CRN Polska: SCO twierdzi, że w Linuksie znajdują się fragmenty kodu przepisane z Uniksa. Dotychczas nie przedstawiliście na to żadnych dowodów. Tymczasem zobaczyć chciałaby je cała branża informatyczna, a w Niemczech nawet… sądownicza. Sąd za naszą zachodnią granicą zakazał wam rozpowszechniać tę informację. Może czas wyjąć królika z kapelusza i udowodnić, że nie kłamiecie.

Greg Bogochwalski: Zacznijmy może od tego, że w SCO mamy całkowitą pewność, że duże fragmenty kodu SCO Uniksa są w Linuksie. Mamy ekspertyzy trzech niezależnych firm, które potwierdzają ten fakt. A królik z kapelusza został już wyciągnięty. Od jakiegoś czasu zapraszamy wszystkich chętnych do naszego amerykańskiego biura, w którym prezentujemy jednakowe fragmenty kodów źródłowych obydwóch systemów. Nie wydaje mi się więc, aby było tu jeszcze nad czym dyskutować. Kody zostały przepisane i tyle. Nic dziwnego, że przed ewentualnym procesem nie chcemy wskazywać linii obrony, pokazując cały materiał dowodowy.

CRN Polska: To tyle, jeśli chodzi o oficjalne, korporacyjne sformułowania. A czy przypadkiem prawda nie wygląda tak, że boicie się, iż ktoś wskazane przez was fragmenty kodów napisze od nowa i będzie po sprawie?

Greg Bogochwalski: Oczywiście, że się tego obawiamy. Jednak nawet jeśli ktoś je przepisze, nie będzie po sprawie. To by było tak, jakbym ukradł rower, używał go kilka lat, a w chwili wykrycia kradzieży przemalował ramę. Czy przez to przestałbym być złodziejem? Rozmawiając na ten temat, musimy pamiętać, że SCO zostało okradzione i nie widzę powodów, dla których nie mielibyśmy dochodzić sprawiedliwości.

CRN Polska: Nadal nie usłyszeliśmy konkretów…

Greg Bogochwalski: Jakich konkretów się pan spodziewa?

CRN Polska: Choćby wskazania nazw firm, które podpisują się pod ekspertyzami.

Greg Bogochwalski: Opinia publiczna pozna je w czasie procesu z IBM-em.

CRN Polska: Ale sprawa, którą wytoczyliście IBM-owi, nie dotyczy przecież kradzieży kodu.

Greg Bogochwalski: Zarzucamy IBM-owi niedotrzymanie warunków kontraktu. Podejrzewamy, że będąc licencjobiorcą naszego kodu uniksowego dopuścił do pojawienia się tego kodu w miejscach trzecich. Tymczasem umowa mówiła jasno: z kodu może korzystać tylko IBM. Meritum sprawy rzeczywiście nie dotyczy więc kradzieży fragmentów kodu. Jednak przyzna pan chyba, że sprawy te mają punkt wspólny.

CRN Polska: Czy pan sugeruje, że to IBM dopuścił do skopiowania kodu uniksowego do Linuksa?

Greg Bogochwalski: Tego akurat nie powiedziałem. Zresztą sprawę IBM-a zostawiam prawnikom. Problem jest dużo szerszy. Właśnie zdecydowaliśmy się zasygnalizować, że w procesie tworzenia kodu linuksowego nie ma żadnych mechanizmów chroniących prawa autorskie. Nikt dziś nie może mieć pewności, że poza nami ktoś jeszcze nie został okradziony. Możliwe jest przecież, że w kodzie Linuksa zawarte są fragmenty oprogramowania Oracle’a, Microsoftu, Novella i innych. My po prostu jako pierwsi zauważyliśmy zgodność elementów tego systemu z naszym produktem. Tymczasem w każdej chwili mogą pojawić się kolejni poszkodowani. Ten problem musi zostać rozwiązany. Zdaję sobie sprawę, że słowa Linux i kontrola jakoś ze sobą nie współgrają, ale prawa autorskie muszą być chronione i koniec. Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, Linux nigdy nie będzie poważną konkurencją na rynku rozwiązań komercyjnych. Zresztą od załatwienia tej sprawy uzależniamy nasz powrót do dystrybucji Linuksa.

CRN Polska: Krótko mówiąc, wydaliście wojnę całemu światu linuksowemu. Naprawdę myśli pan, że możecie ją wygrać?

Greg Bogochwalski: Celowo czy nie tak zwany świat linuksowy, a ściślej mówiąc niektórzy jego członkowie, wydali wojnę SCO. To nie my uczyniliśmy pierwszy krok, to nas okradziono. Świat linuksowy to zbiór ludzi i firm. Jest dla nas oczywiste, że nie wszyscy przestrzegają prawa, piłka jest więc na korcie linuksowców. To im powinno zależeć, aby oczyścić swoje szeregi i stworzyć procedury, które nie dopuszczą do podobnych sytuacji w przyszłości. Jedno jest pewne, nie chcemy rezygnować z dystrybucji Linuksa. Musimy jednak wiedzieć, że ani my nie jesteśmy okradani, ani nikt inny.

CRN Polska: Wspomniał pan o zastosowaniu biznesowym. Skoro już o tym mowa, zajrzyjmy na polskie podwórko. Od ubiegłego roku namawialiście partnerów, by oferowali swoje rozwiązania w wersjach współpracujących z waszym Linuksem. W kilku przypadkach (np. Macrosoftu) sprzedaż wyraźnie się rozpoczęła. I w takim momencie wstrzymujecie dystrybucję systemu. Co może pan powiedzieć tym przedsiębiorcom, których zostawiliście na lodzie?

Greg Bogochwalski: Określenie 'zostawiliśmy na lodzie’ nie jest w tym przypadku właściwe. Wstrzymaliśmy czasowo dystrybucję naszego Linuksa, ale nie zaprzestaliśmy i nie zamierzamy zaprzestać udzielania pomocy technicznej partnerom, którzy już sprzedali nasze systemy. Powiem więcej, jeśli klient ma innego Linuksa, także oferujemy mu kontrakty supportowe. Partnerzy, którzy dostosowali swoje systemy do współpracy z Linuksem, nie tylko nie są na lodzie, ale odwrotnie: znaleźli się w dość komfortowej sytuacji. Proszę pamiętać, że nasz system powstał na bazie porozumienia konsorcjum United Linux. Trzy inne firmy z tej grupy ciągle sprzedają identyczny system. Partnerzy zawsze mogą więc rozpocząć współpracę z innym dostawcą Linuksa. Teraz jednak uczynią to z pełną świadomością, że popierają rozwiązania wykorzystujące kradziony kod.

CRN Polska: Dlaczego wycofaliście się z dystrybucji tak nagle, bez żadnego ostrzeżenia, które pozwoliłoby partnerom jakoś się przygotować, np. zmienić dostawcę?

Greg Bogochwalski: Dlaczego tak nagle? Tu akurat mam dość proste wyjaśnienie. Zgodność kodów zauważyliśmy niedawno, przygotowując się do rozprawy z IBM-em. Zażalenie złożyliśmy 7 marca. Dopiero wtedy zaczęliśmy wnikliwie analizować kody. Jeśli natomiast chodzi o zmianę dostawcy, będziemy namawiać partnerów, aby nie korzystali z Linuksa, lecz z Uniksa.

CRN Polska: To może być trudne, ze względu na wyższą cenę Uniksa. Może nie trzeba było wycofywać się z dystrybucji Linuksa?

Greg Bogochwalski: Wydaje mi się, że moralnie byłoby to naganne. Nie można krytykować sposobu, w jaki Linux powstał, i kwestionować praw autorskich, a jednocześnie czerpać profitów z jego dystrybucji. A teraz o pieniądzach. Rzeczywiście Unix jest droższy. Jednak zapewniam, że będziemy chronić swoich partnerów. Zrobimy wszystko, aby pomóc zarobić firmom, które zrezygnują z oferowania Linuksa (po części zbudowanego z kradzionych klocków) na rzecz czystego Uniksa.

CRN Polska: Mówił pan o moralności. Czegoś tu nie rozumiem. Twierdzicie przecież, że skopiowany kod pochodzi z waszego Uniksa. W tej sytuacji SCO, prowadząc nadal dystrybucję obydwu systemów, miałoby czyste ręce…

Greg Bogochwalski: Powtórzę jeszcze raz: nie chcemy dystrybuować produktu, którego twórcy złamali prawdopodobnie prawa autorskie. A o tym, że w Linuksie brak jakichkolwiek zabezpieczeń, najlepiej świadczy prospekt emisyjny Red Hat. Znalazł się tam zapis mówiący, że spółka nie może zapewnić klientom ochrony, jeśli okaże się, iż produkt narusza prawo autorskie. W tej sytuacji trudno nie odnieść wrażenia, że specjaliści z Red Hat doskonale wiedzieli albo podejrzewali, że w Linuksie mogą znajdować się fragmenty kodu skopiowane z innych systemów. Działo się to już cztery lata temu…

CRN Polska: I oni już cztery lata temu wiedzieli, a SCO nie?

Greg Bogochwalski: Mamy o to do siebie trochę pretensji. Przez te cztery lata wydaliśmy przecież sporo pieniędzy na rozwój Linuksa, na jego promocję, marketing itp. Tymczasem okazało się, co się okazało…

CRN Polska: Plotki mówią, że doszliście do wniosku, że sprzedaż Linuksa nie była opłacalna i znaleźliście pretekst, żeby się z niej wycofać…

Greg Bogochwalski: Nikt nie wycofuje się w chwili, gdy sprzedaż zaczyna rosnąć. Byłoby to głupie. Zaczęliśmy sprzedawać SCO Linuksa w styczniu bieżącego roku. Od tego czasu zrealizowaliśmy jeden projekt z siedmiuset czterdziestoma serwerami linuksowymi. W drugim zainstalowano 182 serwery. Proszę mi wskazać podobne projekty innych linuksowych firm.

CRN Polska: Jaki odsetek przychodów SCO pochodzi z Linuksa?

Greg Bogochwalski: Niewielki, około 5 proc. Liczyliśmy jednak, że w tym roku nastąpi całkiem spory wzrost.

CRN Polska: Novell stwierdził ostatnio, że gdy sprzedawał wam Uniksa, zostawił sobie prawa autorskie i patentowe do systemu. Jaki to oświadczenie będzie miało wpływ na dalsze działania SCO, np. na sprawę z IBM-em?

Greg Bogochwalski: Nie będzie miało żadnego wpływu. Według kontraktu z Novellem CSO ma prawo powstrzymywać bezprawne przekazywanie kodu i metod deweloperskich przez każdego dostawcę Uniksa. Nasze zastrzeżenia w stosunku do IBM-a nie mają nic wspólnego z patentami czy prawami autorskimi. IBM złamał warunki kontraktu. A jeśli chodzi o inne plany SCO, jedno jest pewne: nie zamierzamy przerwać walki o zabezpieczenie praw autorskich w Linuksie.

CRN Polska: Ale zdaje pan sobie sprawę, że w tej wojnie o Linuksa na razie wygrywa… Microsoft, że pomogliście odrobinę konkurencji?

Greg Bogochwalski: Niestety tak. Jednak z całą pewnością było to działanie niezamierzone. Uważam, że właśnie po to, by Linux mógł kiedyś stanowić silną konkurencję dla innych systemów, wszyscy jego potencjalni nabywcy muszą mieć pewność, że nie naruszono niczyich praw autorskich.