W jednym z poprzednich wydań CRN Polska Tomasz Gołębiowski porównał Steve’a Ballmera do futbolisty, a Michaela Della do człowieka emanującego spokojem, z tym że pełnym czujności. Nie miałem jeszcze okazji rozmawiać z Satyą Nadellą, jednak nietrudno zauważyć, jak odmienny jest jego styl bycia od tego, jaki charakteryzuje pełnego temperamentu Steve’a Ballmera. Nazwisko Michaela Della nie znalazło się tu przypadkiem. Niedawno Dell i Microsoft zacieśniły współpracę w zakresie integracji rozwiązań chmurowych (klienci Della w ramach programu Dell Cloud uzyskali dostęp do Windows Azure), a chmura to absolutny konik Satyi Nadelli.

47-letni CEO nie jest nowicjuszem. Trzeci w historii Microsoftu dyrektor generalny pracuje w firmie od 1992 r. Przed powołaniem na aktualne stanowisko pełnił funkcję dyrektora wykonawczego grupy Cloud i Enterprise. To właśnie on jest jedną z najważniejszych osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie globalnych struktur chmurowych Microsoftu, w ramach których działają tak doskonale znane produkty jak Office 365, Xbox czy Bing. Dlatego tu i ówdzie pojawia się pytanie, czy nominacja Nadelli oznacza…

 

…koniec Windows?

Wydaje się, że to pochopna opinia. Usługi wsparcia świadczone milionom użytkowników najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie siłą rzeczy utrzymują nie tylko odpowiednie działy Microsoftu, ale też globalną armię deweloperów, resellerów i integratorów skupionych wokół produktów software’owych oraz usług ściśle powiązanych z technologiami giganta z Redmond. Stan ten nie ulegnie raczej zmianie jeszcze przez długi czas. Nic nie wskazuje na to, by tempo rozwoju Windows w ciągu najbliższych lat miało zmaleć. Zmieni się raczej kierunek tego rozwoju. Już dziś wprowadzane na skalę globalną zmiany systemu dystrybucji usług i aplikacji, coraz powszechniejsza migracja wielu zadań do chmury to fakty, przed którymi nie uciekniemy. Nietrudno też zauważyć oczywistą zbieżność kierunku z wyborem nowego CEO. Wszak Satya Nadella jest jedną z głównych osób odpowiedzialnych za migrację narzędzi deweloperskich, usług Windows Server czy technik bazodanowych do chmury Azure.

 
Inżynier i marketingowiec

Nadella to przeciwieństwo Ballmera, któremu zarzucano brak technicznego przygotowania, by kierować jedną z najbardziej innowacyjnych firm na naszej planecie. Nowy CEO zaczął karierę od ściśle inżynierskiego szlifu, a dopiero później poznawał meandry sztuki marketingu. W samym Microsofcie określany jest pseudonimem „Mr.  Nice Guy”. Wydaje się typem technologicznego wizjonera i – jeżeli wierzyć zapewnieniom samego Billa Gatesa – w istocie nim jest. Coś musi być na rzeczy: pompowane przez ostatnie lata miliony dolarów w system Windows Phone niespecjalnie zmieniły sytuację Microsoftu na wciąż dynamicznie rozwijającym się rynku mobilnym. Tymczasem za Nadellą stoją konkretne wyniki. Kierowana przez niego grupa Cloud i Enterprise  zwiększyła swój dochód z około 16 do ponad 20 mld dol. (w ujęciu rocznym), co wobec wyników pozostałych grup stanowiło oczywisty argument przemawiający za wyborem Nadelli na nowego dyrektora generalnego.

 

Życzenia inwestorów

Jednak Microsoft wcale nie zamierza stać się kolejnym IBM-em, czyli korporacją skupioną wyłącznie na cloudzie. Producent chce być również rozpoznawalny jako dostawca urządzeń i produktów typowo konsumenckich. Na tym polu Nadella ma znacznie mniejsze doświadczenie. Tymczasem, jeżeli wierzyć doniesieniom Mary Jo Foley – dziennikarki serwisu ZDNET od lat specjalizującej się w informacyjnej „infiltracji” giganta z Redmond – część inwestorów z Wall Street lobbuje na rzecz porzucenia przez Microsoft takich usług jak Xbox czy Bing oraz koncentracji na typowo biznesowych produktach i usługach. Jednak John Thompson, nowy prezes zarządu (właśnie przejął tę funkcję po Billu Gatesie), wierzy, że producent musi być graczem zarówno na polu konsumenckim, jak i tym, który określany jest – także w Polsce – mianem Enterprise.

 

Nowy Jobs?

Wracając do mylącego znaczenia imienia Satya. Dotychczasowa kariera Nadelli wskazuje, że lubi zmiany i się ich nie boi. W czasie ponad 20-letniej kariery w Microsofcie pracował w kilku różnych działach i w każdym z nich dobrze sobie radził. Sposobem bycia, ubiorem i wrażliwością (jest estetą, kocha poezję) bardziej przypomina Steve’a Jobsa (z wyjątkiem wybuchów gniewu) niż typowego korporacyjnego CEO. To dobrze, bo jednym z zadań Nadelli będzie nadrobienie zaległości Microsoftu w związku ze zbyt późną reakcją na smartfonowy i tabletowy boom, którego ojcem chrzestnym był legendarny szef Apple’a. Trudno prognozować, co i jak uda się „nowemu Jobsowi” z Redmond. Dotychczasowe sukcesy pozwalają snuć mało odkrywcze przypuszczenia, że… czekają nas zmiany.

Satya Nadella

Urodzony w 1967 r. w Hajdarabadzie, stolicy stanu Andhra Pradesh, w południowo-wschodnich Indiach, aktualnie mieszka w Bellevue w stanie Washington. Pierwszy tytuł naukowy uzyskał po ukończeniu studiów w Instytucie Technologii w Manipali. Do Stanów Zjednoczonych przeniósł się w 1988 r., gdzie powiększył dorobek naukowy, broniąc dyplomu Master of Science Uniwersytetu Wisconsin-Milwaukee, a później dokładając jeszcze tytuł MBA na Uniwersytecie Chicago. Żonaty, ma trójkę dzieci.