„Największe wydarzenie w historii naszej firmy jest jeszcze przed nami” – to Pana słowa z września tego roku, tuż przed debiutem nowej marki Endorfy i związanych z nią planów ekspansji na rynki światowe. Polski rynek stał się dla was za mały?

Łukasz Zdziech Nie, absolutnie. To raczej kwestia ambicji, żeby być marką globalną. Poza tym jeśli wymyślamy nasze produkty od zera, inwestujemy w nie duże pieniądze i wiemy, że reprezentują światowy poziom, to chęć ekspansji staje się naturalna. A jednocześnie uzasadniona ekonomicznie. Mamy bowiem w Polsce znakomity dział R&D, w którym zatrudniamy świetnych specjalistów. Dzięki nim jesteśmy na bieżąco z globalnymi trendami, a czasami wręcz je wyprzedzamy. To duży wysiłek, a przy tym niemała inwestycja. Dzięki sprzedaży na zagranicznych rynkach zyskamy dodatkowe środki na dalszy rozwój produktów i promocję marki.

W kontrze do rynku weszliśmy w niszę, stawiając na produkty jakościowe.

  Jaki jest planowany globalny wzrost, uwzględniający wpływy ze wszystkich rynków?

Nasz planowany wzrost ogółem to 15–20 proc. rocznie, co pozwoli nam pozyskiwać specjalistów i finansować rozwój produktów oraz marki Endorfy, najpierw na rynku europejskim, a następnie na świecie.

  A jaka jest lokalna strategia?

Naszym podstawowym celem w Polsce jest utrzymanie dotychczasowych udziałów rynkowych. 

  Łatwo nie będzie…

Na przeszkodzie może nam stanąć przede wszystkim trend wprowadzania własnych marek przez duże sieci handlowe. Przeciwdziałamy temu dbałością o jakość oraz inwestycjami w budowanie silnej marki. Dzięki temu obecni i potencjalni klienci wiedzą, że oferowane przez nas produkty są lepsze niż marketowe.

  Dlaczego akurat teraz podjęliście decyzję o wprowadzeniu na rynek marki Endorfy i wyjście na świat?

Taką decyzję podjęliśmy trzy lata temu, jednak zanim wdrożyliśmy ją w życie, przyszedł czas lockdownów i związanych z tym dużych zmian na rynku. To nas postawiło w stan niepewności i na kilka miesięcy zamroziliśmy wcześniejsze plany, żeby zobaczyć, jaki będzie dalszy rozwój sytuacji. Okazało się, że pandemia przyczyniła się do dalszego, bardzo szybkiego wzrostu liczby graczy i dalszej profesjonalizacji gamingu. A to oczywiście tym bardziej sprzyja naszym pomysłom i ambicjom. Przez długie lata nasz przekaz marketingowy był „stunelowany” na mężczyzn, którzy byli zagorzałymi graczami. Teraz chcemy dotrzeć do znacznie szerszej grupy odbiorców, pozycjonując markę Endorfy jako lifestylową, a więc nie tylko dla ekspertów czy profesjonalistów.