W tej chwili trwają prace nad ustawą o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Nie jest to pomysł rodzimych ustawodawców, ale wymóg dyrektywy unijnej (WEEE – piszemy o niej w dalszej części artykułu). Najprawdopodobniej zacznie ona obowiązywać już w przyszłym roku. Co to oznacza dla firm komputerowych? Producenci i importerzy będą musieli wyłożyć pieniądze na recykling. Trafią one do organizacji odzysku, z którymi będzie można zawrzeć umowę i w ten sposób pozbyć się problemu 'złomu’ (podobne rozwiązanie zastosowano w przepisach o recyklingu opakowań i odpadów produkcyjnych). Przedsiębiorcy mogą też zająć się zbiórką i utylizacją na własną rękę, ale w praktyce nikt pewnie nie zdecyduje się na to rozwiązanie. Dla resellerów nowe przepisy mogą oznaczać, że ich sklepy będą służyć jako punkty zbiórki odpadów elektronicznych. Podsumowując, od przyszłego roku firmy komputerowe zostaną obciążone nowym podatkiem, tym razem nałożonym pod pretekstem ochrony środowiska. W efekcie ceny produktów IT wzrosną.

Zbiórka w sklepie

Nie wiadomo jeszcze, jak konkretnie będzie u nas wyglądał system zbiórki zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Są dwie główne koncepcje. Użytkownicy mają oddawać stary sprzęt na przykład w sklepie. Takie rozwiązanie budzi wiele wątpliwości. Pomysł urządzenia w ich placówkach składowiska rupieci z pewnością nie przypadnie do gustu sprzedawcom. Jest to po prostu kłopotliwe. Niektóre urządzenia ze względu na gabaryty zajmują wiele miejsca, trzeba też zorganizować dozór, bo wprawdzie recyklerzy powinni odbierać odpady ze sklepów regularnie, ale nie można zakładać, że będą po nie przyjeżdżać codziennie.

Według drugiej koncepcji organizacja miejsc zbiórki należałaby do gmin. Miałyby one postawić altany czy wiaty, do których użytkownicy zwoziliby stare urządzenia. Różnica między pierwszym a drugim rozwiązaniem jest tylko jedna – koszty pilnowania takiego miejsca, utrzymania w nim porządku, czyli po prostu całej logistyki, spadłyby na gminy, a nie na sprzedawców.

Jest jeszcze inne rozwiązanie, dotyczące zbiórki sprzętu: producenci mogliby odbierać odpady bezpośrednio od klientów, np. wysyłając do nich kuriera. W praktyce mechanizm ten mógłby działać tylko w przypadku klientów instytucjonalnych. Zostało to zresztą potwierdzone doświadczeniami HP, które już od pewnego czasu tworzy system recyklingu w innych krajach. Na przykład w Niemczech próbowano odbierać zużyty sprzęt od klientów indywidualnych za pośrednictwem kurierów, ale próby spaliły na panewce. Kogoś nie było w domu, ktoś inny zrezygnował z oddania sprzętu, a koszty rosły.

Bardziej prawdopodobne, że punkty zbiórki odpadów powstaną w sklepach, niż że stworzą je gminy – takie jest zdanie osób, które biorą udział w pracach nad projektem ustawy (są to np. przedstawiciele Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu, Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, stowarzyszenia producentów Platforma na rzecz Recyklingu Sprzętu Elektronicznego, założonego przez firmy HP, Electrolux, Sony i Braun).

Zapłaci klient

Przepisy (mowa o projekcie ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym) pozwalają, by producent lub importer sprzętu obciążał dystrybutorów i sprzedawców kosztami zbiórki i recyklingu, wyszczególniając je jako oddzielną pozycję na fakturze. Sprzedawcom detalicznym nie pozostanie nic innego jak dodać te koszty do ceny końcowej produktu i przerzucić je na klientów. Ciekawe, że w czasie prac nad ustawą pojawił się pomysł, by sprzedawcy pobierali od klientów kupujących nowy sprzęt opłatę depozytową. Byłaby ona zwracana klientowi, który przyniósł stare urządzenie. To rozwiązanie jest jednak co najmniej dyskusyjne. Nie każdy może i chce oddać stare urządzenie. Możliwe, że zamierza przekazać je szkole albo krewnym. To w końcu najlepszy sposób na utrzymanie środowiska w czystości. Za recykling klient zapłaci tak czy inaczej, kupując nowy sprzęt (sprzedawca musiał opłatę recyklingową przecież wliczyć w cenę). Wychodziłoby na to, że za podarowanie komuś używanego urządzenia zostaje ukarany, bo kupuje nowy produkt w cenie podwyższonej o koszty recyklingu poniesione przez producenta oraz o opłatę depozytową. Miejmy nadzieję, że w ustawie zapisu o depozycie nie będzie.

Jak wynika z rozmów z resellerami, na razie klienci w ogóle nie interesują się ekologiczną stroną zakupu komputera. Jeżeli chcą oddać sprzedawcy stary sprzęt, to tylko wówczas, gdy jego równowartość mogą odliczyć od nowego. Trudno więc będzie ich przekonać, że muszą zapłacić za recykling, a co dopiero za depozyt.

Organizacja się zajmie

Wróćmy do organizacji zbiórki i recyklingu odpadów elektronicznych. Za odbieranie ich z punktów zbiórki (niezależnie od tego, czy będą to sklepy, czy miejsca wyznaczone przez gminy) mają być odpowiedzialni ci, którzy go wyprodukowali bądź sprowadzili z zagranicy. Mogą to zrobić sami lub zlecić – podobnie jak wszystkie inne czynności związane z recyklingiem – podwykonawcom. W drugim przypadku chodzi o zawarcie umowy z organizacją odzysku. Wiele wskazuje, że przepisy o odpadach elektrycznych i elektronicznych będą funkcjonować tak, jak obecnie przepisy o recyklingu opakowań i odpadów produkcyjnych, do którego zmusza przedsiębiorców ustawa o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami i opłacie produktowej oraz depozytowej z 2001 r. Najprościej wywiązać się z nich, zawierając umowę właśnie z jedną z tzw. organizacji odzysku (znaczący producent sprzętu płaci im nawet kilka tysięcy złotych rocznie). Wyręczają one przedsiębiorców w zbieraniu i przetwarzaniu opakowań czy odpadów, zlecając to swoim podwykonawcom: recyklerom i zbieraczom. Rola organizacji odzysku sprowadza się do wystawienia dokumentów potwierdzających, że przedsiębiorstwo oddało do recyklingu tyle odpadów, ile trzeba. Wystarczy więc w razie kontroli mieć odpowiednie kwity. Co dzieje się z opakowaniami i odpadami powstającymi przy produkcji? Właściwie nie wiadomo, bo nikt tego nie sprawdza. Mogą trafiać na wysypisko, gdzie zajmą się nimi recyklerzy-amatorzy (tzw. nurkowie) lub rzeczywiście do profesjonalnego recyklingu i odzysku, w wyniku którego powstaną surowce wtórne. Obie możliwości są równie prawdopodobne właśnie dlatego, że nie stworzono żadnych mechanizmów nadzoru nad działalnością firm zajmujących się utylizacją. W projekcie ustawy o odpadach elektronicznych również nie ma słowa na ten temat.

Najlepiej byłoby, gdyby producenci tworzyli własne organizacje odzysku. To rada Andrzeja Głuchowskiego, eksperta Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, który bierze udział w pracach nad ustawą o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (wypowiedź w ramce obok). W ten sposób mogliby uniknąć kosztów pośrednictwa we współpracy z recyklerami. Organizacje producenckie powinny być nadzorowane przez instytucje administracji publicznej.

Można samodzielnie

Jeżeli producent nie podpisze umowy z organizacją recyklingu, będzie musiał wpłacić na konto Inspekcji Handlowej rodzaj zabezpieczenia, które mogłoby być wykorzystane, gdyby producent nie zebrał i nie oddał do recyklingu odpowiedniej ilości sprzętu. Opłata ma być ustalana indywidualnie przez głównego inspektora Inspekcji Handlowej. Uzależniona będzie od ilości sprzętu, który przedsiębiorstwo wprowadza na rynek.

Wszyscy producenci komputerów mają, według ustawy, zarejestrować się w IH i uzyskać numer potwierdzający, że uczestniczą w systemie recyklingu (należy go umieszczać na każdym swoim produkcie). Przy rejestracji trzeba będzie zapłacić 'wpisowe’ (w ustawie czytamy, że ma wynosić nie więcej niż 5 tys. euro, w zależności od liczby wyrobów wprowadzanych na rynek). Jeżeli producent czy importer nie będzie miał umowy z organizacją odzysku ani sam nie zajmie się własnymi odpadami, będzie obciążony opłatą produktową (ma być wyższa niż koszty recyklingu i odzysku). Więcej o tym, jak ma funkcjonować u nas system recyklingu urządzeń elektrycznych i elektronicznych, można przeczytać w projekcie ustawy (zamieszczamy go w archiwum CRN Polska razem z artykułem, kod 16608). Zdaniem autorów wejdzie ona w życie w prawie niezmienionym kształcie.

Znów prawo sobie, a praktyka sobie

W ustawie mówi się zarówno o producentach, jak i o firmach wprowadzających sprzęt na rynek. Nie wspomina się jednak o tych, które handlują używanym sprzętem. Czy również są obciążone obowiązkiem jego recyklingu? Autorzy projektu ustawy nie potrafili konkretnie odpowiedzieć na to pytanie.

Tak, jeżeli sprowadzają sprzęt z zagranicy lub gdy sprzedają używany pod własną marką. Wtedy w świetle ustawy są wprowadzającymi produkty na rynek – uważa Andrzej Głuchowski z KIGEiT-u.

Wielu resellerów sprzedaje jednak sprzęt używany, który był przywieziony z zagranicy lub wyprodukowany w Polsce przez inne firmy. W zasadzie sprzedawcy używanego sprzętu nie powinni podlegać ustawie, bo za recykling sprzętu zapłacił bądź zapłaci jego producent. Ustawodawca jednak powinien jasno to stwierdzić. W końcu działalność przedsiębiorców sprzedających sprzęt z drugiej ręki jest dla środowiska najbardziej korzystna, im dłuższy bowiem żywot urządzeń, tym mniej odpadów.

Ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym będzie dotyczyła nie tylko dużych producentów sprzętu, ale także resellerów składających komputery, gdyż w jej świetle są wprowadzającymi urządzenia na rynek. Podobnie jak w przypadku przepisów o znaku CE, składacze znów zostali potraktowani na równi z wielkimi wytwórcami. Będą więc musieli wnieść opłatę rejestrową i zawrzeć umowę z organizacją odzysku (albo zorganizować samodzielnie zbiórkę i recykling). Pocieszające jest tylko, że opłaty są proporcjonalne do wielkości produkcji, może więc nie będą zbyt wysokie. Poza tym ostatecznie sfinansują je i tak klienci.

Uroki unii

Obowiązek recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego jest kolejnym prezentem, który dostaliśmy od Unii Europejskiej. W 2003 r. weszła w życie dyrektywa (tzw. Waste Electrical and Electronic Equipment), która obciąża importerów i producentów kosztami zbiórki i przetwarzania zużytych urządzeń elektronicznych. Według prawa unijnego każde państwo członkowskie ma zbierać i utylizować 4 kilogramy 'złomu’ na mieszkańca rocznie. Polska powinna osiągnąć ten pułap dopiero w 2008 r. (wynegocjowaliśmy dwuletni okres przejściowy). Prace nad polską ustawą są wprawdzie mocno opóźnione (regulacje prawne w poszczególnych państwach członkowskich miały być opracowane już w sierpniu), ale prawdopodobnie przepisy wejdą w życie zgodnie z planem, czyli w drugiej połowie 2004 roku. W tym samym czasie powinny je wprowadzić pozostałe państwa Unii Europejskiej.