W porównaniu z przedsiębiorstwami z USA, Unii Europejskiej, a nawet z państwami Europy Środkowowschodniej, polskie firmy bardzo rzadko kupują urządzenia bezprzewodowe. Ministerstwo Infrastruktury dopiero we wrześniu 2002 roku uwolniło częstotliwość radiową 2,4 GHz (najczęściej wykorzystywaną do transmisji bezprzewodowej).

W ubiegłym roku ceny urządzeń były wciąż zbyt wysokie dla zdecydowanej większości małych i średnich przedsiębiorców, którzy na dodatek nie darzyli zaufaniem tej techniki transmisji danych. Gwałtowne spadki cen nastąpiły po uwolnieniu częstotliwości radiowych (ostatecznie spadek ten wyniósł kilkadziesiąt procent, prostą kartę radiową można kupić już za 200 zł). Zdaniem przedstawicieli producentów wzrosło również zaufanie przedsiębiorców i użytkowników domowych do produktów. W efekcie, jeśli wierzyć dystrybutorom i producentom, w 2002 roku sprzedaż WLAN zwiększyła się w graniach 10 – 20 proc.

Trochę ładu w eterze

Zdaniem oferujących dostęp do Internetu ubiegłoroczne rozporządzenie uwalniające częstotliwości radiowe, mimo że ma kilka wad, przysłużyło się dostawcom urządzeń bezprzewodowych. Według niektórych był to przełom, oczywiście jak na polskie warunki.

Długo czekaliśmy na prawną regulację transmisji bezprzewodowej – mówi Jacek Aliński, właściciel firmy ISP w Warszawie. – Rozporządzenie wprowadziło trochę porządku. Oczywiście, początkowo jak zwykle powstał bałagan, ale później wszystko się wyjaśniło. Wreszcie wiadomo, co można instalować, kiedy trzeba zgłosić się po zezwolenie, a kiedy nie. Skończyła się wolna amerykanka. Właściciele przedsiębiorstw dwa razy pomyślą nim zainstalują sprzęt o bardzo dużej mocy wyjściowej. W każdej chwili może zjawić się URTiP i zażądać jej obniżenia. Gdy to nie pomaga, policja rekwiruje sprzęt i po kłopocie.

Przed uwolnieniem częstotliwości przez Ministerstwo Informatyki każdy, kto chciał korzystać z sieci bezprzewodowych, musiał kupić zezwolenie. Dotyczyło to zarówno sieci wewnątrz budynków, jak i na zewnątrz. W rzeczywistości URTiP przymykał oko na nielegalne sieci WLAN w budynkach i wymagał jedynie zezwolenia w przypadku firm przesyłających dane między budynkami. Otrzymanie go nie stanowiło dużego problemu w przypadku terenu otwartego, ale firma działająca w dużym mieście właściwie mogła się z nim pożegnać. Do września 2002 roku urządzenia bezprzewodowe instalował kto chciał, a często i gdzie chciał. Powstało wiele nielegalnych instalacji. Zdarzały się przypadki, że sieci firm pracowały na tych samych częstotliwościach, co np. port lotniczy.

Chociaż URTiP działał opieszale, jednak na skutek jego interwencji zbankrutowało sporo łamiących prawo firm – mówi jeden z naszych rozmówców. – Rozporządzenie wymusza na producentach dostarczanie sprzętu z homologacją.

Odmowę przyznania zezwolenia URTiP bardzo często uzasadniał tym, że sieci bezprzewodowe mogą zakłócać prawidłowe działanie np. urządzeń medycznych w szpitalach, co zdaniem praktyków jest niemożliwe. Być może wynikało to ze zbytniej ostrożności bądź niewiedzy urzędników.

Urządzenia bezprzewodowe pracują w modulacji DSSS – mówi jeden z integratorów. – Można się więc raczej spodziewać wolnego transferu w niektórych miejscach budynków szpitalnych, ze względu na zwiększone rozproszenie mikrofal, ale nie zakłóceń sprzętu medycznego. Poza tym stare aparaty Roentgena mogą zakłócić pracę urządzeń zgodnych z 802.11. W USA i UE pasma 2,4 GHz używa się w szpitalach także do transmisji bezprzewodowej. Sprzęt medyczny jest tak projektowany i wykonywany, żeby był na nie odporny. Moc urządzeń bezprzewodowych jest zbyt niska, by mogły zakłócać pracę sprzętu medycznego.

Od września 2002 r. bez zezwolenia można instalować sieci bezprzewodowe działające zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków, pod warunkiem że moc wyjściowa nadajnika nie przekracza 100 mW (zdecydowana większość urządzeń na polskim rynku spełnia ten wymóg). Wykorzystywany sprzęt powinien mieć także homologację i certyfikat (musi je zdobyć producent lub dystrybutor). Przedstawiciele branży spodziewają się rychłej nowelizacji ustawy ze względu na niezgodność z prawem unijnym.

Sygnał mocy wyjściowej mierzony jest w odległości 10 m od urządzenia – mówi Tomasz Skoczylas, dyrektor działu urządzeń sieciowych w Action 2. – Można się spodziewać, że wkrótce zapis ten zostanie zmieniony. Polskie prawo musi być bowiem dostosowane do unijnego.

Długo oczekiwany boom?

Na polskim rynku są urządzenia bezprzewodowe kilkunastu producentów. Zdaniem resellerów największą popularnością cieszą się produkty firm: 3Com, Allied Telesyn, Alvarion (dawny BreezeCom), Avaya, Cisco Systems, D-Link, Enterasys Networks, Linksys i Planet. Niestety, nie ma wiarygodnych danych dotyczących udziałów w rynku, a i producenci oraz dystrybutorzy nader niechętnie podają informacje na ten temat. Z ich wypowiedzi wynika, że w 2002 r. rynek wzrósł najwyżej o 20 proc. Zatem nie doszło do zapowiadanego przez nich przed rokiem boomu. Czy nastąpi on w 2003 roku? Zdaniem przedstawicieli branży – być może tak.

Kilkakrotnego wzrostu sprzedaży spodziewa się Roman Napierała, dyrektor polskiego biura D-Linka.

Producentom bezprzewodówki bardzo pomogło uwolnienie pasma – mówi Roman Napierała. – Od września 2002 r. sprzedaż urządzeń WLAN zaczęła rosnąć. Zainteresowanie tymi rozwiązaniami jest coraz większe. Sądzę, że w 2003 roku sprzedamy ich kilkanaście razy więcej.

Według Igora Sikorskiego, market development managera w Cisco Systems, w ubiegłym roku fiskalnym (zakończył się w lipcu 2002 r.) sprzedaż urządzeń wzrosła dwukrotnie.

Startowaliśmy jednak z niskiego poziomu – mówi Igor Sikorski. – W 2003 r. będzie jeszcze lepiej, głównie dzięki wzrostowi popytu w segmencie MSP. Nie będą to drogie wdrożenia, ponieważ tego typu firmy decydują się przede wszystkim na rozwiązania działające wewnątrz budynków.

Na wyniki nie narzeka również Artur Borowski, dyrektor polskiego biura 3Comu: – Urządzenia bezprzewodowe sprzedaje się dobrze. Najpopularniejszy jest sprzęt najtańszy, przeznaczony dla SOHO, i rozwiązana korporacyjne. Niestety, wciąż niewiele kupują małe i średnie firmy.

Bartek Boczkaja, Produkt Manager Linksys w Konsorcjum FEN, spodziewa się 50-procentowego wzrostu sprzedaży. Według niego urządzenia będą wchodziły pod strzechy, coraz więcej będą kupowali dostawcy Internetu.

ISP na zakupach

Przedstawiciele branży twierdzą, że do głównych odbiorców bezprzewodówki należą providerzy internetowi i resellerzy, którzy zaczynają świadczyć usługi dostępowe. Według Tomasza Skoczylasa, dyrektora działu urządzeń sieciowych w Action 2, około 80 proc. sprzętu Planet trafia właśnie do tej grupy odbiorców.

W ciągu kilkunastu miesięcy pojawiło się na rynku sporo niewielkich firm providerskich – mówi Tomasz Skoczylas. – Stało się tak między innymi dzięki upowszechnieniu się rozwiązań bezprzewodowych.

Bartek Boczkaja twierdzi, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się urządzenia bezprzewodowe, zgodne ze standardem 802.11g.

W USA sprzęt Linksysa kupują przede wszystkim odbiorcy indywidualni i małe firmy – mówi Produkt Manager Linksys w Konsorcjum FEN. – W Polsce są to providerzy internetowi.

Co należy zrobić, aby zacząć świadczyć usługi radiodostępu do Internetu? Przede wszystkim znaleźć klientów. Najlepszymi odbiorcami lokalnych providerów są mieszkańcy małych osiedli domków jednorodzinnych bądź nowo budowanych osiedli.

Ludzie tam mieszkający bardzo rzadko mogą korzystać z usług telewizji kablowych albo Telekomunikacji Polskiej – mówi Jacek Aliński. – Instalacja łącza stałego jest zbyt droga, lokalni dostawcy Internetu mają zatem pole do popisu. Już przy 50 klientach zaczyna się to opłacać.

W skrócie, po wykupieniu zezwolenia na prowadzenie działalności telekomunikacyjnej w URTiP-ie wystarczy zainwestować w sprzęt z certyfikatem i homologacją. Najtańszym rozwiązaniem jest komputer działający w środowisku Linux, z procesorem 166-200 MHz, 128 MB RAM i kartą radiową. Niezbędne jest także dokładne zapoznanie się z przepisami ustawy telekomunikacyjnej. A zdaniem niektórych dystrybutorów z tym bywa marnie.

Niewyszkoleni resellerzy zmieniają konfigurację sprzętu, przez co traci on homologację – mówi jeden z naszych rozmówców. – Dlatego klienci bardzo często mają sieci niezgodne z przepisami. Prowadzenie transmisji danych między budynkami należy zgłosić w URTiP-ie, niektórzy resellerzy zapominają o tym, bądź świadomie tego nie czynią.

Urządzenia bezprzewodowe na ogół służą do łączenia się z Internetem w domu. W budynkach raczej nie stosuje się już radiolinii, lecz standardowe okablowanie strukturalne.

Duże firmy wciąż ostrożnie

Niestety na 'bezprzewodowe’ zakupy wciąż bardzo rzadko decydują się przedstawiciele dużych firm i instytucji finansowych.

Korporacje nie kupują tego typu rozwiązań z kilku przyczyn – mówi Artur Borowski, dyrektor polskiego biura 3Comu. – Czekają na popularyzację standardu 802.11g, który pozwoli na przesyłanie danych z prędkością 54 Mb/s oraz stosowanie skuteczniejszych metod zabezpieczania transmisji. Przepustowość 11 Mb/s często okazuje się niewystarczająca, jeśli zaś sieć bezprzewodowa nie jest odpowiednio chroniona, cały firmowy LAN stoi otworem dla włamywaczy. Inna sprawa, że firmy bardzo często zapominają o zabezpieczeniach wbudowanych w urządzenia, ale to wynika z wciąż niezbyt dużej wiedzy klientów.

Podobnego zdania jest Igor Sikorski: – Mamy dwie duże instalacje, w których działa około 100 Access Pointów. Również odbiorcy z rynku telekomunikacyjnego są dużo bardziej ostrożni niż sądziliśmy. Dopiero niedawno Polkomtel zapowiedział pierwsze instalacje hot spotów (punktów korzystania z Internetu w miejscach publicznych, np. na lotniskach, w restauracjach hotelowych i stacjach benzynowych – przyp red.). Ponieważ lista wdrożeń się wydłuża możemy oczekiwać szybszego wzrostu zainteresowania sprzętem. A wiadomo, im więcej sprzętu działa, tym szybciej rośnie sprzedaż.

Popularyzacji rozwiązań bezprzewodowych mają służyć hot spoty. Pierwsze takie punkty w Polsce powinny zostać otworzone jeszcze w 2003 roku (pilotażowy hot spot działa od kwietnia w warszawskim hotelu Novotel). Liczą na to wszyscy przedstawiciele producentów obecnych na polskim rynku.

Dzięki temu będzie głośno o rozwiązaniach bezprzewodowych – mówi jeden z producentów. – Być może wzrośnie popyt na te urządzenia. Łatwo sobie wyobrazić, że prezes firmy siada w restauracji w hotelu i może połączyć się z Internetem, nie ruszając się z fotela. Po powrocie do firmy, być może będzie chciał tego samego.