CRN Polska: Czerwiec 2002 roku miał być dla ciebie czasem fiesty. Wraz z najlepszymi klientami Compactu pakowałeś walizki przed wyjazdem na mundial do Korei i Japonii. Partnerzy pojechali. Ty nie zdążyłeś, bo trafiłeś do aresztu jako domniemany członek zorganizowanej grupy przestępczej…

Szymon Szempliński: Nigdy nie pogodzę się z faktem, że aresztowano mnie pod absurdalnym zarzutem, który oczywiście okazał się niesłuszny i został uchylony dwa miesiące po opuszczeniu przeze mnie aresztu. Nawet ostateczne zarzuty, sformułowane niedawno w akcie oskarżenia, nie pozwalają na zastosowanie tymczasowego aresztowania. A przecież to tylko akt oskarżenia. Trzeba też pamiętać, że akt oskarżenia to jedynie ustalenia oskarżyciela publicznego, a nie wyrok.

CRN Polska: Od początku utrzymujesz, że zarzuty prokuratora są wyssane z palca. Czy jesteś jeszcze jednym biznesmenem, któremu fiskus zlikwidował firmę za niewinność?

Szymon Szempliński: Swoją sprawę porównuję do 'Procesu’ Kafki. Bohater tej powieści, podobnie jak ja, został uwikłany w absurdalną sytuację. Dziś wiem, że wyrok na mnie zapadł już w grudniu 2001 roku, kiedy odmówiłem pracownikowi białostockiego UKS-u wręczenia 0,5 mln zł łapówki. Wtedy zastosowano wobec mnie stalinowską zasadę: 'dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf’. Skarbówka potrzebowała tylko jakiegoś, choćby najbardziej absurdalnego pretekstu dla puszczenia mnie w skarpetkach, więc go sobie stworzyła. Dopiero teraz rozpoczął się proces, czyli ocena zebranego materiału przez niezawisły sąd. Nadszedł czas na składanie dowodów potwierdzających moją niewinność.

CRN Polska: Przed sądem każdy jest niewinny. Nie znam nikogo, kto by mówił inaczej…

Szymon Szempliński: Jedyną moją winą było robienie interesów z człowiekiem, który okazał się nieuczciwy wobec wszystkich swoich kontrahentów, między innymi Compactu i wielu innych, dużo większych od nas przedsiębiorstw z całej Polski. Skąd mogliśmy wiedzieć, że jest na bakier z prawem?

CRN Polska: Ale proces wytoczono tylko firmom z Białegostoku. Dlaczego?

Szymon Szempliński: Sam się nad tym zastanawiam i nie znajduję odpowiedzi.

CRN Polska: A ja zastanawiam się, jak to możliwe, że kupowałeś u wspomnianego nieuczciwego przedsiębiorcy niczego złego ani przez chwilę nie przeczuwając…

Szymon Szempliński: Moje roczne obroty w tym czasie sięgały 100 mln zł i więcej. Kto ryzykowałby tak poważny biznes, angażując się w ciemne interesy rzędu kilkuset tysięcy złotych na przełomie kilku lat? Nie jestem wariatem.

CRN Polska: Próbowano was też wplątać w sprawę MicroArtu…

Szymon Szempliński: O aferze spółki MicroArt z pewnością każdy słyszał. Wielu dystrybutorów straciło dość duże pieniądze na współpracy z tą firmą, między innymi Compact. Według moich szacunków przynajmniej kilkanaście milionów złotych. Wszyscy byliśmy poszkodowani. Tylko jednak urzędnik skarbowy w Białymstoku mógł wpaść na pomysł, aby spróbować wykreślić MicroArt z ewidencji zarejestrowanych podatników VAT ze wsteczną datą i w ten sposób określić mi zaległość podatkową, zarzucając dokonywanie transakcji z nieistniejącym podmiotem. Byłem wyjątkiem w Polsce. Na szczęście organ odwoławczy uchylił tę decyzję. Na tym przykładzie wyraźnie widać, jak łatwo 'stworzyć’ zaległość podatkową i na tej podstawie zniszczyć firmę.

CRN Polska: Za kratami trzymano cię aż pięć miesięcy. Jak to wytrzymałeś?

Szymon Szempliński: To był stracony czas. Chcę o nim jak najszybciej zapomnieć.

CRN Polska: Kiedy informowaliśmy czytelników o aresztowaniu, twoi najbliżsi współpracownicy zapewniali resellerów, że firma przetrwa. Po co wam była ta bezsensowna gra na czas?

Szymon Szempliński: To nie była bezsensowna gra na czas. Mimo że siedziałem w areszcie, Compact działał bardzo dobrze. Obroty nieprzerwanie rosły, a większość dostawców oraz kredytujące nas banki kontynuowały współpracę. W tym czasie podpisaliśmy umowy na kilka nowych, bardzo atrakcyjnych linii dystrybucyjnych. Zadaniem pracowników było kontynuowanie działalności przedsiębiorstwa, bo – jak nam się wtedy wydawało – skarbówka i służby specjalne po przesłuchaniach wszystkich świadków zrozumieją, że nie jesteśmy żadnymi aferzystami i odpuszczą. Nie odpuścili, a gwoździem do trumny była nagła i niezrozumiała zmiana stanowiska banków, co postawiło firmę w sytuacji bez wyjścia. Z dnia na dzień zajęto cały majątek firmy, aby wyprzedać go za bezcen. Gdyby nie pochopne decyzje organów skarbowych i nerwowe reakcje banków, dziś Compact byłby znaczącym dystrybutorem na rynku.

CRN Polska: Wspomniałeś o pracownikach i ich zadaniach. Na naszym internetowym forum aż gotowało się wówczas od informacji o tym, że po twoim aresztowaniu zaczęli 'prywatyzować’ majątek przedsiębiorstwa. Jeśli to prawda, czy nie uważasz, że trudno się dziwić, iż banki podjęły takie a nie inne decyzje?

Szymon Szempliński: Żaden z zarzutów, jak to nazwałeś 'prywatyzacji’, nie znalazł potwierdzenia, a nerwowe reakcje banków miały miejsce przed publikacjami na forum CRN-a. To, co przeczytałem, było obrzydliwe. Dwie osoby, podszywające się pod innych i używające po kilkanaście różnych loginów, rozmawiały same ze sobą, pomawiając mnie i innych pracowników. Jaki miały w tym interes, dowiemy się w sądzie podczas przesłuchań. Z pewnością czekają ich również procesy o zniesławienie.

CRN Polska: Dla waszych klientów upadek Compactu oznaczał kłopoty z realizacją gwarancji. Nie udało wam się zapewnić partnerom miękkiego lądowania…

Szymon Szempliński: Zapewniam, że robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Nawet kiedy działalność przedsiębiorstwa była już tylko wspomnieniem, dział serwisu nadal funkcjonował i rozliczał reklamacje. Podjęte zostały rozmowy z dostawcami, którzy mogliby przejąć realizację reklamacji, jednak nie wszyscy wykazali chęć współpracy. Jest mi niezmiernie przykro, że część kontrahentów nie zareklamowała swoich produktów. Na 'pomyłce’ urzędników stracili wszyscy. Ja zapłaciłem najwyższą cenę.

CRN Polska: Jak na 'aferę Compactu’ zareagowali ludzie z branży?

Szymon Szempliński: Wiele osób od razu orzekło o mojej winie, nie znając nawet dokładnie sprawy. Taką postawę oczywiście najprościej przyjąć. Ja czuję się niewinny. Zawsze prowadziłem przedsiębiorstwo zgodnie z prawem. W mojej obronie wypowiadali się znani eksperci z różnych dziedzin, a mianowicie prezes Transparency International Julia Pitera, poseł na Sejm i członek Sejmowej Komisji Sprawiedliwości Zbigniew Wasserman, prezes stowarzyszenia 'Fair Play’ Arkadiusz Wojnarowski, były minister finansów i twórca ustawy o VAT Witold Modzelewski, interpelowali senatorowie różnych opcji politycznych, a także prezes Business Center Club Marek Goliszewski. Wreszcie o mojej niewinności świadczą trzy pozytywne wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego. Szkoda że w tak licznej grupie zabrakło przedstawicieli branży…

CRN Polska: Od twojego aresztowania minęły dwa lata. Czym się w tym czasie zajmowałeś?

Szymon Szempliński: Sprawami związanymi z postępowaniami podatkowymi, sprawą karną, a także licznymi procesami sądowymi. Od czasu do czasu służę pomocą zainteresowanym przedsiębiorcom, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem. W końcu działałem w branży od początku lat 90. W tej chwili najważniejsze są dla mnie toczące się postępowania, a muszę mieć siły przynajmniej na kilka kolejnych lat. Mimo iż wygrałem część spraw podatkowych, postępowania rozpoczynają się od nowa. Organy skarbowe nadal walczą o każdą złotówkę.