Z roku na rok spam staje się coraz bardziej destruktywny. W zeszłym roku pojawił się jego nowy rodzaj – fishing, czyli spam finansowy (w Polsce zetknęli się z nim klienci MBanku i Citibanku). Intencją stosujących go spamerów jest skłonienie internauty do ujawnienia poufnych informacji, np. numeru karty kredytowej. Czy to zagrożenie zdynamizuje sprzedaż filtrów antyspamowych? Na razie nic na to nie wskazuje. Resellerzy jak nie zarabiali na sprzedaży oprogramowania, tak nie zarabiają. Uważają, że większości potencjalnych klientów z segmentu MSP ochrona dostępu do Internetu kojarzy się wyłącznie z programami antywirusowymi. Co gorsza nawet jeśli klient zdaje sobie sprawę, że oprócz wirusów w sieci istnieją jeszcze inne zagrożenia, i tak najczęściej wybierze rozwiązanie bezpłatne. W dodatku coraz więcej firm preferuje oprogramowanie open source. Linux bowiem ma wbudowany zarówno antyspam, jak i zaporę ogniową. Wielu mniejszych przedsiębiorców wybiera też darmowe (nielinuksowe) zapory, które ściąga ze stron producentów.

Zapora zaporze nierówna

Zapory ogniowe produkowane są zazwyczaj przez firmy znane z oprogramowania antywirusowego. W Polsce najbardziej liczą się: Computer Associates, Eset Software, F-Secure, Kaspersky Lab, Kerio, McAfee, Panda, Symantec i Trend Micro (ten rodzaj wyrobów sprzedają też Novell i M2Net, które nie produkują antywirusów).

Do rozprowadzania zapór przyznaje się w Polsce ok. 70 proc. resellerów. Jednak ponad połowa mówi, że stanowią one dodatek do antywirusa (o pakietach w dalszej części artykułu). Pudełkowa zapora ogniowa oznacza wydatek od 100 do 300 zł. Sprzedając zapory, można uzyskać marżę wysokości od 10 do 15 proc., czyli całkiem sporą. Cóż z tego, skoro trudno znaleźć klienta. Według Piotra Mitury, handlowca CH Studio, główną przyczyną niewielkiego zbytu jest niewiedza użytkowników, którzy tkwią w błędnym przekonaniu, że do zabezpieczenia transmisji internetowej wystarczy dobre oprogramowanie antywirusowe.

Zapory ogniowe można kupić zarówno w postaci urządzenia, jak i oprogramowania. Zdaniem Jarosława Kazimierczaka z Hardsoft Telekom pierwsze zapewniają wyższy poziom bezpieczeństwa firmy i są łatwiejsze w zarządzaniu. Jednak drobnych przedsiębiorców nie stać na zakup drogich zapór sprzętowych, dlatego decydują się na zainstalowanie darmowych wersji Linuksa. Zapora linuksowa, w przeciwieństwie do oprogramowania płatnego, jest zintegrowana z jądrem systemu, czyli – bezpieczniejsza. Poza tym można aktualizować ją na bieżąco.

Firewall w Linuksie jest modułowy, co oznacza, że każdy może dopisać własne aplikacje – twierdzi Piotr Zięcik, administrator Net-Bisu. – Zastosowana zapora ogniowa jest wielostopniowa, dzięki czemu bardzo trudna do sforsowania.

W firmach, gdzie serwerowym systemem operacyjnym jest Windows, stosuje się darmowe zapory, które można ściągnąć ze stron internetowych.

Na rynku jest sporo dobrych, darmowych zapór ogniowych – mówi Sławomir Terlecki, Product Manager AB. – Nie mają może takich funkcji jak komercyjne, ale na pewno są skuteczniejsze niż zapora zintegrowana z Windows XP.

Klienci indywidualni i najmniejsi przedsiębiorcy instalują na swoich komputerach firewalle z płyt dodawanych do magazynów komputerowych. Ci pierwsi mogą zabezpieczać nimi swoje komputery, ale w firmach nie powinny być wykorzystywane do ochrony sieci.

Niekiedy spotykamy się z taką sytuacją – przyznaje Dariusz Tkaczyk, właściciel Informera. – Wymiana darmowego firewalla na wersję płatną przynosi nam niewielkie przychody. Takie przypadki są jednak rzadkie. Znacznie częściej nasi klienci nie tylko nie słyszeli o zaporach ogniowych, ale w ogóle nie są świadomi zagrożeń związanych z korzystaniem z Internetu.

Niekochany antyspam

Handel zaporami ogniowymi nie przynosi resellerom dużych zysków. Jeszcze gorzej wygląda obrót oprogramowaniem antyspamowym. Jak wynika z sondy CRN-a, tylko 21 proc. resellerów sprzedaje filtry antyspamowe. Jak twierdzi Janusz Majewski, Product Manager Apeksu, klienci mówią, że nie mają problemów ze spamem, nie muszą więc kupować rozwiązań ochronnych. Przecież jeśli w mailu są robaki i wirusy, wychwyci je oprogramowanie antywirusowe.

Zdecydowana większość resellerów, która nie sprzedaje antyspamów, zapewnia, że nie ma na nie klientów. W ankiecie było 72 proc. właśnie takich odpowiedzi.

Nie ma popytu na antyspamy – mówi Arkadiusz Widera, właściciel Alnetu. – Klienci bardzo rzadko o nie pytają. Znacznie częściej o programy antywirusowe.

Natomiast dla co dziesiątego z zapytanych obrót filtrami antyspamowymi jest nierentowny. Brak zainteresowania klientów i niska rentowność to dwie główne, ale nie jedyne, przyczyny tego, że na antyspamie trudno zarobić. Niemal 20 proc. sprzedawców miało inne zdanie na ten temat. Kilku twierdziło, że nie ma w Polsce tanich programów, blokujących niechcianą pocztę.

Aby zwiększył się popyt na oprogramowanie antyspamowe, muszą spaść jego ceny – mówi Karol Pruski, współwłaściciel Skomuru. – 50 zł za pudełko to maksimum.

Inną przyczyną niewielkiego zainteresowania antyspamami wskazywaną przez resellerów jest, podobnie jak w przypadku zapór, Linux i jego duża popularność w małych i średnich polskich przedsiębiorstwach. Marcin Liersz, administrator z MarsNetu, mówi, że w takich firmach nikt nie myśli o zakupie oprogramowania antyspamowego i zapór ogniowych. Jednak problem z darmowymi aplikacjami zabezpieczającymi w Linuksie (i z bezpłatnym Linuksem) polega na tym, że odejście administratora naraża przedsiębiorstwo na utratę kontroli nad systemem. Pewnym lekiem na te bolączki (i? szansą na zarobek dla resellera) mogą być komercyjne wersje dystrybucyjne tego systemu, np. SuSE lub Red Hat.

W małych firmach, w których sieć składa się z kilku komputerów, zazwyczaj nie ma administratora lub pojawia się on sporadycznie – mówi Mirosław Chełmecki, Product Manager Veracompu. – Tu jest miejsce dla resellera, który może zaproponować instalację, konfigurację funkcji zabezpieczających oraz późniejszy serwis systemu.

Komercyjne wersje Linuksa są tańsze od Windows. Z drugiej strony dzięki nim można uzyskać większą marżę, ponieważ na rynku jest mniej integratorów, którzy specjalizują się w Linuksie niż w systemach Microsoftu. Niektórzy dystrybutorzy są zdania, że do płatnych wersji dystrybucyjnych Linuksa można potem sprzedać oprogramowanie zabezpieczające.

Jeśli chodzi o metody zapewnienia bezpieczeństwa w Linuksie, zgadzam się, że zintegrowana z nim zapora ogniowa jest bardzo skuteczna – mówi Mirosław Chełmecki. – Jednak gdybym miał komuś zaproponować zastosowanie antyspamu, wskazałbym rozwiązania płatne.

Na razie jednak antyspamy komercyjne nie cieszą się wzięciem. Względnie duże grono klientów stanowią operatorzy internetowi. ISP bardzo często przejmują rolę ochrony firmowych serwerów przed spamem. Dla najmniejszych firm, szczególnie tych, w których użytkownicy łączą się z Internetem np. za pośrednictwem urządzenia DSL, powierzenie operatorowi ochrony serwera jest zdaniem reprezentantów firm ISP najlepszym rozwiązaniem.

Trochę optymizmu na koniec

Resellerzy narzekają na brak popytu, operatorzy zacierają ręce, a spamerzy… tworzą coraz bardziej podstępne rodzaje spamu. W 2003 r. pojawił się tzw. spam finansowy, czyli fishing (nazywany czasem scamem). Polega on na tym, że spamerzy wysyłają e-maile, które wyglądają jak wiadomości z banku lub sklepu internetowego. Użytkownicy proszeni są o wejście na wskazane w mailu strony internetowe w celu weryfikacji danych finansowych. Według badań Gartnera dotychczas ok. 57 milionów osób otrzymało takie e-maile. Natomiast stowarzyszenie Anti-Phishing Working Group szacuje, że blisko 5 proc. ich odbiorców padło ofiarą oszustów.

Być może klienci zaczynają zdawać sobie sprawę z zagrożeń, bo sprzedawcy antyspamów i zapór mówią o lekkiej poprawie koniunktury. Zdaniem 62 proc. dilerów sprzedaż obu typów oprogramowania wzrasta od początku 2004 roku. Tendencję rosnącą odczuwają także dystrybutorzy. Zdaniem Elżbiety Stojek z B3 System rośnie zainteresowanie systemami antyspamowymi i nowymi wersjami zapór z modułami blokującymi spam.

Wyniki sondy wskazują, że 90 proc. zapytanych oferuje antyspam w ramach większego pakietu programowego. 51 proc. stwierdziło, że sprzedaje zapory razem z antywirusami. W opinii producentów i dystrybutorów największy popyt jest właśnie na różnego rodzaju pakiety, głównie programy antywirusowe z dodatkowymi funkcjami: antyspamem, zaporą lub obiema.

Użytkownikom coraz częściej zależy na kompletnych systemach bezpieczeństwa, zawierających zaporę, program antywirusowy i system antyspamowy – twierdzi Anna Piechocka, dyrektor handlowy Dagmy. – Przykładowo sprzedaż systemów antyspamowych stanowi ok. 15 proc. naszych obrotów. Jednak tylko 30 proc. z nich sprzedajemy osobno. Resztę nasi klienci kupują jako element różnego rodzaju pakietów produktów.

Właściciel firmy komputerowej, który sprzedaje pakiety, może liczyć na marże dochodzące do 15 proc. Zestawy oprogramowania, które zawierają skaner antywirusowy, filtr antyspamowy i oprogramowanie firewall, są ok. 20 proc. tańsze od wymienionych komponentów kupowanych oddzielnie. Takie 'kombajny’ są idealnym rozwiązaniem dla przedsiębiorców, którzy nie zajmowali się do tej pory kwestią zabezpieczenia dostępu do Internetu i nie zapewnili firmie żadnego systemu ochronnego.