W 2003 roku sprzedano w Polsce około 800 tys. drukarek atramentowych. Liderem rynku pozostało oczywiście HP z udziałem sięgającym 60 proc. Na drugim miejscu znalazł się Lexmark (około 18 proc.), po blisko 10 proc. miały Canon i Epson. W 2004 roku zarysował się wyraźniej podział na urządzenia służące do drukowania zarówno dokumentów, jak zdjęć, i profesjonalny sprzęt do druku fotografii.

Drukarki fotograficzne przestały być produktami luksusowymi – mówi Jerzy Zamoyski, prezes Epsona. – W dalszym ciągu są droższe od sprzętu uniwersalnego, ale ich zakup nie oznacza już wydatku kilku tysięcy złotych.

Kolejną tendencją był wzrost zainteresowania sprzętem bardziej zaawansowanym (czyli droższym). Może to oznaczać, że albo Polacy stali się bardziej zamożni (co przy przekraczającym 20 proc. bezrobociu byłoby dość dziwne), albo doszli do wniosku, że opłacalne jest kupno droższego, za to bardziej ekonomicznego urządzenia.

Wielofunkcyjny skok

W 2003 roku znacznie zwiększyła się także sprzedaż urządzeń wielofunkcyjnych do użytku biurowego i do drukowania zdjęć, ponieważ najprostsze modele są tańsze od kupowanych oddzielnie drukarki, skanera i faksu, a jakość rozwiązań droższych wzrosła zdecydowanie w porównaniu z wynikami 2002 roku.

Nie zauważyłem znacznych zmian sprzedaży sprzętu, z wyjątkiem urządzeń wielofunkcyjnych – mówi Mirosław Kaźmierowski odpowiedzialny za zbyt drukarek atramentowych
w Lexmarku. – Wzrost sprzedaży 'kombajnów’ można porównać do wystrzelenia rakiety. Nie bez powodu jednak, w 2003 roku inwestowaliśmy przecież przede wszystkim w promocję produktów z tej grupy…

Czego resellerzy mogą się spodziewać w 2004 roku? Ze strony HP m.in. znacznego zwiększenia prędkości druku
i uproszczenia obsługi urządzeń. Na ergonomię drukarek stawia także Epson. Wprowadzenie druku bez marginesów
i automatycznej kalibracji w mniej zaawansowanych modelach przewiduje Lexmark. Canon zapowiada zdecydowane zmniejszenie wielkości kropli atramentu, w bardziej złożonych urządzeniach będzie miała wielkość… jednego pikolitra. Marek Orzechowski, dyrektor handlowy Canona, przewiduje, że tymi produktami zainteresują się przede wszystkim zawodowcy. Jak na tę rewolucję techniczną zareaguje rynek? Zdania jak zwykle są podzielone…

Jeżeli Canon zastosuje nowe rozwiązania w sprzęcie mniej zaawansowanym, być może wpłynie to znacząco na plany innych producentów – mówi jeden z product managerów. – Nie stanie się tak, jeśli producent zastosuje tę innowację wyłącznie w najdroższych modelach.

Adam Pawłowski, odpowiedzialny za sprzedaż drukarek atramentowych w HP, twierdzi, że wszystko zależy od tego, kto i co chce drukować. Zmniejszenie kropli i jednocześnie zwiększenie liczby używanych tuszy ma jedną wadę – znacznie podwyższa koszty druku.

HP testowało zmniejszenie kropli atramentu poniżej
4 pikolitrów
– mówi Adam Pawłowski.

Uznaliśmy jednak, że gra nie jest warta świeczki. Użytkownicy domowi i tak gołym okiem nie zauważą różnicy.

Vendorzy oferujący sprzęt, który umożliwia druk bez użycia komputera, zapowiadają dalsze rozszerzenie oferty. Poza tym należy się spodziewać wprowadzenia wielu funkcji mniej lub bardziej przydatnych. W tym roku pojawią się na rynku pierwsze urządzenia współpracujące z telefonami komórkowymi. Coraz więcej drukarek będzie umożliwiało druk na płytach CD. Zdaniem resellerów ta różnorodność funkcji dodatkowych oznacza tylko jedno – pod względem szybkości i jakości druku już niewiele można zmienić w tradycyjnej 'plujce’. Konstruktorzy będą prowadzić prace w celu zwiększenia ergonomii i intuicyjności obsługi urządzeń, trwałości wydruku, a oprogramowanie do nich dołączane stanie się bardziej wyrafinowane.

Może jednak wzrośnie

Czy sprzedaż drukarek atramentowych spadnie w 2004 roku? Według Adama Pawłowskiego niemal na pewno. Część klientów będzie bowiem wolała kupić urządzenia wielofunkcyjne. Podobnego zdania jest Jerzy Zamoyski, który bierze nawet pod uwagę wzrost popytu na rynku, choć niekoniecznie w bieżącym roku.

Porównując nasycenie rynku drukarkami atramentowymi w Polsce i np. we Francji, można założyć, że sprzedaż powinna jeszcze rosnąć – mówi Jerzy Zamoyski. – Spodziewam się zauważalnego wzrostu popytu. Powstaje jedynie pytanie, jak duży będzie to wzrost.

Według Adama Pawłowskiego ożywienie już można zaobserwować, ale w głównej mierze wiąże się ono ze sprzętem najtańszym.

Aby sprzedać droższe urządzenia, resellerzy muszą się bardziej napracować – mówi. – Najprostsze parametry, czyli prędkość druku i rozdzielczość, straciły na znaczeniu, ponieważ modele drukarek w odpowiednich segmentach mają parametry zbliżone. Jaka jest moja rada dla resellera? Wyczuć potrzeby klienta, nie proponować najniższej ceny, skoro istnieje możliwość sprzedaży produktu droższego…