych krajach członkowskich bardziej zbliżone do występujących w Europie Zachodniej.

Microsoft powołuje się również na Traktat Rzymski, w którym nakazuje się usunięcie wszelkich barier utrudniających przepływ towarów, usług i kapitału między krajami członkowskimi. Taką barierą mogłyby być, jak twierdzi Microsoft, niższe w porównaniu z innymi krajami UE, ceny programów w Polsce. Rzeczywiście fakt, że angielskie wersje Windowsów można kupić w Polsce taniej, mógłby ściągać do nas klientów z innych krajów. Drożeją jednak nie tylko obcojęzyczne, ale także polskie wersje programów Microsoftu. Czy rzeczywiście zróżnicowanie cen spolszczonych programów jest barierą w świetle unijnego prawa? Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie, przecież trudno się spodziewać, że Francuzi czy Niemcy będą przyjeżdżać po polskie systemy operacyjne Microsoftu. Nasze wersje produktów Microsoftu zdrożały wprawdzie nieznacznie (o kilka procent), ale producent zapowiada, że w ciągu dwóch lat ich ceny będą odpowiadać cenom wersji zachodnioeuropejskich. Microsoft uważa, że polskie wersje językowe nie mogą kosztować mniej niż inne, bo np. Polonia francuska musi mieć prawo do nabycia polskich programów w takich samych cenach w Polsce, jak we Francji. W tej chwili oprogramowanie w językach zachodnioeuropejskich kosztuje u nas tyle samo, ile w zachodniej Europie (ceny wzrosły nawet o 35 proc.). Zatem zrównanie cen już praktycznie nastąpiło.

Zdaniem UOKiK

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ma wątpliwości, że Microsoft nie powinien się powoływać na wstąpienie Polski do UE i płynącą stąd konieczność, jak się wyraził, harmonizacji cen produktów. Harmonizacji, czyli de facto podwyżek – zauważają przedstawiciele UOKiK. Twierdzą, że Jednolity Rynek w żaden sposób nie zmusza firm do wyrównywania cen w krajach członkowskich.

Doświadczenia państw europejskich wskazują bowiem, że ceny poszczególnych towarów i usług różnią się znacznie w zależności od kraju, mimo zaawansowanej budowy Jednolitego Rynku i istnienia wspólnej waluty – wyjaśniają przedstawiciele UOKiK. Analiza dostępnych danych wskazuje, że na przykład różnice cen aut tej samej marki między państwami członkowskimi mogą dochodzić nawet do 39 proc. wartości. Nie ma powodu, żeby w przypadku oprogramowania było inaczej.

Ciekawe, że w urzędzie interpretują konieczność usuwania barier dla konkurencji zupełnie odwrotnie niż w Microsofcie. Według UOKiK nie polega ono na ujednolicaniu cen, lecz wręcz przeciwnie – na prawie do konkurencji.

Niewiele zmienia

Rzecz jasna resellerzy nie są zachwyceni wzrostem cen produktów Microsoftu. Jak zamierzają tłumaczyć podwyżki klientom?

Będziemy mówić, że Microsoft to monopolista i nie mamy większego wpływu na jego posunięcia – powiedział jeden ze sprzedawców.

Pocieszające jest to, że zdaniem przedsiębiorców przynajmniej na razie podwyżki w praktyce niewiele zmieniają. Produkty Microsoftu kupują przede wszystkim firmy i będą je nadal kupować, bez względu na wzrost cen – mówią resellerzy. Natomiast klienci indywidualni, jeśli w ogóle zdecydują się na zakup 'paczki’ Microsoftu, podobnie jak przedtem wybiorą najtańszą wersję oprogramowania, np. Office dla Studentów, Nauczycieli i Uczniów (cena detaliczna około 400 złotych). Majowa podwyżka nie jest jedyną, jaką Microsoft zaplanował. Od 1 lipca ceny jego produktów mają być liczone w euro, a nie w dolarach, jak do tej pory. Zmiany te dotyczą tylko kanału detalicznego. Ceny w kanałach OEM i DSP mają być nadal wyrażane w dolarach. Nie wiadomo, jak przebiegnie to 'przewalutowanie’. Niektórzy resellerzy już spekulują, że niekorzystnie dla kieszeni użytkownika.