W rosyjskim sektorze informatycznym pracuje oficjalnie około 1,5 miliona osób. W rzeczywistości jest ich podobno dwa razy więcej. Gospodarka rosyjska potrzebuje jeszcze co najmniej 1 miliona informatyków. Szacunki wskazują (tamtejsze władze to liczą), że z Rosji wyjechało lub niebawem wyjedzie raptem tylko 150 tysięcy informatyków. Niemniej banki i znaczące przedsiębiorstwa w obliczu sankcji i ograniczeń finansowych spowolniły rozwój systemów oraz projektów informatycznych. Szczególnie w sferze aplikacji dla klientów, zwalniając część informatyków lub ograniczając im płace. Firmy zagraniczne, zamykające swoją działalność w Rosji, również zwolniły swoje zespoły informatyczne, czasem wypłacając im dodatkowe 2–3 pensje lub sugerując wyjazd do ich zagranicznych oddziałów.

Równocześnie lokalne firmy informatyczne poszerzają działalność w obszarach zwolnionych przez znikające firmy zagraniczne. Starają się zapełnić lukę, jaka się wytworzyła po wypchnięciu ich z rynków zachodnich. Administracja i gospodarka oczekują wsparcia w podtrzymaniu ich obsługi informatycznej ograniczanej sankcjami. Z kolei przemysł obronny Rosji oczekuje wzmożonego wysiłku w opracowywaniu nowych systemów informatycznych, wspierających działania wojsk (chyba im tego teraz brakuje) oraz wzmocnienia walki i obrony cybernetycznej.

Władze, poszukując rozwiązań w ograniczeniu emigracji informatyków oraz pozyskaniu nowych kadr, posługują się dekretem prezydenta przyznającym strategicznym firmom – pracującym na rzecz sfery obronnej oraz rozwoju rosyjskiego programu niezależności technicznej oprogramowania – wysokie dotacje na wyższy kapitał obrotowy oraz rozbudowę mocy produkcyjnych. Federalna Służba Podatkowa zawiesi kontrole na trzy lata. Pracownikom tych firm dekretuje się poprawę warunków bytowych, ulgi podatkowe, preferencyjne kredyty hipoteczne, wyższe pensje oraz gwarantowane odroczenie służby wojskowej, jeżeli przepracowali co najmniej rok na etacie w jednym z 75 zawodów.

Jest jeszcze możliwość zatrudnienia informatyków z Białorusi (o Ukrainie kremlowskie władze muszą na długo zapomnieć) i w ograniczonym zakresie – podobno z obaw o kwestie cyberbezpieczeństwa – z innych rosyjskojęzycznych państw. Z tych samych powodów, a szczególnie z braku znajomości języka rosyjskiego, Kreml nie widzi możliwości zatrudnienia informatyków z Indii oraz Chin. Dla pracodawców firm informatycznych najlepszym pracownikiem jest Rosjanin mieszkający w Rosji. Specjaliści mogą liczyć na pensje do 150 tysięcy rubli (około 10 tys. zł), a do 300 tysięcy w przypadku szczególnych umiejętności.

Według jednego z rosyjskich ekspertów (mniejsza o nazwisko): „Decyzja Akademii Nauk ZSRR w 1966 r. o przyśpieszonym uruchomieniu produkcji radzieckich elektronicznych maszyn cyfrowych o architekturze IBM (/360, a potem również PDP), po raz pierwszy spowodowała powiew niezależności”. Decyzja ta dotyczyła całego RWPG i rzeczywiście umożliwiła rozwój informatyki w KDL-ach. I dalej ekspert (po przeredagowaniu jego wypowiedzi): „Po reformie głasnosti w ramach pierestrojki – podobno neutralne i niezależne zachodnie firmy IT przekształciły się w machinę ekonomicznych represji w większości dziedzin gospodarki. Obecna sytuacja, jaką podarował nam Zachód swoimi sankcjami, pozwoli przeorganizować funkcjonowanie rosyjskiej informatyki tak, byśmy nie musieli używać produktów zachodnich, w dużym stopniu pisanych przez naszych (rosyjskich) programistów, płacąc za nie dolarami. Powinniśmy wreszcie na spotkaniach rządowych przestać oglądać prezentacje z logo Windows”.

Po aneksji Krymu i pierwszych, jeszcze delikatnych, sankcjach w 2015 roku rząd Federacji Rosyjskiej zakazał agencjom rządowym zakupu zagranicznego oprogramowania, jeżeli istnieje równoważne oprogramowanie krajowe. W 2016 roku agencjom federalnym, a w 2018 firmom państwowym nakazano przejście na rosyjskie oprogramowanie biurowe. Z kolei w roku 2019 sprawdzono wykorzystanie krajowego oprogramowania w krytycznych sieciach teleinformatycznych.