Monitory CRT panowały na polskim rynku niepodzielnie do 2002 r. Choć udział LCD rósł od początku dekady bardzo szybko, dopiero rok temu zbliżył się do 20 proc., sygnalizując początek ery wyświetlaczy w Polsce.

W ostatnim kwartale zeszłego roku popyt na panele 15-calowe przewyższył podaż. Podskoczyły też ceny. W efekcie wzrost zainteresowania LCD stracił impet, wróciły do łask CRT. W efekcie w pierwszym półroczu 2004 sprzedano więcej urządzeń kineskopowych (440 – 460 tys.) niż w I półroczu 2003 (ok. 420 tys.). Zdaniem producentów i dystrybutorów w drugiej połowie roku wyniki będą słabsze. Na przełomie sierpnia i września 2004 rozpoczęła się fala wielkich obniżek cen wyświetlaczy, jakby producenci chcieli nadrobić roczne zaległości w tym zakresie, a to przyniosło natychmiastowy wzrost popytu na LCD. Choć jakość obrazu na ekranie kineskopowym jest wciąż dużo lepsza niż na większości paneli, nie ma wątpliwości, że los CRT jest przesądzony. Tak jak w przypadku magnetofonów kasety wyparły szpule, tak ekran ciekłokrystaliczny wyprze kineskopowy. Jakość nie ma znaczenia. Jak niektórzy pamiętają, z czasem parametry 'kaseciaków’ stawały się coraz lepsze, jednak przez długie lata dźwięk z kasety nie mógł się równać z dźwiękiem ze szpuli. Podobnie i teraz panele stają się coraz lepsze, w porównaniu z konstrukcjami sprzed roku czy dwóch, ale i tak trudno je porównać nawet z tanimi ekranami kineskopowymi (patrz: wypowiedź Mariusza Orzechowskiego).

Na co był popyt?

Mimo że w pierwszej połowie 2004 r. CRT cieszyły się zainteresowaniem tak samo dużym, jak rok wcześniej, zmierzch techniki kineskopowej widać w stale zmniejszającej się liczbie oferowanych modeli. Na początku dekady naliczyliśmy ich ponad 400, rok temu ok. 250, w bieżącym nie ma ich wiele ponad setkę. Zmieniła się także struktura rynku pod względem przekątnych ekranu. Z szerokiej oferty urządzeń 15-, 17-, 19-, 20-, 21- i 22-calowych zostały praktycznie już tylko dwa rodzaje.

Monitory kineskopowe to przede wszystkim coraz tańsze płaskie siedemnastki, których atutem jest niska, w porównaniu z 15-calowym LCD, cena – mówi Mariusz Orzechowski, dyrektor polskiego przedstawicielstwa NEC-Mitsubishi. – Pozycja takiego sprzętu będzie silna, dopóki do jego poziomu cenowego nie zbliży się wyświetlacz 15-calowy. Druga grupa, CRT 19 i 21 cali z kineskopami szczelinowymi – to wciąż podstawowe narzędzie pracy profesjonalistów.

Dobrej jakości płaska 'siedemnastka’ kosztuje od 500 do 700 zł. Po ostatnich obniżkach za najtańszą 'piętnastkę’ LCD trzeba zapłacić ok. 900 zł. Jak widać, różnice w tym zakresie są coraz mniejsze. Warto zaznaczyć, że stale spada zainteresowanie ekranami sferycznymi. O ile jeszcze rok temu stanowiły ok. 40 proc. sprzedanych urządzeń 17-calowych, to w minionym półroczu zdaniem dystrybutorów – nie więcej niż 15 proc. Bronią się jeszcze niską ceną, bo najtańsze modele kosztują 350 zł, ale najprawdopodobniej znikną z rynku wcześniej niż… 'piętnastki’.

Wśród większych monitorów niepodzielnie królują dziewiętnastocalowe. W minionym półroczu sprzedano ich ok. 20 tys. To oczywiście niewiele wobec ponad 400 tys. siedemnastocalowych, ale całkiem sporo w porównaniu z ekranami 21 cali, na które znaleziono zaledwie 1,5 tys. nabywców.

Większość producentów wycofała się już z produkcji 'piętnastek’. Nieliczni, którzy mają je w ofercie, sprzedają niewiele, lecz jeszcze nie podjęli decyzji o rezygnacji z produkcji. Przykładem jest LG, które w pierwszych sześciu miesiącach 2003 r. sprzedało 10 tys. monitorów o tym przekroju.

– Sprzedaż modelu SW 500, jedynej 'piętnastki’ LG, będziemy prowadzić tak długo, jak długo będzie zapotrzebowanie – mówi Michał Bocheński, Channel Sales Manager LG Electronics. – Rynek sam to określi. Nabywcami tego rodzaju sprzętu są instytucje publiczne, takie jak szkoły, urzędy, administracja.

Coraz mniej producentów

Jak wspomniano, oferta CRT topnieje. Na rynku jest coraz mniej modeli. Producenci wycofują się z produkcji 'piętnastek’ (np. Samsung), sferycznych 'siedemnastek’ (np. NEC) oraz ekranów o przekątnej większej niż 21 cali (np. LG). Niektórzy dostawcy radykalnie ograniczyli dostawy lub wręcz są już nieobecni na naszym rynku. Mowa tu o 'drugim garniturze’, czyli firmach, których udział w rynku nie przekraczał kilku procent. Ponieważ jednak jest ich kilka, oferta całego rynku została uszczuplona o kilkadziesiąt modeli Benq, CTX i LiteOn, Marvin i Teco. To sytuacja przejściowa, związana przede wszystkim z tym, że na wielu rynkach CRT przestają już być sprzedawane, niektórzy producenci rezygnują więc z ich wytwarzania. Pewnym zmianom uległ też kanał dystrybucyjny. AB powetowało sobie mniejszą sprzedaż CTX, LiteOna i Teco, podpisując umowę z Samsungiem. Jednocześnie Action przestał być autoryzowanym dystrybutorem tego ostaniego producenta. Na początku bieżącego roku Incom podpisał umowy z LG i Maxdatą, Hyundai poszerzył ofertę ABC Daty, a iiyama podpisała umowę z AB. Warto zwrócić uwagę na poczynania japońskiego dostawcy, który od dwu lat prowadzi sprzedaż w dwu kanałach – dystrybucyjnym oraz dilerskim. Ta sztuka udaje się całkiem nieźle skoro rośnie liczba dilerów, kanał dystrybucyjny i liczba sprzedanych monitorów. Japoński producent zapewnia swoim dilerom zyski na dużo wyższym poziomie, niż inni dostawcy. Okazuje się, że jest możliwe, by ceny minimalne nie schodziły poniżej pewnego poziomu, a dystrybutorzy i resellerzy nie konkurowali między sobą ceną. Jednak zdaniem dwu największych producentów w Polsce – LG i Samsunga – pilnowanie cen nie jest możliwe przy sprzedaży na dużą skalę.

Czołówka dostawców pozostała jednak ta sama, choć zmieniła się kolejność: Samsung, który od lat był drugi, sprzedał w minionym półroczu 151 tys. monitorów CRT, co dało mu 32-proc. udział w polskim rynku i pierwsze miejsce. To bardzo duży skok, bowiem w tym samym okresie 2002 r. obejmował 20 proc. rynku CRT. Wieloletni lider – LG, ze sprzedażą 137, 6 tys. urządzeń, musiał zadowolić się pozycją wicelidera z 28-procentowym udziałem (w I połowie 2003 r. – 25,7 proc.). Na trzecie miejsce powrócił Philips (34,8 tys.), a Hyundai, który rok temu był trzeci, wprowadził na rynek ok. 22 tys. monitorów i spadł na czwarte miejsce.

Trudno pisać o przyszłości monitorów CRT, bo konstruktorzy zrezygnowali już z dalszych usprawnień, choć możemy liczyć na kosmetyczne zmiany nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz urządzeń (więcej na ten temat w artykule na str. 22 tego wydania CRN). Jedyną nadzieją na przedłużenie życia tradycyjnego kineskopu w służbie peceta mogą być już chyba tylko nieoczekiwane zwyżki cen LCD, czego przykład mieliśmy pod koniec 2003 r.