Firmy obsługujące rozliczenia bezgotówkowe (do największych należą: PolCard, Centrum Karty BZ WBK, Centrum Kart i Czeków Pekao SA, Citibank Card Acceptance i eCard, który zajmuje się wyłącznie transakcjami internetowymi) pobierają obecnie maksymalnie około 4,5 proc. od każdej transakcji. To niedużo ­ mówią operatorzy. Resellerzy sprzętu informatycznego są innego zdania, zwłaszcza że prowizja to nie jedyna opłata związana z obsługą kart. Dzierżawienie terminalu kosztuje kilkadziesiąt złotych miesięcznie, nie wspominając o opłatach za połączenia z siecią. W przypadku eCardu należy liczyć się z miesięcznym abonamentem w wysokości 190 złotych (firma twierdzi, że w przeciwieństwie do innych operatorów bierze na siebie finansowo-księgową stronę rozliczeń: zestawienia transakcji, zwroty towaru itp.).

Kwadratura koła

Stawki opłat dla centrów rozliczeń bezgotówkowych nie spadną w najbliższym czasie. Przedstawiciele operatorów tłumaczą, że muszą się nimi dzielić z organizacjami płatniczymi (np. z Visą, Europay) i bankami wystawiającymi karty płatnicze. Według PolCardu, w którym najwyższa prowizja wynosi 3,5 proc., 'wspólnikom’ przypada z niej nawet 80 proc. (czyli 2,7 proc.). W Centrum Kart Banku Zachodniego WBK (pułap opłat pobieranych przez centrum sięga 4,5 proc. wartości transakcji) mówią, że na firmę płatniczą i wystawców kart przypada mniej niż 2 proc. prowizji (wszystko zależy od firmy płatniczej, rodzaju karty, sposobu, w jaki ją autoryzowano, np. za pomocą urządzenia niepodłączonego do sieci – imprintera lub elektronicznego terminalu). W eCardzie mówią, że obecna sytuacja związana z wysokością opłat od transakcji bezgotówkowych przypomina kwadraturę koła. Pułapy prowizji nie obniżą się dopóty, dopóki nie wzrośnie wartość sprzedaży bezgotówkowej. Wartość sprzedaży zaś nie zwiększy się, jeśli opłaty od rozliczeń dokonywanych plastikowymi pieniędzmi będą tak wysokie jak teraz.

Dużo zarabiasz, mniej płacisz

Marża w przypadku sprzedaży komputerów wynosi obecnie około 10 proc. Nic więc dziwnego, że resellerzy nie pałają entuzjazmem do bezgotówkowych rozliczeń. Część sklepów w ogóle nie przyjmuje (i nie zamierza tego zmienić) płatności kartą. Inni wprawdzie to robią, ale tylko na życzenie klienta. Nie naklejają na drzwiach plakietek z logami operatorów i wystawców kart. Przeciwko transakcjom bezgotówkowym nie mają nic jedynie resellerzy, którym udało się wynegocjować niższe niż standardowe prowizje. Jednym z nich jest Proabit z Warszawy. Płaci od 2 lat Centrum Kart BZ WBK tylko 2 proc. od transakcji (niewiele, zważywszy że według naszych informacji hipermarkety płacą centrom rozliczeniowym około 1,7 proc.). Przedstawiciele firmy przyznają jednak, że zanim udało im się obniżyć prowizję operatora, zakupy dokonywane plastikowymi pieniędzmi były mało zyskowne.

Proabit zastosował kontrowersyjne rozwiązanie: rozdawał klientom ulotki, w których informował, że w przypadku płatności kartą dolicza do ceny 3,5 proc. (czyli tyle, ile żądał od niego operator). Spotkało się to z niezadowoleniem klientów (nie wspominając, że było wbrew umowie zawartej z operatorem). Reseller zrezygnował zatem z takiego stawiania sprawy i skupił się na negocjacjach wysokości prowizji. Jego zdaniem powiodły się dzięki dwukierunkowości działania firmy – zajmuje się ona zarówno handlem detalicznym, jak i hurtowym. Obroty są więc większe niż detalicznego sklepu komputerowego.

Nie tylko karty

Co może zachęcić resellerów, mimo wysokiej prowizji, do zawarcia umowy z operatorem transakcji bezgotówkowych? Niewiele. Atrakcyjna wydaje się jedynie propozycja PolCardu. Od kilku miesięcy oferuje on usługę doładowania telefonów komórkowych typu pre-paid za pomocą tych samych terminali, które służą do płacenia kartą. Operator dzieli się ze sprzedawcą prowizją od tej usługi (wynosi ona około 10 proc. kwoty doładowania). Na razie za pośrednictwem terminali PolCardu można doładować telefony działające w systemie Tak Tak (wkrótce także Simplus). Ciekawe, że klient może wykupić rozmowy o dowolnej wartości (nie jest więc, jak w przypadku innych form zakupu, ograniczony do wyboru jednej z kilku podanych kwot). Po usłudze PolCardu nie można z pewnością spodziewać się dużych zarobków. Inni operatorzy jednak nie proponują sklepom żadnych dodatkowych usług.

Najwyraźniej firmom obsługującym płatności kartami nie zależy na sklepach, których nie stać na standardową prowizję lub których obroty nie są wystarczająco wysokie, aby ją obniżyć. Może to potwierdzać niska liczba sklepów komputerowych wśród klientów operatorów (na przykład w Centrum Kart BZ WBK stanowią one tylko 2 proc. klienteli). Tylko w przypadku eCardu, zajmującego się płatnościami w Internecie, wirtulane sklepy komputerowe stanowią blisko 1/3 klientów.