Czy ubiegły rok na rynku procesorów można uznać za mało ciekawy? Z punktu widzenia resellera – z pewnością tak. Jeśli chodzi o kwestie najważniejsze dla sprzedawcy (i klienta), czyli wydajność i ceny, zmieniło się niewiele. Tymczasem dla producentów 2004 r. był niezwykle interesujący, przyniósł bowiem zmiany w strukturze ofert obu dostawców. AMD zakończyło produkcję Athlonów i wzorem Intela podzieliło jednostki na dwie grupy: Semprony do tanich pecetów i Athlony 64 do wydajnych. Intel natomiast wprowadził nową beznóżkową obudowę zarówno dla Pentium 4, jak i niektórych Celeronów.

Koniec megahercowego wyścigu?

W 2004 r. prawie przestała rosnąć częstotliwość zegarów. W przypadku Intela można wręcz mówić o regresie. Przez kolejnych dwanaście miesięcy niesłabnącym zainteresowaniem cieszyły się Celerony 2,4 GHz, tymczasem na przełomie 2004 i 2005 r. dystrybutorzy odnotowali bardzo duży popyt na Celerona D 315, który jak wiadomo jest taktowany zegarem 2,26 GHz. Bardzo spadło też tempo wzrostu częstotliwości Pentium 4. Na początku 2002 r. odbyła się premiera jednostki z zegarem 2,2 GHz. Półtora roku później, w czerwcu 2003 r., Intel zaprezentował model taktowany zegarem o 1 GHz szybszym, zaś kolejne półtora roku później przyrost ten wyniósł już tylko 0,6 GHz.

Wiele wskazuje, że w bieżącym roku częstotliwość zegarów najszybszych jednostek w ogóle nie będzie rosła. Coraz większa wydajność będzie wynikiem powiększania pamięci cache i przyśpieszania częstotliwości szyny FSB. Kolejnym krokiem Intela będzie umieszczanie w jednym procesorze dwóch rdzeni. Dlaczego częstotliwości zegarów przestają rosnąć? Najprawdopodobniej tranzystory, jeśli układ ma działać poprawnie, nie mogą być przełączane częściej niż z częstotliwością 4 GHz. Niewykluczone, że pod koniec roku Intel zrezygnuje z podawania prędkości taktowania, by klient nie utożsamiał wydajności procesora z częstotliwością jego zegara. Klienci są już częściowo przyzwyczajeni do idei innego oznaczania procesorów niż znane od początku ery peceta.

Czy ceny będą spadać?

Pytanie wydaje się retoryczne. Ceny procesorów muszą spadać, bo jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Łukasz Kowalik, Marketing Manager w Intelu, mówi, że ciągły rozwój technologiczny zarówno samych konstrukcji procesorów, jak i techniki ich produkcji gwarantuje spadki cen. I oczywiście ceny spadają, ale trzeba zauważyć, że redukcje są coraz mniejsze. Według naszych obliczeń w 2003 r. procesory staniały o 45,7 proc., a w 2004 r. o 37,1 proc. Różnica tylko pozornie jest niewielka. Trzeba pamiętać, że przez cały 2003 r. kursy walut pozostawały na praktycznie niezmiennym poziomie, w styczniu i grudniu dolar i euro kosztowały niemal tyle samo. W 2004 roku było inaczej. Dolar spadł o ponad 20 proc., co oznacza, że gdyby złotówka nie przybierała na wartości i pozostawała – tak jak w 2003 r. – w niezmiennej relacji do amerykańskiej waluty, spadek cen procesorów wyniósłby niespełna 17 proc.

Co będzie, jeśli tegoroczne redukcje cen procesorów będą takie, jak w zeszłym roku, a złoty zacznie (odpukać!) słabnąć? Warto też zauważyć, że procesor jest najdroższym elementem komputera. Najczęściej kupowane dziś jednostki kosztują od 250 do 300 zł w przypadku tanich konfiguracji. Inne ważne komponenty, które wchodzą w skład taniego peceta, to dysk twardy (150 zł) i płyta główna (od 100 do 150 zł). Jak widać, procesor kosztuje tyle, co dysk i płyta główna razem wzięte. Tymczasem na początku nowej dekady, w styczniu 2001 r., typowe komponenty kosztowały: procesor (Celeron 667 MHz) 350 zł, dysk (15 GB) 550 zł, płyta główna zaś co najmniej 300 zł. Od tamtej pory płyty główne staniały prawie 3-krotnie, dyski ponad 3-krotnie, a procesory… kosztują prawie tyle samo, co dawniej.

Wiele wskazuje, że komponenty takie jak płyta główna, dysk czy karta graficzna będą taniały w bardzo małym stopniu. Oznacza to, że cena całego peceta pozostanie niezmienna. Do tej pory zdarzyło się to tylko raz – w latach 1994 – 1996. Zaraz potem cena komputera spadła gwałtownie właśnie wskutek bardzo dużej obniżki cen procesorów. Czy taka historia może się powtórzyć? Z jednej strony raczej nie, bo niedawno zakończyła się wojna cenowa Intela z AMD, podczas której ceny procesorów szybko spadały, a jednocześnie wzrastała ich wydajność. Z drugiej strony nie wiadomo, jaki jest prawdziwy koszt produkcji procesorów. Czy przestałaby się opłacać przy 20-proc. redukcji cen, czy może dostawcy mieliby zyski także po zmniejszeniu cen o połowę?

Rynek dla dwóch

Liczba sprzedanych procesorów na naszym rynku rośnie dużo szybciej niż produkcja komputerów.

AMD podało, że zeszłoroczny zbyt wyniósł 582 tys. jednostek. Import nasilił się zwłaszcza pod koniec roku, gdy na rynku brakowało towaru.

Trudniej oszacować udział Intela. Producent ten, jak wiadomo, nie podaje takich danych. W ubiegłych latach udawało się uzyskać od dystrybutorów informacje, na podstawie których mogliśmy z dużą dokładnością oszacować udziały Intela. Teraz ta sztuka się nie udała i możemy jedynie określić, że w minionym roku na polski rynek trafiło od 650 do 700 tys. procesorów tego producenta.

Po zsumowaniu wielkości sprzedaży obu wytwórców i odniesieniu do ilości wyprodukowanych w zeszłym roku pecetów okazuje się, że statystycznie na jeden komputer przypada prawie półtora procesora. Jak to wyjaśnić, tym bardziej że według opinii pragnących zachować anonimowość ekspertów, import jednostek AMD przekroczył 100 tys. procesorów? Najprawdopodobniej procesory są nie tylko importowane, ale też eksportowane. Trudno oszacować skalę tych zjawisk, można tylko dodać, że wdzięczniejszym obiektem handlu poza oficjalnym kanałem są jednostki sprzedawane luzem (tzw. trail), bo transport procesorów w pudełkach jest dużo droższy. A to sugeruje, że przez granicę wędrują częściej procesory AMD, ponieważ w ich przypadku udział wersji pudełkowych w sprzedaży jest znacznie większy niż w przypadku Intela. Warto jednak zaznaczyć, że coraz więcej procesorów AMD jest nabywanych w komplecie z wiatrakami. W IV kw. 2004 – wg danych producenta – na 150,7 tys. sprzedanych jednostek złożyło się 95 tys. wersji pudełkowych i 55,7 tys. traili.

Procesory wczoraj i jutro

Jak wspomnieliśmy, w przypadku Intela klienci w całym 2004 roku najczęściej wybierali Celerona 2,4 GHz lub Pentium 4 2,8 GHz – oba w obudowach mPGA 478. W 2005 roku będą decydować się na jednostki w nowej obudowie LGA775, bo produkcja tych pierwszych dobiega już końca. Pentium 4 będą przeznaczone do 64-bitowej platformy. Do niedawna przedstawiciele Intela twierdzili, że stosowanie takiej magistrali w pececie nie ma uzasadnienia, ale jak widać zmienili zdanie. Ciekawe, że eksperci od procesorów również twierdzą, że na 64 bity w komputerze jest jeszcze za wcześnie. Skąd taka zmiana? Prawdopodobnie przyczyna jest prosta. Intel pozostając przy platformie 32-bitowej mógłby tracić udziały w rynku, bo nabywcy zaczynają się interesować komputerami z 64-bitową magistralą danych. A przecież to właśnie klient ma zawsze rację…

W przypadku AMD użytkownicy w pierwszym półroczu 2004 najczęściej kupowali Athlony XP 2500+, zaś w drugiej połowie roku musieli się zdecydować albo na słabszego Semprona, albo od razu na Athlona 64. Na rynku powszechna jest opinia, że użytkownicy nie lubią Sempronów, a na 64-bitową jednostkę jest jeszcze mimo wszystko za wcześnie. Kto wie, czy Athlony nie powrócą. Przecież nie tak dawno w sprzedaży pojawiły się już raz wycofane z produkcji Durony. Przedstawiciele AMD powiedzieli, że wznowili ich produkcję, bo takie było zapotrzebowanie.

Co będzie miał w środku pecet w drugiej połowie 2005 r.? Być może nie czeka nas wcale szybki rozwój. O ile o powrocie Athlona można tylko spekulować, to w przypadku Intela niedługo będziemy świadkami swoistego kroku w tył. Producent szykuje kolejną wersję chipsetu i915 o oznaczeniu PL, który będzie współpracował tylko z pamięciami DDR. Gdy tymczasem już od połowy zeszłego roku na rynku są płyty główne z chipsetami i915 oraz i925 przeznaczonymi do DDR2.

Jak wiadomo, jednostki AMD nie są przygotowane do DDR2, a poza tym obecność chipsetu i915 PL nie wróży pamięciom nowej generacji nic dobrego. Sprawa 64 bitów w pececie wydaje się być przesądzona, choć uzasadnienia brak. Karty graficzne z nowym złączem PCI Express umożliwiają wielokrotnie szybszy transfer danych niż w AGP, ale nie ma potrzeby wykorzystania tych możliwości. Prędkości zegarów procesorów nie rosną… Czyżby pecet prześcignął już sam siebie?