Producenci aparatów cyfrowych cały czas ulepszają swoje konstrukcje, ale jest im coraz trudniej zaskoczyć klientów czy siebie nawzajem nowym urządzeniem. Przez wiele lat miejscem, w którym prezentowano nowości, były targi Photokina, które co dwa lata odbywają się jesienią w Kolonii. Powoli jednak targi te przestają być tak ważnym wydarzeniem, jakim były w przeszłości.
Większość produktów, eksponowanych na Photokinie jako premierowe, została już zaprezentowana opinii publicznej wcześniej – mówi Radek Jaworski, PR Manager w polskim oddziale Panasonica. – Dlatego targi te przestają być miejscem, w którym pokazywane są przełomowe rozwiązania z dziedziny fotografii, a zaczynają przypominać pole marketingowej bitwy między producentami, którzy prześcigają się w sposobach przyciągnięcia odwiedzających do swoich stoisk.
Nie znaczy to oczywiście, że na Photokinie nie zaprezentowano żadnych nowości.
Z ważniejszych tegorocznych premier należy wspomnieć o pierwszych lustrzankach z funkcją nagrywania filmów w rozdzielczości HD oraz zaprezentowaniu pierwszego na świecie cyfrowego aparatu z wymiennymi obiektywami pozbawionego luster – mówi Radek Jaworski.
Panasonic we współpracy z Olympusem opracował konstrukcję, którą w hierarchii aparatów fotograficznych należałoby umieścić między lustrzanką a megazoomem. Jest to aparat, który przypomina lustrzankę, bo można w nim stosować wymienne obiektywy, ale nie ma w nim klasycznego lustra. Pomysł wydaje się bardzo ciekawy. Wymienne obiektywy gwarantują jakość zdjęć porównywalną z uzyskiwaną w lustrzankach, zaś brak lustra pozwala zredukować koszt aparatu, jego wymiary i wagę. Według założeń producentów, a zwłaszcza Panasonica, który jako pierwszy zaprezentował taką konstrukcję, będzie to propozycja dla tych, którzy szukają aparatu lepszego niż kompakt, ale nie potrzebują lustrzanki.

Między kompaktem
a lustrzanką

Aparaty cyfrowe, praktycznie od początku swojego istnienia, taniały w szybkim tempie. Stwierdzenie to wydaje się oczywiste, ale tylko pozornie, bo inne produkty z branży elektroniki użytkowej, jak np. odtwarzacze audio czy wideo albo telewizory LCD wcale nie taniały tak od razu po wejściu na rynek. Cyfrówki taniały, a jednocześnie błyskawicznie rosły ich parametry. Kilka lat temu aparat kompaktowy z matrycą zawierającą dwa miliony pikseli i adekwatnej jakości układ optyczny kosztował grubo ponad tysiąc złotych. Kto sprzedaje aparaty od lat, ten pamięta, że na przykład A60 PowerShot Canona (2 MP, trzykrotny zoom, 1,5-calowy wyświetlacz) kosztował w 2004 r. 1,3 tys. zł. W tamtym czasie popularna lustrzanka Canon 300 D z jednym obiektywem o niewyszukanym zakresie ogniskowych (18 – 55 mm) kosztowała ponad 5 tys. zł. Cztery lata temu wybór był więc niewielki: albo „tani” kompakt za 1 tys. zł, albo lustrzanka za co najmniej 4 tys. zł. Jeszcze w tym samym roku w sprzedaży pojawiły się aparaty, które dziś nazywane są megazoomami, a bez wątpienia najbardziej popularna wśród nich to Konica Minolta, Dimage Z3 z 12-krotnym zoomem.
W tej chwili podział aparatów jest już dużo bardziej skomplikowany. Obok tradycyjnych kompaktów mamy kompakty kieszonkowe i podróżne (tzw. travel compact), a także megazoomy, lustrzanki i wspomniane megazoomy z wymiennymi obiektywami.
Typowym przykładem aparatu kompaktowego w pierwotnym tego słowa znaczeniu jest np. Ixus 80 Canona – jak podaje producent – najpopularniejsza konstrukcja tego lata. Kompakty kieszonkowe to aparaty o małych wymiarach, jak np. seria Coolpix Nikona. Wśród tego typu urządzeń trzeba zwrócić uwagę na modele „pancerne”, czyli odporne na wodę, mróz, upadek czy zgniecenie – takie jak mju 770 czy nowszy mju 1040. Wszyscy producenci twierdzą zgodnie, że bardzo szybko rośnie popularność megazoomów. W tej grupie znajdują się konstrukcje z obiektywami o zoomie przybliżającym od 10 do 12 razy oraz takie, które dysponują zoomem 18-krotnym, a nawet większym. Wśród tych pierwszych najbardziej znane są Panasonic DMC-TZ2, Canon SX 100 czy Olympus SP 510. Do drugiej grupy należą między innymi: Panasonic DMC FZ 18 z 18-krotnym zoomem czy Olympus SP 565 z zoomem 20-krotnym. O ile jeszcze rok temu konstrukcje takie stanowiły raczej dopełnienie ofert producentów, to teraz każdy z nich ma dwa, trzy aparaty tego typu w swoim asortymencie.
Od 2007 r. bardzo szybko rośnie też na naszym rynku liczba oferowanych lustrzanek. Niewątpliwie boom na te produkty zapoczątkowało Sony, które po wchłonięciu Koniki Minolty unowocześniło znany aparat Dynax 5. Cyfrówka ta, nazwana Alfa 100, bardzo szybko zyskała uznanie klientów. Nic dziwnego, była tańszy od urządzeń konkurencji, miała 10-megapikselową matrycę (wówczas standardem było jeszcze 6 megapikseli), układ antywstrząsowy i całkowitą nowość w tej klasie – funkcję samooczyszczania matrycy z kurzu. Dość szybko aparat ten stał się dostępny w cenie poniżej 2 tys. zł, co zmusiło konkurentów do zaoferowania swoich konstrukcji w podobnych cenach. Dzięki temu lustrzanki zaczęły w szybkim tempie zdobywać rynek. W 2008 roku w Canonie lustrzanki stanowiły już aż 15 proc. wszystkich sprzedanych aparatów.
Udział lustrzanek w całym rynku jest mniejszy i wynosi około 10 proc. prawdopodobnie dlatego, że kilku ważnych dostawców ma niewiele takich modeli w swoich ofertach. Chodzi o Panasonica (wg danych producenta lustrzanki stanowiły ilościowo 8 proc. sprzedaży), Samsunga i Fuji Film, które takich urządzeń prawie nie mają w ofercie,
i firmy, które nie proponują ich wcale, jak np. Kodak.

Co na nadchodzącą gwiazdkę?

Z rozmów z producentami wynika, że najpopularniejsze są aparaty w cenie około 400 zł (podajemy tu orientacyjne ceny brutto dla klienta końcowego) i o takie właśnie urządzenia będą najczęściej pytać klienci w grudniu, który obok maja i lipca jest miesiącem największej sprzedaży cyfrówek.
Tradycyjnie największą popularnością cieszyć się będą aparaty najtańsze ze standardowym trzykrotnym zoomem, które w nadchodzącym okresie przedświątecznym będzie można kupić średnio po ok. 400 zł – mówi Radek Jaworski z polskiego oddziału Panasonica. – Przyczyna popularności takich urządzeń jest od pewnego czasu taka sama. Niska cena powoduje, że zakup takiego aparatu nie jest dla gospodarstwa domowego dużym obciążeniem, jednocześnie zdjęcia nim wykonane jakością nie ustępują tym zrobionym przy użyciu droższych, lepiej wyposażonych konstrukcji.
W przypadku Panasonica będą to modele z serii Lumix LS. Przedstawiciele Olympusa przewidują, że początkujący użytkownicy będą wybierali z jego oferty aparaty FE 20 z 8-megapikselową matrycą, trzykrotnym zoomem i 2,5-calowym wyświetlaczem. Wśród aparatów nieco droższych, o lepszych parametrach, Canon stawia na wspomniany już model Ixus 80 oraz PowerShot E1. Oba mają matrycę 10 MP, czterokrotny zoom optyczny i kosztują dziś ok. 500 zł.
Zbigniew Mądry, dyrektor handlowy i członek zarządu w AB, również twierdzi, że Canon E1 będzie bardzo popularny, zwłaszcza wśród młodzieży, wcale nie ze względu na wyjątkowe parametry, ale…
E1 ma awangardowy wygląd i jest dostępny w kolorach: białym, niebieskim i różowym – mówi Zbigniew Mądry. – To aparat przeznaczony głównie dla ludzi młodych, szczególnie kobiet.
Choć dla wielu klientów cena pozostaje bardzo ważnym kryterium wyboru sprzętu fotograficznego, to rośnie rzesza użytkowników wymagających, którzy są gotowi wydać więcej, by robić lepsze zdjęcia. Dla nich przeznaczone są kompakty, które mają dużo wyższe parametry od wspomnianych podstawowych konstrukcji. Olympus stawia tu na modele: FE 370 z pięciokrotnym zoomem do użytku codziennego oraz mju 1050, aparat z grupy odpornych na złe traktowanie, przeznaczony szczególnie dla narciarzy (funkcja tab control umożliwia obsługę aparatu w grubej rękawicy). Wśród aparatów kompaktowych w cenie do 1 tys. zł trudno o urządzenie, które będzie miało bardzo dobrej jakości matrycę, doskonały układ optyczny z gigantycznym zoomem czy imponującej wielkości wyświetlacz. Ale można kupić cyfrówkę charakteryzującą się jedną z tych cech. Na przykład za 1 tys. zł można kupić aparat z 10-krotnym zoomem u Panasonica (seria TZ) albo z 3,5-calowym wyświetlaczem u Nikona (Coolpix S60).
W swojej ofercie lustrzanek Nikon stawia na nową konstrukcję, długo oczekiwanego następcę D80.
Nikon D90 miał premierę pod koniec sierpnia br., w sprzedaży znalazł się miesiąc później i spodziewamy się, że będzie jednym z hitów sezonu gwiazdkowego – mówi Agnieszka Bischoff, specjalistka ds. marketingu w Nikonie. – W modelu tym zastosowano funkcję samooczyszczania matrycy, podgląd na żywo czy 3-calowy wyświetlacz i jest to pierwsza na świecie lustrzanka, za pomocą której można nagrywać filmy.
Warto przypomnieć, że w 2007 r. pytaliśmy przedstawicieli producentów, czemu lustrzanki nie mogą służyć do filmowania. Większość ekspertów odpowiadała, że jest to funkcja niegodna lustrzanki, aparatu przeznaczonego do robienia zdjęć najwyższej jakości. Wtedy podaliśmy przykład z dziedziny motoryzacji – kilkanaście lat temu nikomu by nie przyszło do głowy, że Jaguar może wyprodukować auto kombi z silnikiem Diesla. Ale wyprodukował, a lustrzankami można już kręcić filmy.

Rynek cyfrówek
w Polsce

Według wstępnych prognoz, które bazują na wynikach pierwszego półrocza i wstępnych danych z trzeciego kwartału 2008, w bieżącym roku zostanie sprzedanych o 25 proc. cyfrówek więcej niż w 2007 r. Nie jest to jednak dobra wiadomość dla producentów, bo o ile wzrosła sprzedaż, to ceny urządzeń spadły. W efekcie przychody w najlepszym razie nie uległy zmianie. Wszyscy zgodnie twierdzą, że najbardziej potaniały megazoomy i lustrzanki, nieco mniej kompakty. Wobec tego nie trudno się domyślić, popularność których aparatów najbardziej wzrosła.
W pierwszej połowie 2008 r. sprzedano w Polsce o 51 proc. więcej aparatów wyposażonych w 12-krotny lub większy zoom niż w tym samym okresie 2007 r. – mówi Tomasz Czyżewski, Product Manager Photo z GFK Polonia. – Sprzedaż takich konstrukcji cały czas rośnie, bo od stycznia do sierpnia bieżącego roku rynek wchłonął ich już 58 proc. więcej niż w tych samych miesiącach zeszłego roku.
Wśród producentów powody do zadowolenia mają przede wszystkim: Panasonic i Sony. Ten pierwszy znacznie zwiększył swoje udziały w segmencie aparatów kompaktowych, Sony w segmencie lustrzanek. Nic dziwnego, Sony zainwestowało bardzo duże pieniądze w reklamę swoich nowych lustrzanek, a liczba oferowanych przez tego wytwórcę modeli jest imponująca. Tego samego nie można powiedzieć za to o jednym z największych światowych producentów aparatów tego typu – o Canonie. Powszechnie mówi się, że jak na tego producenta, liczba modeli jest bardzo uboga.
Koniecznie trzeba zaznaczyć, że w bieżącym roku rośnie sprzedaż aparatów u resellerów. W Canonie – według danych producenta – w tym roku sprzedaż kompaktów w kanale IT wzrosła do tej pory o 10 proc., zaś lustrzanek o 25 proc. w stosunku do 2007 r. Największe wzrosty sprzedaży w naszym kanale odnotował w I kwartale br. Panasonic: 63 proc. w kompaktach, 139 proc. w lustrzankach i 196 proc. w megazoomach.
Co ciekawe, wśród marek aparatów, których sprzedaż w kanale rośnie w 2008 roku, nie ma BenQ, producenta, który kojarzony jest przede wszystkim z branżą IT.
Od pewnego czasu obserwujemy spadek sprzedaży w tradycyjnym kanale dilerskim – mówi Marcin Dzidzik, Product Manager w BenQ. – W tym roku wyniesie on już nie więcej niż 30 proc.
Mniejsza sprzedaż w kanale nie oznacza wcale gorszych wyników sprzedaży tego producenta, wręcz przeciwnie.
Przez pierwszych sześć miesięcy 2008 roku odnotowaliśmy sprzedaż aparatów na poziomie 30 tys. sztuk – mówi Marcin Dzidzik. – Sprzedaż w trzecim kwartale szacujemy wstępnie na poziomie 22 tys., w czwartym – 25 tys. Według prognoz BenQ odnotuje wzrost sprzedaży w 2008 r. o ok. 200 proc. w stosunku do roku poprzedniego.
Są to duże wzrosty jak na tego producenta, ale nie mają wpływu na podział rynku. Najważniejsi wytwórcy aparatów to: Canon, Sony, Panasonic, Nikon, Olympus i Samsung. Ten ostatni zamyka listę firm, których udziały wyrażają się liczbą dwucyfrową, ale nie jest wykluczone, że w przyszłym roku udziały Samsunga wzrosną, bo rozszerzy się kanał dystrybucyjny. W bieżącym roku importem aparatów zajmuje się już polski oddział Samsung Electronics, ale dystrybucją jeszcze K Consult (w poprzednich latach importer i wyłączny dystrybutor aparatów Samsunga). Od przyszłego roku sprzęt fotograficzny Samsunga będzie dostępny w całej sieci dystrybucyjnej koreańskiego dostawcy, najprawdopodobniej wzrosną też jego inwestycje w działalność reklamową i marketingową, dzięki czemu udziały rynkowe Samsunga mogą się powiększyć.