Minione półrocze z pewnością należało do nietypowych w ciągu ostatnich kilku lat. Jak powszechnie wiadomo, od końca poprzedniej dekady notowano coraz słabszy zbyt desktopów markowych (zarówno A-, jak i B-brandowych), rosło za to zapotrzebowanie na C-brandy. W zeszłym roku ich udział w sprzedaży przekroczył 70 proc. (w 2000 r. niespełna 60 proc.). W tym roku, a przynajmniej w pierwszej jego połowie, było inaczej. Liczba sprzedanych C-brandów wyniosła ok. 320 tys., czyli zaledwie 10 tys. więcej niż w pierwszym półroczu 2003. Dane o ich zbycie pochodzą z wyliczeń własnych CRN Polska. Powstają na podstawie rozmów z producentami i dystrybutorami o wielkości sprzedaży komponentów, przede wszystkim obudów, twardych dysków i procesorów. Bardzo duży wzrost sprzedaży zanotowali za to producenci sprzętu markowego, zwłaszcza A-brandów. W pierwszej połowie 2004 roku sprzedano ich o 70 proc. więcej niż w tym samym okresie 2003. O kilkanaście procent wzrósł też segment B-brandów.

Systematyczny wzrost rynku desktopów na poziomie 7 – 10 proc. utrzymuje się niezmiennie od wielu lat. Ale cały rynek komputerów rośnie ostatnio dużo szybciej, jeśli doliczyć sprzedaż notebooków, a tu klientów przybywa wielokrotnie szybciej niż w przypadku desktopów. Przypomnijmy, że w pierwszej połowie 2003 sprzedano ponad 60 tys. laptopów (33 proc. więcej niż w tym samym okresie 2002), zaś w pierwszych sześciu miesiącach tego roku prawie 90 tys. Nie trzeba kalkulatora by obliczyć, że to wzrost o kolejne 50 proc.

Od początku ery komputerów ceny tych urządzeń nieustannie spadały i stało się to dla wszystkich oczywiste. Bieżący rok w branży IT wyróżnia się także tym, że nastąpiło zahamowanie spadków cen pecetów. Dlaczego? Przestały tanieć komponenty. Ceny tych, które zwykle taniały najszybciej w pierwszych miesiącach roku, czyli twardych dysków, w tym roku nie spadały. Pamięci jak wiadomo potrafią tanieć i drożeć z dnia na dzień, zwykle jednak w skali półrocza taniały. W tym roku drożały od stycznia do maja, co nie pozostało bez wpływu na koszt kompletnego peceta.

NTT, HP i reszta

W minionym półroczu sprzedano na naszym rynku prawie pół miliona pecetów. To o ok. 50 tys. więcej niż rok temu. Ten 10-procentowy wzrost to niemal w całości zasługa producentów sprzętu markowego. Prawie wszyscy powiększyli sprzedaż o co najmniej kilka tysięcy desktopów, co u jednych oznacza kilkanaście, u innych kilkaset procent. Z producentów zagranicznych największy wzrost zanotował Dell. Bardzo duży skok sprzedaży miał też miejsce w FSC. Producent w pierwszym półroczu w Polsce znalazł nabywców na 8 tys. desktopów. Nie jest to wprawdzie liczba imponująca w skali całego rynku, ale duża w porównaniu z pierwszym półroczem 2003 r., kiedy sprzedaż wyniosła zaledwie 3,5 tys. Nie zasypia też gruszek w popiele IBM, który podwoił sprzedaż w porównaniu z wynikami ubiegłego roku. HP również poprawiło swoje osiagnięcia. Wzrost o 3,5 tys. nie jest imponujący, ale okazał się bardzo potrzebny, by dostawca utrzymał drugą pozycję, bowiem granicę 20 tys. sprzedanych komputerów przekroczył Dell oraz po wyjątkowo słabym 2003 r. – Optimus. Oczywiście niezmiennie od lat pozycja lidera należy do NTT System, który co roku powiększa sprzedaż średnio o 20 proc. Trzeba też wspomnieć o DTK, który w minionym półroczu sprzedał 10 tys. pecetów oraz 19 tys. terminali (w 2003 r. 6,2 tys. pecetów i 3,5 tys. terminali). Nie poprawiła się za to pozycja Actionu, jako producenta pecetów. Nie udało nam się uzyskać od producenta informacji o wielkości sprzedaży w minionym kwartale. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że liczba sprzedanych desktopów wyniosła trochę ponad 9 tys., czyli rozprowadzono mniej urządzeń niż w tym samym okresie 2003 r. Tak słaby wynik jest wart odnotowania choćby dlatego, że Action zamierza już w przyszłym roku stać się liderem w produkcji pecetów w Polsce.

Markowy, czy składany

Skąd nagły wzrost zainteresowania sprzętem markowym? Czy utrzyma się w przyszłości? Czy mali producenci powinni się martwić? Nie ma oczywiście jednoznaczych odpowiedzi i gotowych recept dla dilerów, ale pewne zjawiska są zauważalne.

Przyczyną wzrostu sprzedaży sprzętu markowego jest to, że pod względem cen i elastyczności konfiguracji coraz bardziej przypominają pecety składane przez małych producentów. Czasy, gdy komputer markowy kosztował kilka razy więcej niż składany, są już historią. Dziś urządzenia B- i C-brand w tej samej dokładnie konfiguracji (sprzętowej i programowej) kosztują tyle samo lub prawie tyle samo. Drugi bardzo ważny argument, który od lat przemawiał za wyborem desktopa od lokalnego dostawcy, to elastyczność, czyli możliwość wyboru każdego elementu z osobna oraz dostęp do najnowszych komponentów. Teraz takie możliwości oferują też dostawcy sprzętu markowego. Jeśli np. dziś Intel wprowadza nowy procesor, klient już jutro znajdzie go w komputerze firmowym. Jedną z przyczyn wzrostu sprzedaży FSC było właśnie szybkie wzbogacanie konfiguracji o nowości. Warto też dodać, że od co najmniej roku producenci komponentów nie zasypują nas gradem nowości, które wielu klientów chciałoby zastosować w swoim komputerze. I jeszcze sprawa oprogramowania. Urządzenia firmowe mają z reguły oprogramowanie systemowe i programy użytkowe. Wszystko jest zainstalowane, łącznie ze sterownikami, co dla wielu użytkowników jest dużym i ważnym ułatwieniem. Do tego dochodzi element prestiżu. Lepiej mieć na biurku IBM niż składak, zwłaszcza że różnica w cenie jest niewielka albo wręcz żadna. Podobnie na rynku motoryzacyjnym są tacy, którzy nie kupią daewoo, a chevroletta – oczywiście tak.

Czy w przyszłości sprzęt markowy będzie wypierał C-brandy? W pewnym stopniu tak, bo na przytoczone argumenty producenci składaków nie mają odpowiedzi. Poza tym weszły w życie przepisy o znaku CE, które z pewnością zniechęcą niektórych dilerów do produkcji desktopów.
Bardzo wiele wskazuje na to, że komputery C-brandowe będą zastępowane przez do tej pory niewiele znaczącego 'przeciwnika’, czyli sprzęt markowy. Ale czy to, że resellerzy będą mieli mniej zamówień na pecety swojej produkcji oznacza, że powinni się martwić o swoją przyszłość? Zgodnie z przysłowiem, że jeśli nie można kogoś pokonać, należy zostać jego przyjacielem – ci, którzy rezygnują z montażu, mogą oferować swoim klientom komputery markowe.