Przewidywania producentów drukarek laserowych spełniły się co do joty. W 2003 roku na rynku odnotowano 30-procentowy wzrost. Nie zawiodły małe i średnie przedsiębiorstwa, które zaczęły zaopatrywać się w laserówki w cenie od kilkuset do tysiąca kilkuset złotych. Wydaje się, że przedsiębiorcy zrozumieli, iż nabywając droższą drukarkę (laserową), otrzymują produkt znacznie tańszy w eksploatacji od taniej atramentówki. Według producentów wzrósł popyt na tzw. produkcyjne laserowe drukarki sieciowe, a to oznacza, że w firmach, gdzie drukuje się dużo i szybko, wreszcie znalazły się pieniądze na sprzęt. Nie sprawiła zawodu także administracja państwowa, dokonywano zakupów ze względu na integrację z Unią Europejską. Jak będzie w 2004 roku? Według przedstawicieli producentów – niestety odrobinę gorzej.

W rytmie mono

Według ocen IDC sprzedaż drukarek monochromatycznych w 2003 roku wyniosła około 130 tys. Lider klasyfikacji nie zmienił się, największy udział w tym segmencie miało HP (około 67 proc.). Na drugim miejscu znalazło się OKI Systems (7,5 proc.), na trzecim Minolta/Konica (6 proc.), kolejne przypadły Lexmarkowi, Samsungowi i Kyocera Mita (mniej więcej po 5 proc.). Pozostałe około 4,5 proc. podzieliły między siebie Brother, Panasonic, Xerox, Ricoh i kilku innych mniejszych producentów. Rzuca się w oczy znaczny wzrost sprzedaży drukarek Samsunga (w 2002 r. udział w rynku tego producenta wynosił około 0,1 proc.). Gwałtowny skok sprzedaży zawdzięcza przede wszystkim tanim, co nie oznacza, że słabym jakościowo, produktom i śmiałej kampanii reklamowej.

Mam nadzieję, że uzyskamy w Polsce taką samą pozycję, jaką ma firma w Unii Europejskiej – mówi Michał Karłowicz, osoba odpowiedzialna za sprzedaż drukarek laserowych w Samsungu. – A tam konkurujemy z HP jak równy z równym.

Resellerzy sądzą, że o miejsca drugie i trzecie będą walczyli ci producenci, którzy przedstawią ofertę tanich (w cenie poniżej 1 tys. zł), a jednocześnie w miarę wydajnych urządzeń. Tylko takie bowiem mogą podbić rynek małych firm i trafić do użytkowników indywidualnych.

W 2003 roku dokonała się rewolucja cenowa. Po raz pierwszy można było nabyć sprzęt laserowy za kwotę, jaką wydaje się na lepszą drukarkę atramentową. W segmencie urządzeń przeznaczonych najwyżej dla niewielkich grup roboczych zmiany będą dotyczyć raczej jedynie cen. Parametrów technicznych bardziej wyśrubować się już nie da. W ostatnich latach w monochromatycznej drukarce laserowej wprowadzono niewiele fundamentalnych zmian, może wyłączając skład toneru. Zamiast naturalnego wykorzystuje się bowiem sztuczny proszek, zamiast oleju zaczęto używać wosku. W efekcie czas wydruku pierwszej strony spadł z około 20 s do 10 s. Dzięki tonerom nowej generacji zwiększyła się prędkość druku do 15 – 18 str./min. Większość drukarek laserowych pracuje z prędkością 12 – 16 str./min (w przeciwieństwie do wytwórców drukarek atramentowych producenci laserówek podają wartości zbliżone do rzeczywistych). W zasadzie ta prędkość wystarcza w przypadku grupy roboczej, składającej się z kilku komputerów. Większość oferowanych na polskim rynku drukarek pracuje w rozdzielczości 600 lub 1200 dpi.

Urządzenia laserowe są wyposażane w szybkie złącza LPT lub dużo wolniejsze USB. Coraz więcej ma gniazda USB 2.0. Dzięki zastosowaniu gniazda USB 2.0 wzrosła więc popularność tańszych drukarek GDI (do tej pory uznawanych za mniej profesjonalne). Standardowo montuje się w nich od 8 do 64 MB pamięci RAM (na ogół istnieje możliwość rozszerzenia). Często okazuje się to zbyt mało dla klientów, warto więc zapytać nabywcę, czy zamierza drukować obszerne dokumenty z grafiką. Słaba drukarka może w niewłaściwy sposób wydrukować rysunki albo odmówić pracy w wyższej rozdzielczości. Dodatkowa pamięć umożliwia druk z maksymalną rozdzielczością, pracę z dużymi grafikami, dokumentami dwustronnymi. Nie bez znaczenia jest to, że dzięki większej pamięci w drukarce komputer szybciej upora się z drukiem stron.

Należy uświadomić klientom zasadność wyboru drukarki sieciowej – twierdzi Beata Kuźniak, IT Partner Manager Ricoh. – Mimo większych kosztów związanych z zakupem takiego urządzenia, inwestycja taka okazuje się bardziej ekonomiczna w porównaniu z kupnem kilku drukarek nabiurkowych. Koszty eksploatacji w czasie (Total Cost of Ownership) są niższe, jeśli dodamy jeszcze możliwości sprzętu wynikające ze zdolności pracy w sieci, wybór wydaje się prosty.

A jednak kolor

Według IDC w segmencie drukarek kolorowych w 2003 roku najsilniejszą pozycję miało HP (około 45 proc. rynku), drugie miejsce zajęła Konica/Minolta (22 proc.), trzecie OKI Systems (14 proc.), czwarte zaś Xerox (5 proc.). Boom w segmencie kolorowych drukarek laserowych przewidywano już dwa lata temu. Producenci uważali, że przyczyni się do niego podniesienie jakości pracy urządzeń (kolorowe wydruki stały się bardziej czytelne, zaś informacje na nich wydrukowane łatwiej przyswajalne). I rzeczywiście sprzedaż drukarek rosła, jednak trudno mówić o boomie. W 2002 roku wzrosła o kilkanaście procent, a rok później już o ponad 100 proc. Na pierwszy rzut oka wynik ten może wydawać się imponujący, jeśli jednak weźmie się pod uwagę oczekiwania producentów, okazuje się, że rynek rośnie, tyle że znacznie wolniej. Na wolniejszy od zakładanego przez producentów wzrost sprzedaży drukarek kolorowych wpływa nie tylko wysoka cena, ale i ograniczone możliwości druku. Urządzenia kolorowe są całkowicie nieprzydatne do druku fotografii, nie do tego zresztą służą. Dlatego klienci często kupują do biur drukarki monochromatyczne do druku tekstów i dobrej jakości fotograficzne atramentówki do materiałów kolorowych.

Najtańsze kolorowe laserówki kosztują około 3 tys. zł, najdroższe kilkakrotnie więcej. Na rynku są dwa typy drukarek kolorowych: jednoprzebiegowe (szybkie, ale drogie z racji wykorzystywania dla każdego koloru podstawowego osobnego bębna) i czterofazowe (wolniejsze i tańsze, wyposażone w jeden bęben). Wydawałoby się, że po pojawieniu się na rynku urządzeń jednoprzebiegowych zmierzch czterofazówek jest przesądzony. Nic podobnego! Mimo że są wolniejsze, ich niska cena jest największym atutem. Zdaniem przedstawicieli dystrybutorów w 2004 roku będziemy świadkami wojny cenowej między producentami najtańszych drukarek kolorowych.

W 2004 roku ceny kolorowych drukarek laserowych będą nadal spadać – utrzymuje Marcin Adamski, odpowiedzialny za sprzedaż drukarek laserowych w HP. – Zmniejszą się na pewno także koszty druku. Sądzę, że sprzedaż tych drukarek będzie rosła jeszcze szybciej.

Na rynku już pojawiły się urządzenia bez panelu sterowania bądź pracujące w trybie GDI (wydrukiem steruje procesor komputera).

Nie ulega wątpliwości, że w budowie drukarek monochromatycznych niewiele może się już zmienić, ale urządzenia kolorowe co jakiś czas przechodzą rewolucję. Wprowadzono na przykład drobnoziarnisty toner wymieszany z woskiem, który utrwala się w niższej temperaturze (pozwoliło to zmniejszyć pobieraną moc, a zatem czas oczekiwania na pierwszą stronę), oraz mechanizmy sprzężenia zwrotnego, ułatwiające korygowanie spadków intensywności kolorów. Dzięki temu wydruki nie są tak blade jak wcześniej. Wciąż do ulepszenia pozostała jednak rozdzielczość druku, zbyt niska, aby drukować fotografie.

Przede wszystkim pieniądze

Polski rynek drukarkowy dojrzewa. Właściciele firm coraz częściej uważnie przyglądają się kosztom, związanym z eksploatacją drukarek, i coraz rzadziej wybierają najtańsze modele. To dlatego sprzedaż urządzeń laserowych wzrosła w 2003 roku o wspomniane 30 proc. Z tego samego powodu sytuacja powtórzy się w 2004 roku, jeśli oczywiście sprawdzą się przewidywania producentów sprzętu drukującego. Jak duży będzie to wzrost – nie wiadomo, na pewno jednak dwucyfrowy. Wraz ze spadkiem cen urządzeń rośnie świadomość klientów. Częściej wybierają (dotyczy to szczególnie większych odbiorców) rozwiązania droższe, za to bardziej ekonomiczne.

Jeżeli klient drukuje dużo, powinien kupić urządzenie przeznaczone do pracy w sieci, najlepiej takie, które może obsługiwać nawet kilkanaście komputerów. Duże i drogie urządzenia drukują znacznie taniej niż najmniejsze. W dużych drukarkach monochromatycznych wydruk jednej strony kosztuje 4 – 5 gr, w najtańszych nawet kilkanaście. Dla porównania druk jednej strony w najdroższych 'plujkach’ kosztuje kilkanaście groszy, a w najprostszych kilkadziesiąt.

Większe firmy coraz częściej decydują się na korzystanie z usług outsourcingu druku. Im więcej w przedsiębiorstwie drukuje się dokumentów w skali roku, tym większe takie rozwiązanie daje korzyści.

Z usług outsourcingu druku korzystają przede wszystkim firmy, które mają duże biura – mówi przedstawiciel TBM od­powiedzialny za outsourcing. – Najczęściej decydują się na nie przedsiębiorstwa z sektora FMCG, doradcze, finansowe i ubezpieczeniowe. Kiedy firma powinna poważnie pomyśleć o skorzystaniu z usług outsourcingowych? Gdy drukuje miesięcznie powyżej 150 tys. dokumentów.

Nic dziwnego, że outsourcing druku i doradztwo z nim związane stają się coraz bardziej poszukiwanym towarem na rynku. Od lat w tego typu usługach specjalizują się Xerox i Ricoh (w przypadku pierwszej firmy 60 proc. obrotów przynosi sprzedaż usług i serwis). Coraz silniejszą pozycję mają TBM i Softex Data. HP prowadzi program Jetcaps, w którym biorą udział niewielcy producenci oprogramowania. W 2003 roku Lexmark zmniejszył wydatki na rozwój technologii drukowania, a skoncentrował się na rozbudowie oferty o rozwiązania służące do druku, skanowania i zarządzania dokumentami współpracujące jednocześnie z oprogramowaniem do kierowania obiegiem dokumentów. Również Canon zapowiada rozpoczęcie ofensywy na rynku usług wiążących się z drukiem. Czy i kiedy na usługach outsourcingowych będą mogli zarobić partnerzy dystrybutorów i producentów? Na razie przedstawiciele firm je świadczących niemal zgodnie twierdzą, że jest to ciężki kawałek chleba i łatwo na nim połamać zęby. Oczywiście dopuszczają myśl, że już wkrótce najlepsi (najbardziej wyspecjalizowani) partnerzy będą mogli świadczyć tego typu usługi.