W czerwcu 2004 roku reprezentanci 14 firm, największych polskich dostawców usług internetowych, niezależnych operatorów telekomunikacyjnych i portali internetowych, zażądali w liście do Telekomunikacji Polskiej, by 'unormowała’ zasady dostępu do Internetu. Narodowy operator ma ustalić reguły polityki peeringowej (warunki rozliczeń bezgotówkowych między operatorami) oraz obniżyć ceny dzierżawy łączy. W przeciwnym razie skierują sprawę do UOKiK-u, a jeśli to nie pomoże, do trybunału w Strasburgu. Dla dużych operatorów wygrana batalia z TP oznaczać będzie znacznie większe zyski, dla sporej części niewielkich dostawców Internetu – nadzieję, że przetrwają na rynku.

Dawid protestuje…

Średnia cena dzierżawy łącza do Internetu w krajach zachodnich nie przekracza 80 euro za 1 Mb/s., polscy dostawcy płacą TP 400 euro za 1 Mb/s.

W związku ze wzrostem liczby polskich internautów (korzystających przede wszystkim z dostępu modemowego i szerokopasmowego, czyli z usług TP) są zmuszeni do zwiększania przepustowości dzierżawionych łączy, a tym samym coraz więcej płacą Telekomunikacji Polskiej. Narodowy operator zarabia więc dwa razy – na kliencie końcowym i na dzierżawcy.

Oceniam, że za każdy 1 Mb/s Telekomunikacja Polska pobiera 1600 – 1900 zł tzw. renty monopolistycznej – twierdzi Marcin Marszałek, prezes zarządu Internet Group (jeden z sygnatariuszy porozumienia). – Nam zależy na liberalizacji rynku, to znaczy na demonopolizacji i zwiększeniu konkurencyjności. Ze spadku ceny dostępu do Internetu skorzystają klienci i rynek. Poza tym spowoduje on wzrost zapotrzebowania na usługi IP. Operatorzy będą więc więcej kupować od TP. Każdy na tym skorzysta.

Ile powinien kosztować dostęp do Internetu? Według małych dostawców za 1 Mb/s łącza symetrycznego (takiego, które najczęściej oferuje się firmom) powinno się płacić około 1100 zł.

To byłaby uczciwa cena – utrzymuje Dariusz Kowalczyk, właściciel WebVisor. – Dopóki jednak nie ma uczciwej konkurencji na rynku, dopóty możemy zapomnieć o takich cenach. A przecież firmom nie zaoferujemy łączy asymetrycznych, które kosztują kilkakrotnie mniej, bo ich jakość pozostawia wiele do życzenia.

Podobnego zdania jest Igor Białogański, właściciel Netsystemu. Według niego łącza momentalnie by staniały, gdyby wprowadzić zasady zdrowej konkurencji na rynku.

Przedstawiciele TP odpowiadają, że rynek dostępu do Internetu na świecie rządzi się innymi prawami niż w Polsce, a niskie ceny w krajach zachodnich są pochodną rozmaitych zaszłości historycznych.

W latach dziewięćdziesiątych operatorzy zachodni znacznie przeinwestowali, co skończyło się ogłoszeniem upadłości przez kilku z nich – twierdzi Barbara Górska, rzecznik prasowy TP. – W związku z tym powstała możliwość korzystnego nabycia infrastruktury dostępowej. Obecne ceny w Europie są pochodną tamtej sytuacji.

Sygnatariusze listu ripostują krótko – to nieprawda. Nie było spektakularnych bankructw firm inwestujących w infrastrukturę dostępową. W krajach, w których operatorzy dominujący znormalizowali zasady dzierżawy łączy, ich cena wynika ze zwykłych relacji handlowych.

Rynek sam ustala ceny – mówi Marcin Marszałek. – Słyszałem o przypadku, kiedy unijny operator oferował łącze poniżej 60 euro z 1 Mb/s. Może nie jest to powszechne, ale obrazuje, z jakimi cenami mamy do czynienia.

Mogłoby się wydawać, że tak wysokie ceny spowodują omijanie łączy TP przez niezależnych operatorów i przesyłanie danych za pośrednictwem sieci operatorów zagranicznych. Teoretycznie jest to możliwe, ale tylko teoretycznie, bo w praktyce narodowy operator na to nie pozwala.

TP ma możliwość ograniczania i blokowania ruchu przesyłanego przez sieć operatora zagranicznego i często to robi – mówi Jarosław Niechcielski, dyrektor departamentu regulacji i współpracy międzyoperatorskiej Telefonii Dialog. – To oznacza, że niezależny ISP jest zmuszony do korzystania z łączy TP.

…a Goliat mówi: nie

Rozwiązaniem problemu byłoby wprowadzenie polityki peeringowej, określającej warunki rozliczeń bezgotówkowych między operatorami, którzy uznają się za równych sobie (ang. peers) i wspólnie przygotowują oferty dla innych firm, określające m.in. zasady korzystania z sieci. W większości państw europejskich polityka peeringowa obowiązuje niemal wszystkich operatorów. W Polsce TP nie dopuszcza możliwości jej wprowadzenia (chociaż France Telecom działa według jej zasad). Współpraca między operatorami a TP odbywa się na podstawie umów negocjowanych indywidualnie.

Wprowadzenie zasad polityki pee­ringowej, która stanowi fundament współpracy między kontrahentami, jest wskazane – mówi Dariusz Łomowski z biura prasowego UOKiK-u. – Dzięki temu relacje między konkurentami zostaną uproszczone. Przyniesie to korzyści nie tylko operatorom, ale także klientom.

Również niezależni ISP podkreślają, że takiej polityki bardzo w Polsce brakuje. Niestety, stanowisko dominującego polskiego operatora jest nieugięte.

Operatorzy niezależni zarzucają nam, że nie stworzyliśmy polityki pee­ringowej – mówi Barbara Górska z TP. – Prawda jest taka, że to reguły rynkowe kształtują zasady peeringowe, a w Polsce nie ma technicznych możliwości.

Nie zgadzają się z tym niezależni operatorzy i reprezentanci portali internetowych, którzy argument o braku technicznych możliwości traktują jako wymówkę ze strony narodowego operatora.

Gdyby Telekomunikacja zdecydowała się stworzyć spójną politykę pee­ringową, rozpoczęłaby się normalna konkurencja rynkowa, której beneficjantami byłyby małe i średnie firmy – mówi Tomasz Chlebowski, dyrektor handlowy w NASK-u. – Oceniam, że klienci korzystający z usług szerokopasmowego dostępu do Internetu mogliby liczyć na spadek cen za dostęp do Internetu o ok. 20 – 30 proc.

Walka to czy przepychanka

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, TP 'ustosunkowała się’ już do zarzutów autorów listu, ale na przełom w sprawie przyjdzie długo poczekać. Narodowy operator nie stworzy polityki peeringowej, ponieważ nie traktuje poważnie konkurencji. Polityka peeringowa – utrzymują przedstawiciele TP – może przecież dotyczyć jedynie operatorów równorzędnych… Operatorzy niezależni są jednak zdeterminowani (chodzi przecież o duże pieniądze) i liczą się z długotrwałymi negocjacjami. Jeśli nie przyniosą skutku, nie zawahają się zastosować bardziej radykalnych środków – zaskarżyć TP do UOKiK-u, skierować sprawy do trybunału w Strasburgu, a nawet przenieść część infrastruktury za granicę, np. do Czech lub Niemiec. Mniejsi dostawcy Internetu nie liczą na duże zmiany, z narodowym operatorem muszą dobrze żyć, od niego zależy bowiem ich być lub nie być.

Z Telekomunikacją Polską nie jesteśmy w stanie konkurować – mówi Dariusz Białogański. – Możemy protestować, możemy się jednoczyć, ale jak walczyć z firmą, którą stać na obniżenie ceny łącza do Internetu do 59 zł miesięcznie i dodanie modemu DSL za złotówkę? Nie da rady. Protest dużych operatorów i portali nic nie zmieni. Poprocesują się, skierują skargi do urzędów, które być może nałożą kary na TP. I na tym się skończy.

Na razie zarówno stowarzyszone firmy, jak i TP nie chcą wkraczać na wojenną ścieżkę. Za pokojowym rozwiązaniem opowiada się także UOKiK. Postępowania w takich sprawach mogą się ciągnąć latami, natomiast wypracowywany w trakcie kilku miesięcy kompromis przynosi efekty znacznie szybciej. Im szybciej, tym lepiej dla nas wszystkich.