Google zostało pozwane przez amerykański rząd federalny trzy lata temu, ale proces rozpoczął się dopiero 12 września bieżącego roku. Kluczowe zarzuty dotyczą okresu, w którym koncern ustawiał swoją wyszukiwarkę jako domyślny wybór na wielu urządzeniach mobilnych. Miało to, zdaniem prokuratora, utrudniać konsumentom możliwość wyboru i w oczywisty sposób faworyzować Google’a. Wyrok w tej sprawie ma zapaść na początku przyszłego roku, a zależy on między innymi od zeznań świadków, wśród których znaleźli się oczywiście menedżerowie Alphabetu i Google’a, ale także wysocy przedstawiciele reprezentujący innych potentatów technologicznych.

Szczególnym zainteresowaniem cieszyło się przesłuchanie Satyi Nadelli, który w amerykańskim biznesie, dzięki udanej transformacji Microsoftu, zasłużenie osiągnął status gwiazdy. Zeznając w wypełnionej sali waszyngtońskiego sądu federalnego, poparł teorię Departamentu Sprawiedliwości, zgodnie z którą Google ugruntował swoją dominację w segmencie wyszukiwarek internetowych dzięki umowom z Applem. „Efekt tych umów był taki, że po wstaniu z łóżka i umyciu zębów ludzie sięgali po telefon i szukali czegoś w wyszukiwarce Google’a. Przy takim poziomie kształtowania nawyków jednym ze sposobów na ich zmianę jest zmiana wartości domyślnych” – przekonywał Satya Nadella. Warto dodać, że wystąpienie Nadelli było otwarte dla publiczności, w przeciwieństwie do przesłuchania szefów Apple’a, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Sędzia Amit Mehta został za tę decyzję poddany krytyce, przed którą bronił się argumentując, że przedstawiciele koncernu z Cupertino ujawniali poufne informacje biznesowe.

Amit Mehta zapytał Nadellę, czy sposobem na przejęcie udziałów rynkowych Google’a mogą być innowacje w obszarze sztucznej inteligencji. Szef Microsoftu odpowiedział, że Dolina Krzemowa postrzega segment wyszukiwarek internetowych jak „wielką zakazaną strefę lotów”. Przewaga Google’a w tym segmencie nie topnieje, pomimo dużych starań ze strony Microsoftu, których celem jest pozbawienie konkurenta pozycji monopolistycznej. To zupełnie inna postawa niż jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy to Nadella w publicznych wystąpieniach tryskał optymizmem, pokładając duże nadzieje w ChatGPT. To narzędzie miało zmienić układ sił wśród wyszukiwarek internetowych. Również Google postrzegało to rozwiązanie i jemu podobne jako wysoce konkurencyjne. W tym kontekście trzeba przypomnieć, że Microsoft cztery lata temu zainwestował w OpenIO miliard dolarów. Dwa lata temu wspomógł twórców ChataGPT kolejnym zastrzykiem finansowym o nieujawnionej wielkości. Satya Nadella w swoim zeznaniu zasugerował, że być może zbyt entuzjastycznie podchodził do tego projektu i niewykluczone, że nieco przeszacował potencjał ChataGPT…

Na początku roku media rozpisywały się o ofensywie Microsoftu w segmencie wyszukiwarek internetowych, ale nie była ona udana. Według analityków Stat-Counter w lipcu Bing posiadał 3-procentowy udział w rynku światowym. Tyle samo miał w styczniu, czyli miesiąc przed premierą nowej wersji wyszukiwarki. Z kolei według danych YipitData dodanie sztucznej inteligencji pomogło zwiększyć bazę użytkowników Binga o 10 proc. (do 98 milionów) w miesiącach od lutego do czerwca br. Dla porównania, z Google’a korzysta 1,21 miliarda internautów.

Satya Nadella był przesłuchiwany również przez Johna Schmidtleina, głównego doradcę procesowego Google’a, który starał się udowodnić, że niewielki udział Binga w rynku jest bezpośrednim skutkiem błędów popełnionych przez giganta z Redmond. Jego zdaniem Microsoft przespał zmiany zachodzące w segmencie przeglądarek internetowych, co skrzętnie wykorzystało Google ze swoim produktem Chrome. Sam Satya Nadella przyznał, że jego konkurent, wprowadzając innowacje do Chrome’a, wykonał dobrą robotę.

Sprawa „Departament Sprawiedliwości kontra Google” jest pierwszym poważnym procesem antymonopolowym od czasu postępowania wobec Microsoftu pod koniec lat 90. Rząd uważa, że Google wykorzystało umowy dystrybucyjne z Applem i innymi firmami telekomunikacyjnymi do ograniczenia konkurencji, pozbawiając tym samym użytkowników wyboru. Natomiast Google zapewnia, że posiada najlepszą wyszukiwarkę na świecie i zdobywa użytkowników zgodnie z zasadami zdrowej konkurencji.