Aż 75 proc. konsumentów nagatywnie ocenia pomysł wprowadzenia podatku od smartfonów, 54 proc. uważa, że opodatkowanie sprzętu powinno być zmniejszone.

Po wprowadzeniu nowej daniny ponad połowa (54 proc.) deklaruje, że będzie kupować rzadziej sprzęt audiowizualny – według badania Social Changes dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związku Cyfrowa Polska.

Podczas dyskusji do raportu podkreślano, że nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla nowej daniny, jaka według projektu resortu kultury ma objął m.in. smartfony i tablety i może sięgać do 6 proc. ceny netto sprzętu.

Co więcej, uderzy ona finansowo w polskie firmy i konsumentów. Danina jest za to w interesie zagranicznych sprzedawców działających w Polsce, jak i szarej strefy – wynika z dyskusji.

Z kolei ZAiKS i resort kultury przekonują, że nowa opłata słusznie należy się twórcom – zrekompensuje im korzystanie z utworów objętych prawami autorskimi przez konsumentów z pomocą np. smartfonów.

Poza tym kosztów nie poniosą klienci, bo firmy z łańcucha dostaw mają środki, by pokryć nowy parapodatek nie podnosząc cen sprzętu – argumentuje strona reprezentująca artystów.

Szef AB: „Realia wyglądają zupełnie inaczej”

„Mamy do czynienia z dużą manipulacją” – podkreślał prezes AB Andrzej Przybyło, nawiązując do przekazu organizacji zrzeszających prawa autorskie, które uważają, że dostawcy z powodu konkurencji na rynku wezmą na siebie nową daninę, oszczędzając klientów końcowych.

0,3 – 0,6 proc. marży

„ZAIKS doskonale wie, kto płaci podatek. Płacą importerzy i dystrybutorzy, polskie firmy takie jak nasza. Obecnie marża netto na sprzęcie, jaki chce się objąć opłatą, to 0,3 – 0,6 proc., bo tak działa rynek.” – mówił Andrzej Przybyło.

„Nie czujemy się na tyle bogaci, aby wziąć na siebie 6 proc. podatku, nie zmieniając ceny produktu. Nie znam też takiego producenta, który chciałby te 6 proc. oddać” – mówił szef AB.

Jak zauważył, 6 proc. liczymy od ceny netto sprzętu.

„Łącznie z VAT mielibyśmy wówczas opodatkownie ok. 30 proc. Bylibyśmy pod tym względem mistrzami świata. W Niemczech łącznie z obowiązującymi opłatami jest to ok. 20 proc.” – zauważa prezes AB.

Droższe komponenty podbiły ceny

Jak wyjaśnił, ceny elektroniki wzrosły ostatnio nie z powodu pazerności dostawców (taki zarzut pojawił się w jednym z pytań do uczestników konferencji), lecz z powodu braku dostępności komponentów.

„Było za mało sprzętu, więc ceny rosły. Nie jest to związane z tym, że ktoś chciał więcej zarobić” – argumentował szef AB.

W Polsce nie jest drożej niż w Niemczech

Nawiązano również do głoszonej przez zwolenników opłaty reprograficznej tezy, że w Polsce smartfony są i tak droższe niż w Niemczech, więc dostawcy mają z czego schodzić biorąc na siebie nową daninę.

„Są dane Eurostatu. Polska jest jednym najtańszych krajów w Europie. Ceny elektroniki u nas o ile dobrze pamiętam to 91,7 proc. średniej unijnej, Niemcy to 98,5-99 proc.” – mówił Andrzej Przybyło.

Jak poinformował prezes Cyfrowej Polski Michał Kanownik, organizacja porównała ceny sprzętu w Polsce i Niemczech, ponieważ organizacje praw autorskich argumentują, że za granicą sprzęt jest tańszy niż w Polsce mimo że są tam opłaty reprograficzne.

„Porównywaliśmy nie ceny online, które są podatne na manipulacje, ale stawki z półek sklepowych” – mówi Michał Kanownik. Okazało się, że w Niemczech jest drożej.

Archaiczna danina

Twierdzono również, że dyskusja o podatku schodzi na fałszywe tory.

„Jako społeczeństwo nie powinniśmy poddawać się fałszywej narracji. Cały świat rozmawia o podatku cyfrowym. Ta dyskusja toczy się wszędzie. Tylko w Polsce rozmawiamy o czymś co jest archaizmem, Za chwilę będziemy mieli 5G, gdzie treści nie będą kopiowane, bo wszystko będzie w chmurze” – mówi prezes AB.

Jak podkreślał Andrzej Przybyło, żądanie opłat od smartfonów dla twórców nijak ma się do obecnego sposobu konsumpcji treści przez użytkowników sprzętu (wprowadzono ją w latach 60 w świecie analogowym).

„W większości krajów rozwiniętych głównym źródłem dla organizacji praw autorskich są opłaty z platform cyfrowych, streaming, video-on-demand, tam są największe wzrosty. W Polsce mamy archaiczne podejście. Kopiowanie na własny użytek praktycznie nie istnieje. Zajmujemy się czymś, co jest przeszłością” – podkreślał Andrzej Przybyło.

Prezes ma też radę dla artystów, gdzie powinni zabiegać o wyższe tantiemy.

„Skoro pan Hołdys mówi, że dostaje tylko 0,2 gr za odtworzenie jego utworu na Spotify, to jest miejsce gdzie powinno się o takich opłatach rozmawiać” – zauważa szef AB.

„Jeżeli podatek zostanie wprowadzony w życie, to ceny wzrosną, ale ministerstwa kultury to nie martwi, bo pojawiają się wypowiedzi, że konsumenci mogą kupować sprzęt za granicą” – zauważa Andrzej Przybyło.

Skorzysta zagranica i oszuści

Jak podkreślano, podatek uderzy nie w światowe koncerny, ale w polskich przedsiębiorców handlujących elektroniką jak i konsumentów, którym sprzęt jest niezbędny do normalnego funkcjonowania w czasie pandemii, w tym seniorów, uczniów.

Chińczycy zacierają ręce
„Portale internetowe stron trzecich zacierają ręce, takie jak chińskie portale” – zauważył szef Cyfrowej Polski, Michał Kanownik.
Jak podkreślił, gdy Polacy będą kupować sprzęt za granicą, tym samym budżet nie będzie miał wpływów z VAT, a opłata reprograficzna nie będzie wpływała na konta artystów.

Szara strefa się cieszy
„Ta forma opodatkowania otworzy szerokie drzwi szarej strefie w Polsce na tym sprzęcie” – ostrzega Michał Kanownik, alarmując, że nowa danina może zniweczyć kilkuletnie działania mające na celu przykręcenie śruby oszustom obracającym elektroniką i wypychającym z rynku uczciwe firmy.
„Mam nadzieję, że rząd nie chce wykończyć opłatami polskich przedsiębiorców, ale taki może być efekt” – komentuje dosadnie prezes.

30 mln zł nie 1 mln euro, a chcą miliard złotych

Uczestnicy twierdzili również, że ZAiKS zaniża kwotę rzeczywistych wpływów z parapodatku. Według tej organizacji obecnie z tytułu opłaty reprograficznej wpływa równowartość ok. 1 mln euro, o wiele mniej niż w innych krajach europejskich.

Według Cyfrowej Polski jest to 30 mln zł rocznie – co wynika jak mówi prezes Kanownik ze sprawozdań OZZ – według twardych danych finansowych tyle już branża płaci z tytułu opłaty reprograficznej.

Obecnie opłata obejmuje m.in. kopiarki i MFP z funkcją kopiowania, dyski twarde, pendrive’y, papier do drukarek.

Podkreślano też, że nie wszędzie, jak przekonują zwolennicy poszerzenia opłat, smartfony są objęte podatkiem. Nie ma go np. w Wielkiej Brytanii, a podobne rozwiązania, jakie mają być w Polsce obowiązują w kilkunastu krajach UE.

Nikt nie sprawdzał, czy twórcy stracą

Co istotne, objęcie nową opłatą smartfonów i tabletów zwiększyłoby wpływy z opłaty reprograficznej do ponad 1 mld zł – twierdzono.

Podnoszenie stawki powinno być poprzedzone analizą, czy strata dla twórców z tego powodu, że różne produkty nie są objęte opłatą reprograficzną, rzeczywiście istnieje, np. czy faktycznie straciliby 30 mln zł, gdyby nie było aktualnych opłat. Jak zapewniał Michał Kanownik, nikt takiej analizy nie przeprowadził.

Skok na kasę
„Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Różnego rodzaju instytucje chcą mówiąc po włosku umoczyć dzioba w pieniądzach, które chcą odebrać polskim obywatelom. A jak ktoś się sprzeciwia to jest szantaż moralny: jest chamem, nie chce płacić na kulturę, na wybitnych artystów” – komentował Cezary Kaźmierczak.

Dlaczego branża IT nie wspiera opłatami betoniarzy?

Jak zauważano, nie ma też powodu, by branża miała bez żadnego uzasadnienia finansować artystów.

„To kolejna odsłona niechlubnej tradycji III RP, gdy biedni mają finansować bogatych” – mówił prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.

„Jeśli będzie odrębny podatek na artystów, to po co my płacimy VAT, PIT i CIT. Tego typu rzeczy powinny być finansowane z prostych podatków. Gdzie jest w konstytucji napisane, że mamy wspierać artystów, a nie betoniarzy, koszykarzy czy prezesów” – komentował z przekąsem szef organizacji przedsiębiorców.

„Nie widzę powodu, by artyści otrzymywali inną pomoc, niz ci co mają restauracje czy kluby fitness” – dodaje.

Badanie Social Changes przeprowadzono na ogólnopolskiej próbie liczącej 2240 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Struktura próby została dobrana według reprezentacji w populacji dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Termin realizacji: 29 stycznia – 2 lutego 2021 r.