W sierpniu Intel zaczął badać komputery skonfigurowane przez swoich autoryzowanych dystrybutorów. Testy dotyczą zgodności sprzętu z normami elektromagnetycznymi (to jeden z wymogów przepisów o znaku CE). Najpierw do laboratorium producenta w Wielkiej Brytanii zostały dostarczone dwa komputery złożone przez Californię Computer. Obie konfiguracje (tzw. bogata i ekonomiczna) przeszły badania pomyślnie, a wyniki resellerzy mogli ściągać z Internetu już od początku września. Kiedy oddawaliśmy tekst do druku (w połowie września) prace związane z badaniami były dość zaawansowane. Resellerzy czekali na rezultaty testów drugiego zestawu Californii (tzw. ekonomicznego). Komputer opracowany przez AB znalazł właśnie w laboratorium, a skonfigurowany przez ABC Datę miał się tam trafić lada dzień. Asbis wciąż pracował nad swoimi zestawami. Intel zapowiedział, że będzie badał pecety złożone nie tylko przez autoryzowanych dystrybutorów, ale także przez inne firmy, m.in. Komputronik i InterCom (IComy zostały już nawet wysłane do Wielkiej Brytanii).

Co myślą resellerzy o tej inicjatywie? Z pewnością docenili fakt, że Intel na razie jako jedyny producent komponentów wspólnie ze swoimi dystrybutorami zaproponował pomoc w rozwiązaniu problemu znaku CE. Nie wiadomo jednak, ilu składaczy skorzysta z tej oferty w praktyce. Przedstawiciele Californii Computer twierdzą, że raport Intela cieszy się dość dużym zainteresowaniem partnerów.

Obudowa i montaż

Z badań przeprowadzonych przez firmę Intel można wyciągnąć interesujące wnioski. Przede wszystkim wygląda na to, że komputer przejdzie testy, pod warunkiem że będzie zmontowany w obudowie wysokiej jakości. Obudowa bowiem, jak mówią w Californii Computer, może albo wygaszać emisję promieni elektromagnetycznych, albo ją potęgować. Poza tym, jak twierdzi Dariusz Wittek, Channel Business Manager Intela, dobra obudowa zapewnia odpowiednie warunki chłodzenia podzespołów, które są wewnątrz. Można rzec, że w obudowie pies pogrzebany, ale nie tylko. Bardzo ważna jest jakość montażu komputera.

Okazuje się, że na właściwości elektromagnetyczne sprzętu może mieć wpływ to, czy zaślepki nieużywanych slotów zostały porządnie włożone, wszystkie śrubki dokładnie przykręcone, kable zasilające i sygnałowe ułożone w osobnych wiązkach, a ferryty umieszczone na kablach USB w odpowiednim miejscu. W raporcie wyliczono wszystkie niedociągnięcia wykryte w badanej konfiguracji. To doskonała wskazówka dla składaczy (oczywiście są tacy, którzy wiedzą od dawna, że montaż musi być dokładny, ale przypominania nigdy dość).

Podstawa wariacji

Na podstawie zestawu Californii (a potem innych dystrybutorów) resellerzy mogą komponować inne konfiguracje. Taka przynajmniej była intencja autorów pomysłu. Można zatem wymienić procesor na słabszy, płytę na inną z tej samej rodziny (wszystko oczywiście Intela). Podobnie powinno być w przypadku wymiany dysku i dodania bądź ujęcia modułów pamięci. Wariacje przebadanej konfiguracji spełnią normy, pod warunkiem że komponenty zostaną włożone do tej samej obudowy. Warto podkreślić, że Intel zamierza testować również trochę mniej 'wypasione’ maszyny (płyty przeznaczone dla Celerona i obudowy z niższej półki). Tak czy inaczej, komponować kolejne zestawy na bazie komputerów przetestowanych przez Intela trzeba z markowych elementów, można jedynie wybierać tańsze lub droższe modele.

Za drogo…

Nie wiemy jeszcze, jakie konkretnie konfiguracje zaproponowały AB, ABC Data i Asbis (ich opisy mają być ujawnione dopiero po zakończeniu testów). Znamy jednak dane zestawów Californii Computer. Nie da się ukryć, że składają się one z markowych, a więc relatywnie drogich komponentów (resellerzy zwrócili uwagę zwłaszcza na dobór obudów, badane urządzenia zmontowano w obudowach marki Enlight). To naturalnie podnosi cenę komputera o kilkaset złotych (tania, standardowa obudowa kosztuje 100 – 150 złotych, a ceny tych wyższej jakości zaczynają się od 300 złotych). Stąd zapewne dość umiarkowany entuzjazm resellerów po ujawnieniu opisu testowanych urządzeń. Nie można utrzymać niskich cen, kupując jednocześnie drogie komponenty – argumentowali.

Mimo to, jak twierdzi Dariusz Miszczak, dyrektor handlowy Californii Computer, resellerzy raczej chętnie ściągają pierwszy raport zawierający wyniki testów Intela (przez miesiąc od wykonania badań pierwszej konfiguracji tego dystrybutora był dostępny wyłącznie na stronach Californii, ponieważ taka była umowa z Intelem). Zdaniem Dariusza Miszczaka dokumentu tego absolutnie nie można traktować jako remedium na bolączki resellerów związane ze znakiem CE.

Pociągnięcie Intela to pewnego rodzaju sygnał, wskazówka skąd wieje wiatr – podkreśla Dariusz Miszczak. Jego zdaniem udostępnienie wyników badań komputera skonfigurowanego z markowych, drogich komponentów, ma być komunikatem: składajcie sprzęt z podzespołów dobrej jakości, a nie będziecie mieć kłopotów z CE. Jeden z uczestników Forum Dyskusyjnego podsumował ten problem doskonale: 'prawda jest taka, że na płycie Intela z prockiem Intela, cokolwiek by Pan zrobił, i tak przejdzie testy. Wiem, bo sprawdziłem’.

Czy w przyszłości, może nawet całkiem bliskiej, sprzedaż komponentów markowych wzrośnie, zwłaszcza kosztem najtańszych produktów no name? Zdania na ten temat są podzielone. Część resellerów, z którymi rozmawialiśmy, twierdzi, że coraz częściej rezygnuje z tanich komponentów i to na wyraźne życzenie klientów. Inni z kolei utrzymują, że nie ma siły – klienci nadal będą poszukiwać najtańszego sprzętu, zatem popyt na tzw. śmieci nie spadnie znacząco.

Opinie te odzwierciedlają zresztą sytuację na rynku, która powstała w kilka miesięcy po wprowadzeniu obowiązku oznaczania produktów IT symbolem CE. Jest ona mniej więcej stabilna. Część resellerów przestała składać komputery 'do czasu, gdy będzie na pewno wiadomo wszystko o CE’ i sprzedaje urządzenia gotowe, markowe (m.in. dystrybutorów, dla których znak CE okazał się szansą na zaistnienie na rynku pecetów). Inni postępują jakby się nic nie zmieniło. Nadal montują pecety samodzielnie i to tak, żeby zaproponować klientowi cenę niższą niż konkurencja. Jeszcze inni starają się zrobić wszystko, żeby uniknąć kłopotów w razie kontroli, m.in. starają się stosować podzespoły dobrej jakości. I tym pomoc Intela przyda się na pewno najbardziej…

Podsumowując kwestię ewentualnych zmian na rynku komponentów, można stwierdzić w tej chwili jedno: udostępnienie resellerom wyników badań Intela nie spowodowało na razie w Californii Computer wzrostu sprzedaży komponentów użytych do montażu badanej konfiguracji. O innych dystrybutorach wprawdzie za wcześnie mówić, ale w ich wypadku będzie zapewne tak samo.

Po co te badania

Dlaczego Intel zdecydował się wyciągnąć pomocną dłoń do resellerów? Przypomnijmy: od 1 maja sprzęt informatyczny sprzedawany w Polsce musi być zgodny z dyrektywami elektromagnetyczną (EMC) i niskonapięciową (LVD). Trzeba go oznakować symbolem CE i przygotować tzw. deklarację zgodności (pisaliśmy o tym w poprzednich numerach CRN Polska, patrz: nasze internetowe archiwum). Zgodność z normami (jest ich 16) można sprawdzić wyłącznie za pomocą pomiarów laboratoryjnych. Są rzecz jasna zbyt kosztowne dla resellerów, którzy montują niewielką liczbę komputerów. Deklarację zgodności, czyli dokument, w którym producent komputera (a zatem również składacz) oświadcza, że urządzenie spełnia normy, można naturalnie wystawić bez wykonywania badań. W przypadku kontroli jednak większe jest prawdopodobieństwo, że do laboratorium Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty zostanie zabrany komputer, który ma tylko deklarację, niż ten, do którego dołączone zostały wyniki badań. Słowem raport z testów lepiej mieć, niż go nie mieć. Dlatego właśnie akcja Intela warta jest szczególnej uwagi. Zwłaszcza że podjęto ją ze względu na sugestie resellerów, którzy w jakiś czas po wejściu w życie przepisów o CE namawiali producentów i dystrybutorów komponentów na sfinansowanie badań i udostępnienie składaczom ich wyników.