Orange zaprzecza, że chce przejąć Atosa
Nie dojdzie do fuzji dwóch francuskich korporacji. To nie jest dla nas temat - zapewnia Orange.
Zdaniem części udziałowców Orange połączenie sił z Atosem byłoby korzystne dla obu podmiotów.
Orange zdementował informacje, iż zajmie się projektem przejęcia Atosa. „Nie jest to temat, który będzie przedmiotem dyskusji na najbliższym posiedzeniu zarządu” – oznajmiono w komunikacie.
O możliwym zakupie Atosa – międzynarodowej grupy informatycznej z centralą we Francji – zaczęto spekulować po tym, jak Orange wygrał ciągnący się od lat spór podatkowy, co pozwoliło mu odzyskać 2,2 mld euro.
Nowy podmiot liderem bezpieczeństwa i chmury
Z medialnych informacji wynikało, że pomysł fuzji z Atosem ma poparcie akcjonariatu pracowniczego oraz centrali związkowej w Orange (która również ma udziały w spółce). Z ich inicjatywy sprawą miała zająć się rada dyrektorów korporacji na początku grudnia.
Połączenie sił miałoby umożliwić budowę lidera rynku bezpieczeństwa cyfrowego w Europie oraz jednego z głównych graczy na rosnącym rynku usług chmurowych. Ponadto aktualnego CEO Atosa, Elie Girarda, typowano na następcę szefa Orange Stephane Richarda, którego kadencja kończy się za 1,5 roku.
Dyrektorzy zdecydują o 2,2 mld euro
Orange komunikuje, że plan alokacji wspomnianych 2,2 mld euro zostanie przedłożony radzie dyrektorów i „będzie następnie wdrażany w sposób sprawiedliwy i wyważony na rzecz rozwoju firmy, jej pracowników i akcjonariuszy”. Aczkolwiek, jak wspomniano, zakup Atosa nie jest tematem w tym kontekście.
W 2019 r. Atos wypracował 11,6 mld euro przychodów. Od 2000 r. ma spółkę w Polsce, która w 9 oddziałach zatrudnia blisko 5 tys. osób. W listopadzie br. firma ogłosiła wprowadzenie pakietu usług chmurowych – Atos OneCloud. We współpracy z dostawcami chmury publicznej ma on ułatwić przedsiębiorstwom przejście na rozwiązania chmurowe, we wsparciu usługami i doradztwem dostarczanymi przez Atosa.
Podobne aktualności
Wysyp fałszywych e-sklepów
"Zauważamy niebezpieczny trend z fałszywymi domenami, które podszywają się pod sklepy internetowe" - ostrzega ekspert.