W poprzednim numerze CRN Polska (w artykule 'Zainwestuj w zasilacz i obudowę’) pisaliśmy, jak i czy w ogóle można złożyć komputer kompatybilny elektromagnetycznie, czyli zgodny z większością norm dotyczących znaku CE. Nadmierne promieniowanie elektromagnetyczne przewodzone za pośrednictwem kabli komputerowych redukuje przede wszystkim dobry zasilacz, a także tzw. ferryty. Z kolei emisję promieniowania powinna tłumić głównie obudowa, którą można uszczelnić za pomocą listew czy taśm. Użycie ferrytów i uszczelek jednak nie gwarantuje, że komputer nie będzie 'siał’. Skuteczność działania tych akcesoriów można sprawdzić tylko za pomocą badań laboratoryjnych. Z tego wniosek, że nie ma szans, by na własną rękę przekonać się, czy urządzenie jest kompatybilne elektromagnetycznie, wpływa na to zbyt wiele czynników.

Ferryty do testów

Rdzenie ferrytowe – powszechnie zwane ferrytami (to po prostu miękki materiał ze sproszkowanego żelaza z niewielką domieszką węgla) używane do redukcji promieniowania przewodzonego przez kable komputerowe mają najczęściej kształt koralików, baryłek (te są chyba najwygodniejsze, bo zapina się je od razu na kablach, nie trzeba zdejmować wtyczek i zakończeń, jak w przypadku koralików, które naciąga się na przewody) lub spłaszczonych tulejek. Który ich rodzaj zastosujemy, zależy od wielkości, a właściwie grubości i kształtu kabli. Jak wybrać odpowiedni ferryt? Z doborem rozmiaru nie ma problemu. Przyjmuje się po prostu zasadę, że ferryt ma jak najściślej przylegać do kabli (nie wdając się w szczegóły techniczne: im większy luz, tym mniejsza skuteczność ferrytu). Warto też wspomnieć, że powinien się znajdować jak najbliżej obudowy (z ferrytem jest podobno tak, jak z magnesem – im bliżej metalowej ścianki się znajduje, tym większą ma siłę działania). Sprzedawcy mówią, że najpopularniejsze są koraliki o średnicy 8, 10 lub 12 milimetrów oraz tulejki o średnicy 1 – 1,5 cm i długości 5 cm.

Nie ma gwarancji, że nawet najściślej nałożony ferryt skutecznie stłumi promieniowanie. Producenci wprawdzie podają ich charakterystykę, tzn. jakie promieniowanie mogą stłumić (np. o częstotliwości 400 MHz), nie wiadomo jednak, z jakim mamy do czynienia w danym komputerze. Niedostosowany ferryt może nawet zintensyfikować promieniowanie elektromagnetyczne zamiast je stłumić. Jego skuteczność sprawdzimy tylko za pomocą testów. Jak twierdzą przedstawiciele firm sprzedających ferryty, producenci komputerów tym właśnie sposobem najczęściej je dobierają.

Firmy produkujące ferryty wstawiają nawet do laboratoriów regały z rdzeniami w różnych rozmiarach – mówi przedstawiciel firmy ABC Elektronik z Gorlic. – Podczas badań próbuje się po prostu, po zastosowaniu których emisja jest najniższa. Produkty z takiej 'wystawki’ są za darmo, to po prostu rodzaj promocji.

Rdzenie ferrytowe sprzedaje w Polsce kilkanaście firm, m.in. AET z Ostrowa Wielkopolskiego, Astat z Poznania, ELFA z Warszawy, Elhurt i Infoel z Gdańska, Microdis z Wrocławia, Neotech z Białegostoku. Najbardziej znani producenci to EPCOS, FerroxCube, Panasonic, TDK i Würth Elektronik.

W żadnej z firm sprzedających rdzenie, z których przedstawicielami rozmawialiśmy, nie zdarzyło się, by ferryty kupowali składacze. Klientami są z reguły duzi producenci komputerów, np. Optimus czy NTT System. Cena waha się od 0,50 do 2 – 3 euro za sztukę. Bywa że producenci kupują gotowe zestawy: kable z zaciśniętymi koralikami ferrytowymi, oczywiście tylko po sprawdzeniu, czy konkretny ferryt spełni swoje zadanie, tzn. stłumi promieniowanie przewodzone.

Według norm dotyczących sprzętu działającego w domu czy w biurze (są bardziej rygorystyczne niż w przypadku środowiska przemysłowego) poziom emisji przewodzonej nie powinien być wyższy niż 50 dB przy częstotliwości fali wynoszącej około 30 MHz. Dla uściślenia: 50 dB to tzw. średni poziom emisji, oprócz tego przyjmuje się quasiwartość szczytową. Rzecz w tym, że w pomiarze promieniowania przewodzonego mogą się pojawić tzw. piki, które nie powodują przekroczenia średniej wartości promieniowania. Quasiwartość szczytowa nie powinna być wyższa niż 60 dB.

Sposób na szczeliny

Jak się okazuje, wybór ferrytów wiąże się z koniecznością skorzystania z usług laboratoriów, czego składacze z pewnością chcieliby uniknąć. Niestety, podobnie jest w przypadku uszczelnień obudów. Można rzecz jasna dobrać np. listwę uszczelniającą o odpowiednim profilu i rozmiarze, ale nie ma całkowitej gwarancji, że w którymś miejscu obudowy nadal nie istnieje szczelina wystarczająco duża, by przedostało się przez nią promieniowanie. Słowem, czy uzbrojony w ferryty i uszczelki komputer nie 'sieje’, można sprawdzić tylko podczas testów laboratoryjnych. Obudowy idealnie szczelnej, jak już w poprzednim numerze pisaliśmy, po prostu nie ma. Dobrze jednak byłoby, gdyby wykonano ją z dość grubego metalu (wystarczy nawet 2 milimetry), a wszystkie miejsca, przez które mogłoby się wydostawać promieniowanie, były w miarę możliwości zasłonięte lub uszczelnione. Należy przyjąć, że fale o wysokich częstotliwościach mogą się wydostawać nawet małymi otworami. Specjaliści z poznańskiej firmy Astat (zajmuje się sprzedażą m.in. rdzeni, uszczelnień, a także aparatury pomiarowej do testów związanych z kompatybilnością elektromagnetyczną) radzą unikać szczelin większych niż 1/20 długości fali (nie dotyczy to sprzętu dla wojska). Inaczej mówiąc, np. szczelina o rozmiarze maksimum 1 cm (chodzi o przekrój szczeliny: gdy ma okrągły kształt, pod uwagę bierze się jego średnicę, gdy zaś np. prostokąta – liczy się wymiar dłuższego boku) zatrzyma falę o częstotliwości nie większej niż 1 GHz. Dużo to, czy mało? Rzecz względna. W przypadku komputerów występują fale o wyższym promieniowaniu. Procesory pracują już na częstotliwościach wyższych niż 1 GHz. Z drugiej strony otwór o średnicy czy też 'najdłuższym wymiarze’ (jak mówią fachowcy) jednego centymetra, to dość duża szczelina.

Poza stosowaniem ferrytów i uszczelek istnieje jeszcze kilka metod poprawy parametrów elektromagnetycznych urządzenia, m.in. dokładne dokręcanie śrub, nieusuwanie zaślepek slotów, wybieranie obudowy z zaślepkami zrobionymi z metalu (pisaliśmy już na ten temat w poprzednim numerze.)