Ustawa o odpadach elektrycznych i elektronicznych może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Nie dość, że nakłada na przedsiębiorców kolejne zobowiązania, to jeszcze proponuje się w niej szereg zapisów, które godzą w ich interesy. Najlepiej więc bombę rozbroić, dopóki zegar tyka. Takiego zdania są producenci skupieni wokół Ele-Forum. To nieformalne stowarzyszenie, powołane przez firmy z branży AGD, elektronicznej i oświetleniowej, właśnie w związku z przepisami o recyklingu (patrz: wywiad z Wojciechem Koneckim, reprezentującym producentów AGD). Jego twórcy wyszli z założenia: nic o nas bez nas. Chcą śledzić przebieg prac nad projektem ustawy, a także w nich uczestniczyć. W ramach Ele-Forum działa tylko kilku producentów z branży IT. Zapytaliśmy w innych firmach komputerowych, co wiedzą o przygotowywanych właśnie regulacjach. Okazało się, że generalnie niewiele. Najwyżej naszym rozmówcom obiło się o uszy, że nowe prawo ma wejść w życie. O co konkretnie chodzi w nowych przepisach, wiedzą tylko nieliczni.

Tyle nie zbierzemy

W ramach Ele-Forum spośród firm informatycznych współpracują (są zresztą obecne również na rynku tzw. elektroniki użytkowej): Canon, HP, LG, Samsung, a także Panasonic, Philips, Sharp i Sony. Ich przedstawiciele wraz z przedsiębiorcami z pokrewnych branż przedstawili ostatnio Ministerstwu Środowiska opinię o zakładanych tzw. poziomach zbiórki odpadów elektrycznych i elektronicznych. Ich zdaniem są zbyt wysokie.

’Po dokonaniu pierwszych szacunków bilansu masy wprowadzanego sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz analizie efektywności obecnej zbiórki stwierdzamy stanowczo, że pozyskanie 150 tys. ton odpadów w 2008 r. (unia zacznie wtedy od nas wymagać zbiórki 4 kg złomu na mieszkańca – przyp. red.) jest w obecnych warunkach niemożliwe’ – napisali producenci w piśmie wysłanym do Ministerstwa Środowiska na początku października. Zdaniem autorów listu obecnie w Polsce nie funkcjonuje żaden system zbiórki odpadów elektrycznych i elektronicznych.

’Mimo wcześniejszych zobowiązań, samorządy nie zrobiły prawie nic w sprawie komunalnej zbiórki odpadów elektrycznych i odpadów niebezpiecznych’ alarmują producenci.

Wybrnąć z tej sytuacji można, ich zdaniem, odsuwając w czasie obowiązek zbiórki 4 kg na mieszkańca (w innych krajach wejdzie on w życie już od 2006 r., my do tej pory wywalczyliśmy 2-letni okres przejściowy) lub zmniejszając tzw. poziomy zbiórki.

Nie tylko my

Producenci z Ele-Forum uważają, że ustawodawca nie może przedsiębiorców obciążać odpowiedzialnością za to, że w Polsce w chwili obecnej praktycznie w ogóle nie zbiera się zużytych urządzeń od obywateli. Tymczasem projekt ustawy przewiduje, że przedsiębiorstwa mają płacić tzw. opłaty produktowe, czyli po prostu kary, w razie, gdyby nie zgromadziły i nie dostarczyły do recyklingu wymaganych ilości odpadów. Następny problem dotyczy świadomości społeczeństwa. W tej chwili, jak twierdzą producenci z Ele-Forum – potwierdzają to zresztą resellerzy (patrz: nasza sonda i ankieta w CRN nr 22/2004) – użytkownicy nie mają nawet pojęcia o tym, że system zbiórki ma powstać i stare urządzenia będzie można oddawać w sklepach bądź punktach, które mają stworzyć gminy. Jednym słowem, potrzebna jest kampania informacyjna, zachęcająca klientów do oddawania zużytych urządzeń, tym bardziej że sprzętu nadającego się do złomowania jest w Polsce niewiele i trudno będzie go pozyskać.

Rejestr i inne

Kolejnym problemem, który wiąże się z wdrożeniem nowych przepisów, jest rejestr urządzeń wprowadzanych do obrotu i oddawanych do recyklingu. Producenci zorganizowani w Ele-Forum uważają, że najlepiej byłoby, gdyby ustawodawca im powierzył to zadanie. Wystarczy zamówić specjalne oprogramowanie i zatrudnić kilka osób – mówią. Jeśli organizacją systemu rejestracji zajmie się administracja państwowa, koszty przedsięwzięcia mogą wzrosnąć, ponieważ zostanie zaangażowana armia urzędników, zamiast kilku osób (w ostatnim projekcie ustawy zapisano, że rejestrację ma prowadzić Państwowa Inspekcja Handlowa). Za tym, by rejestr stworzyli producenci, przemawia jeszcze jeden argument. Rejestr ma służyć między innymi do wyłapywania niezgodności między masą sprzętu wprowadzonego do obrotu i zebranego. Innymi słowy chodzi o to, by dowiedzieć się, czy istnieją firmy, które będą sprzęt wprowadzać na rynek i jednocześnie unikać kosztów jego zbiórki i recyklingu. Tylko producenci są w stanie namierzyć takich przedsiębiorców. Mają bowiem handlowców, którzy działają w terenie i znają firmy w danym rejonie.

Błoga nieświadomość

Wątpliwości i zastrzeżeń do obecnego projektu ustawy jest mnóstwo. Przede wszystkim sprawa założenia własnej, producenckiej organizacji odzysku (tak może być taniej, jak mówią przedstawiciele Ele-Forum) zamiast korzystania z usług obcej. Po drugie komplikacje wynikające z konieczności umieszczania specjalnego numeru na produktach, który ma potwierdzać, że producent bierze udział w zbiórce i recyklingu (może to być utrudnienie dla tych, którzy produkują i pakują sprzęt za granicą, bo trzeba będzie wprowadzić znaczące zmiany organizacyjne). I wreszcie wyliczenie masy produktów wprowadzanych do obrotu (od tego zależy m.in. wysokość opłat produktowych, od nich zaś – wynagrodzenie organizacji odzysku).

Zapytaliśmy kilku dużych producentów, czy zdają sobie sprawę, jak wiele niejasności jest w projekcie ustawy. Tylko nieliczni go znają i potrafią ocenić wpływ, jaki może ona wywrzeć na ich działalność. Większość w najlepszym razie słyszała o tym, że szykują się nowe przepisy.

Jakie konkretnie i co z nich wynika – trudno im powiedzieć. Podchodzą jednak do sprawy ze stoickim spokojem.

– Będzie tak, jak zawsze. Nawet jak ustawa zacznie już obowiązywać, i tak najpierw na pół gwizdka – mówią w InterComie. Do nowych przepisów na pewno trzeba się będzie przystosować, ale trochę potrwa, zanim w firmach zorientują się, o co w nich chodzi.

Wielu przedsiębiorców o wprowadzanych regulacjach nawet nie słyszało.

– W gruncie rzeczy nie ma w tym nic dziwnego, że tak niewielu zna temat recyklingu odpadów elektrycznych i elektronicznych – twierdzi Józef Lis, odpowiedzialny w Lexmarku za recykling materiałów eksploatacyjnych, a także zajmujący się w firmie dyrektywą WEEE (Waste Electrical and Electronic Equipment – przyp. red.). – Ustawa nie jest jeszcze gotowa. Trudno opracowywać strategię działania, skoro nie wiadomo, jakie ostatecznie będzie brzmienie przepisów.

Można zarobić?

Część firm, w tym dużych producentów sprzętu IT, kojarzy recykling wyłącznie z usługą polegającą na odbiorze używanych urządzeń od firm i przekazywaniu ich recyklerom. Na przykład w Dellu na pytanie, czy firma przygotowuje się do wejścia w życie nowych przepisów, odpowiedziano, że… recyklingiem zajmuje się już od pewnego czasu, bo ma program skupowania sprzętu od klientów biznesowych. Podobnie kwestie recyklingu rozumie się w IBM-ie. Jego przedstawiciele twierdzą, że są przygotowani do nowych przepisów, bo już teraz partnerzy firmy ułatwiają klientom pozbycie się zużytych urządzeń, złomując je, oczywiście odpłatnie. Jeśli sprzęt do czegoś się jeszcze nadaje, partnerzy IBM-a odkupują go od firmy. Podobne usługi świadczy Fujitsu Siemens Computers. Od tego producenta jednak również nie dowiedzieliśmy się, jak w praktyce zamierza „ugryźć” ustawę o odpadach elektrycznych i elektronicznych.

Widać więc, że wprawdzie tematyka recyklingu dużym producentom nie jest obca, ale niekoniecznie w kontekście przygotowywanej właśnie ustawy. Może w przypadku dużych zagranicznych firm sprawa zostanie rozwiązana globalnie. Polscy producenci i importerzy muszą się nią zająć samodzielnie…