Jednym z efektów globalizacji ma być bogacenie się bogaczy i towarzyszące mu ubożenie biedaków. Redaktorzy tygodnika 'Wprost’ przekonują, że przynajmniej pierwsza część tego twierdzenia jest prawdziwa. Według nich wszyscy najbogatsi przedstawiciele polskiej branży IT w ciągu ostatniego roku pomnożyli swoje i tak już niemałe majątki. Najwięcej mieli zyskać Ryszard Krauze i Piotr Bieliński, najmniej (oczywiście dobre i to…) Mariusz Jaworski oraz Zbigniew i Ryszard Skotniczowie. Mniejszą fortuną niż rok temu dysponuje tylko Krzysztof Musiał, który w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy przepuścił – jak wynika z lektury 'Wprost’ – całe 100 mln zł. Pozazdrościć, tym bardziej że do wydania ma jeszcze 220 kolejnych… Przypomnijmy, że były prezes ABC Daty od trzech lat prowadzi życie rentiera. W jego przypadku polega ono na podróżowaniu i sponsorowaniu wydarzeń kulturalnych, przede wszystkim związanych z operą.

Złota trójka

Ryszard Krauze, najbardziej obecnie majętny przedstawiciel naszej branży, to król zamówień publicznych. Prokom Software i powiązane z nim firmy wygrały w ubiegłym roku wszystkie najważniejsze publiczne przetargi IT o łącznej wartości ponad miliarda złotych (m.in. na informatyzację PKO BP i PZU oraz budowę systemu CEPiK). Ponadto zagwarantowały sobie udział w realizacji projektów teleinformatycznych finansowanych z offsetu, których wartość w najbliższych latach ma sięgnąć 5 mld zł. Ryszard Krauze szuka zysków nie tylko w szeroko pojętej informatyce. Ma bezpośrednie lub pośrednie udziały w spółkach z kilku innych branż, m.in. budowlanej, farmaceutycznej i spożywczej. Jego majątek wyceniono na 2,85 miliarda złotych, ponad cztery razy więcej niż Mariusza Jaworskiego, wicelidera na liście najbogatszych w naszej branży. Szef Incomu z rodziną kontroluje niemal cały pakiet akcji firmy, której przychody w 2003 roku wyniosły 720 mln zł. Redaktorzy 'Wprost’ trzeciego krezusa IT biznesu, Piotra Bielińskiego, 'wycenili’ na 450 mln zł. Szef warszawskiej firmy ma udziały w Actionie (1,1 mld zł przychodów w 2003 r.), Actionie2 (363 mln zł) i Californii Computer (278 mln zł). Notabene drugim milionerem rodem z Actionu jest Olgierd Matyka, który według dziennikarzy posiada fortunę wartą 250 mln zł.

Na początku był Kluska

W 1994 r. na liście stu najzamożniejszych Polaków można było znaleźć Romana Kluskę, Tomasza Czechowicza (wówczas JTT Computer) oraz Ryszarda Krauze. Poza nimi nie było nikogo z sektora IT. Dopiero dwa lata później trafił na listę Krzysztof Musiał (wówczas prezes ABC Daty). Był pierwszym przedstawicielem firmy dystrybucyjnej w setce najbogatszych rodaków. W 1997 r. do grona krezusów dołączył drugi, po szefie Prokomu, właściciel firmy integratorskiej, czyli Tomasz Sielicki z ComputerLandu. Już wtedy widać było, że na polskim rynku informatycznym coraz większą rolę odgrywają podmioty zajmujące się przede wszystkim świadczeniem usług, w odróżnieniu od producentów i dystrybutorów. Tendencja ta nasilała się. W 1998 r. wśród najbogatszych Polaków znalazł się kolejny integrator – Aleksander Lesz (Softbank). Dołączył do nich wówczas również Andrzej Rybkowski z Apeximu. Tymczasem aż trzy lata musieliśmy czekać na drugiego, po Krzysztofie Musiale, właściciela przedsiębiorstwa dystrybucyjnego. Nazwisko Tomasza Chlebowskiego (TCH), bo o nim mowa, pojawiło się w zestawieniu dopiero w 1999 r. Wtedy Ryszard Krauze po raz pierwszy został uznany za najbogatszego człowieka polskiej branży IT i zdetronizował dotychczasowego lidera Romana Kluskę. Była to pierwsza lista, na której integratorzy wyraźnie zdystansowali przedstawicieli firm o innych profilach działalności. W pierwszej czterdziestce znaleźli się: Ryszard Krauze, Tomasz Sielicki i Aleksander Lesz. Producenci komputerów i dystrybutorzy zajęli wówczas dalsze pozycje.

Powroty na szczyt

Ubiegłoroczna lista okazała się dość nietypowa. Wprawdzie wciąż integratorzy stanowili większość, ale jednocześnie zniknęli z niej Jerzy Szymura (2Si), Aleksander Lesz (Softbank) i Jacek Papaj (Comp), czyli integratorzy właśnie. Wydawało się, że w tym roku dołączy do nich Tomasz Sielicki, który poprzednio spadł na przedostatnie miejsce. Tymczasem w najnowszym rankingu szef ComputerLandu został sklasyfikowany na 87. miejscu, choć w 2003 roku spółka przegrała walkę o najważniejsze kontrakty publiczne z przedsiębiorstwami powiązanymi z Prokomem. Mimo to jej portfel zamówień ma wartość 300 mln zł, a poza tym ramię w ramię z… Prokomem ma brać udział w realizacji wielomiliardowych projektów finansowanych z offsetu.

Ciekawe, że w tym roku na listę powrócili Andrzej Przybyło (AB) i Jacek Studencki (Techmex). Prezes AB z żoną posiadają 54 proc. akcji firmy, której sprzedaż w ubiegłym roku wyniosła 658 mln zł, była więc o jedną trzecią wyższa niż rok wcześniej. Z kolei Jacek Studencki w chwili oddawania listy do druku miał 42 proc. akcji Techmeksu (w tym 20 proc. przez spółki Teran i Raner). Po wejściu firmy na giełdę do prezesa Studenckiego należy w sumie 27,49 proc. walorów Techmeksu. Przychody bielskiej grupy kapitałowej w 2003 r. wyniosły 406 mln zł, a zysk netto 5 mln zł.