Nie ma zwolnienia z VAT towarów kupionych na chińskich platformach sprzedażowych – wynika z informacji Ministerstwa Finansów dla "Rzeczpospolitej". Obecnie część nabywców deklaruje import takich zakupów jako towaru o wartości do 22 euro albo "prezentu" za mniej niż 45 euro, co ma zwalniać z polskiego VAT-u. Resort ostrzega, że nie dotyczy to zamówienia wysyłkowego. Nabywca ma płacić podatek – zarówno firma, jak i osoba fizyczna. Jednak wielu prywatnych importerów nie przejmuje się tym. W efekcie na polski rynek napływają towary prosto z Chin, które już na starcie odsprzedawcy mogą zaoferować taniej o VAT. Z takimi cenami trudno konkurować innym resellerom. A takie serwisy jak AliExpress mają coraz więcej polskich użytkowników. Jest to najbardziej rozpoznawalny w kraju zagraniczny serwis e-commerce. Zna go już 30 proc. internautów kupujących w sieci – według badania Gemiusa.

Ponadto polskie e-sklepy muszą zmagać się coraz silniejszą konkurencją z zagranicy. Poza krajem kupuje już 23 proc. internautów wobec 10 proc. w 2016 r.

W praktyce kontrola e-zakupów z Chin przez fiskusa jest dziurawa. Skarbówka wiosną br. zabrała się za opracowanie narzędzi, które pomogą egzekwować podatki od takiego importu. W nadzór fiskusa nad zamówieniami z Chin mieliby zostać zaangażowani operatorzy płatności albo firmy dostarczające przesyłki – twierdzi "Rzeczpospolita". Według nieoficjalnych informacji organom skarbowym w zacieśnieniu podatkowej pętli ma pomóc Poczta Polska. Zawarto już porozumienie w tej sprawie z KAS.