Tunery telewizyjne są sprzedawane albo jako niezależne urządzenia, albo zintegrowane z kartą graficzną. Sprzedaż pierwszych szacuje się na 20 – 25 tys. rocznie, z czego wynika, że są zamontowane w ok. 2 proc. nowych pecetów. Podobny procent kart graficznych jest wyposażonych w tuner. To nisza rynkowa, która może się w przyszłości powiększać. Dlaczego? Coraz liczniejsi producenci monitorów rozszerzają ofertę o monitory LCD ze zintegrowanym tunerem telewizyjnym. Świadczy to, że coraz więcej osób chce za pośrednictwem komputera oglądać programy telewizyjne. Umożliwiający to monitor kosztuje jednak dużo. Poza tym, że cena zwiększa się o wartość tunera, producent, a w konsekwencji również klient, musi w Polsce dopłacić do kompletnego urządzenia 20 procent wartości – państwo zalicza bowiem taki monitor do kategorii telewizorów, na które cło wynosi wspomniane 20 proc. (przypomnijmy, że monitory komputerowe objęto zerową stawką celną). Zakładając, że multimedialny monitor kosztuje 2 tys. zł, dodatkowa opłata za możliwość oglądania dzięki niemu telewizji wynosi 400 zł (kwota netto dla dilera). Czemu płacić aż tyle, jeśli można kupić tuner samemu i zapłacić za niego nie więcej niż 150 zł?

Co kryje w sobie?

Pierwsze karty z tunerami TV odtwarzały sygnał telewizyjny tylko z dźwiękiem monofonicznym. Z czasem urządzenie wzbogacono o pilot. Następne tunery mogły pełnić funkcje odbiornika radiowego. Dopiero od niedawna odtwarzają zarówno dźwięk radiowy, jak i telewizyjny w wersji stereo, początkowo w systemie A2, następnie Nicam. Dla polskiego rynku oczywiście ważniejszy jest ten drugi, bo stosuje go krajowa telewizja. A2 może być przydatny tylko przy odbiorze niektórych stacji zagranicznych z telewizji kablowej lub satelitarnej.

Pierwsze tunery były wyposażone w dość drogi chipset Conexant, który nie umożliwiał odbioru stereofonicznego. Później na rynku pojawiły się chipsety Philipsa – tańsze, a stereofoniczne. Obecnie obaj producenci wytwarzają układy o podobnych funkcjach, ale na naszym rynku z racji niższej ceny większym zainteresowaniem cieszą się tunery z układami Philipsa. Chipset tunera składa się z dwu części, pierwsza dekoduje sygnał wizyjny, druga – foniczny oraz realizuje wszystkie funkcje związane
z konwersją obrazu i dźwięku z postaci analogowej na cyfrową.

Z kasety na dysk

Pierwotna funkcja, czyli dekodowanie sygnału telewizyjnego na ekranie monitora, to jak wspomnieliśmy tylko część możliwości karty. Zresztą monitor LCD trudno uznać za pełnowartościowy ekran telewizora (szerzej na ten temat piszemy w Dodatku Specjalnym CRN Polska – Monitory). Bardzo istotną funkcją dzisiejszych tunerów jest nagrywanie w różnych formatach cyfrowej kompresji obrazu materiałów utrwalonych na analogowych taśmach audio i wideo. Przeprowadzona niedawno przez CRN Polska ankieta wskazuje, że część klientów poszukuje takiej właśnie usługi. Dilerzy nie widzą jednak potrzeby inwestowania w profesjonalny sprzęt do jej świadczenia. Dlaczego? Najprawdopodobniej dlatego, że funkcję tę z powodzeniem może spełniać właśnie karta tunera telewizyjnego. Jakość konwersji nie jest rewelacyjna, ale też większość materiałów muzycznych czy filmowych, które użytkownicy chcą mieć w formie cyfrowej, nie była nagrana w tak dobrej jakości, by cyfrowa konwersja dokonana na tunerze mogła ją pogorszyć.

Wprawdzie możliwości nagrywania cyfrowego to nic nowego, jednak niezbędny jest do tego komputer, na który jeszcze dwa lata temu stać było tylko bogatą klientelę. Dziś pecet z procesorem taktowanym zegarem 1,5 GHz, z 128 MB pamięci operacyjnej i twardym dyskiem o pojemności 40 GB – to produkt należący do najtańszych. A taki w zupełności wystarczy do archiwizacji w formie cyfrowej starych taśm.

Warto wspomnieć, że niektóre tunery umożliwiają nagrywanie dźwięku, a nawet obrazu, bezpośrednio na płytach CD czy DVD. Ciekawą funkcją jest tzw. time shifting. Polega na tym, że można przerwać oglądanie programu telewizyjnego, a następnie wrócić do niego i kontynuować oglądanie od momentu, w którym je przerwano. Niektóre tunery mają zintegrowany interfejs USB 2.0, coraz częściej stosowany w czytnikach kart flash, aparatach i kamerach cyfrowych. Warto o tym pamiętać, wybierając tuner, bo do dziś tylko nieliczne płyty główne są standardowo wyposażone w USB 2.0.

Prolink i reszta

Niewątpliwie największy udział w polskim rynku tunerów należy do Prolinka. Urządzenia producenta, których część sprzedawana jest pod nazwą Pixelview, stanowią w opinii dystrybutorów połowę tego segmentu. Na drugim miejscu znajdują się produkty AverMedia. Trzecia popularna w Polsce marka to Leadtek, której producentem jest Winfast, znany swego czasu z produkcji chipsetów kart dźwiękowych. Dwie kolejne dobrze znane marki to Avacs i Kworld. Pełna lista producentów tunerów telewizyjnych obejmuje jeszcze kilkanaście nazw, m.in. Herkules, InsideTNC, Jet Way i Trust. Spośród nich warto wspomnieć o dwóch. InsideTNC (którego produkty sprzedawane są z marką Dream) oferuje urządzenia najtańsze w cenie nawet poniżej 100 zł, niektóre jeszcze monofoniczne, ale wciąż cieszące się popularnością. Herkules natomiast jest bardzo dobrze znany z produkcji wysokiej jakości kart graficznych. Niestety niedawno zrezygnował z niej, nadal jednak dostarcza tunery telewizyjne, drogie, ale wysokiej jakości.

Przyszłość tunerów TV

Żaden dystrybutor nie wróży tunerom świetlanej przyszłości. To nie jest produkt, który zwraca uwagę, jego funkcjonalność już się nie zwiększy. Nie zmieni się też konstrukcja, co za tym idzie – ceny nie spadną, a tylko ich zmniejszenie mogłoby (czego świadkami byliśmy niejednokrotnie) stać się przyczyną rynkowego cudu. Gdyby tunery telewizyjne w ubiegłym roku kosztowały 300 zł lub więcej, a dziś dopiero ich ceny spadły do obecnego poziomu, być może stałyby się standardowym elementem dzisiejszych pecetów.

Z pewnością jednak ani ich sprzedaż nie będzie bardzo wysoka, ani nie znikną z rynku. Szeroka oferta, od najtańszych tunerów w cenie 100 zł do drogich urządzeń zewnętrznych, które kosztują 300 zł, oraz duży asortyment oprogramowania nie tylko do nagrywania i prostej edycji wizji czy fonii, gwarantują im miejsce na rynku.