CRN W związku z pandemią i koniecznością przejścia na pracę zdalną rok 2020 był wyjątkowo udany, jeśli chodzi o sprzedaż monitorów. Jak to wygląda dzisiaj?

Krzysztof Rudnicki Trend się utrzymał. Ten pandemiczny pik z 2020 roku nagle nie zniknął. Nawet, jeśli nie ma obecnie wielkich wzrostów z kwartału na kwartał, to trwa zwiększony popyt na monitory, a ich sprzedaż rośnie.

Wciąż jest to efekt pracy zdalnej?

W dużej mierze tak. Firmy, które przeszły całkowicie lub częściowo na pracę zdalną, stwierdziły, że im się to opłaca. Także ich pracownicy dobrze przyjęli pracę z domu. Dlatego zwiększyły się zakupy monitorów z takim właśnie przeznaczeniem.

Kiedy zaczęła się pandemia, klienci na wyścigi kupowali wszystko, co było w sklepie. Czy teraz ich wybory są bardziej przemyślane?

Gdy ludzie z dnia na dzień zostali wysłani do pracy w domu, rynek nie był na to gotowy. Towar szybko znikał z półek i pojawiły się braki, więc klienci kupowali nie to, czego rzeczywiście potrzebowali, tylko to, co było. Obecnie nie ma takiego problemu. Rynek jest dość dobrze zaopatrzony w wiele różnych rodzajów monitorów, więc zakup może być zgodny z potrzebami.

Jakie monitory do pracy zdalnej wybierają świadomi klienci?

Klienci zwracają uwagę na ergonomię i wygodę, więc monitor powinien mieć regulacje wysokości oraz pochylenia. Rozmiar dobierają odpowiednio do stanowiska pracy i specyfiki wykonywanego zawodu. Często osoby kiedyś pracujące na 2 monitorach, decydują się na jeden, ultraszeroki.

Jak jeszcze praca zdalna wpłynęła na preferencje klientów?

Warto odnotować trend zwiększonej oferty i sprzedaży monitorów z wbudowanymi kamerkami, mikrofonami i głośnikami. W dobie spotkań wirtualnych, okazują się być one wygodniejsze niż akcesoria dołączane do komputera. Poza tym bardzo ważne stają się porty USB-C w monitorach.

Cały czas mówimy o pracy zdalnej. A jak jest ze sprzedażą do biur?

W biurach nie widać jakichś wielkich zmian. Jeśli ktoś wraca do pracy stacjonarnej albo wprowadza hybrydową, to w postępowaniach przetargowych czy zapytaniach ofertowych przy podanej wymaganej rozdzielczości czy wielkości wciąż najważniejszym kryterium pozostaje cena. Nie widać tu tego skoku jakościowego, który dokonuje się w home office.

A czy marka producenta się liczy?

Nie za bardzo. Klienci nie wykazują wielkiego przywiązania do marki. Oczywiście zwracają uwagę na to, by była rozpoznawalna, ale takich jest na rynku zdecydowana większość. Monitor ma po prostu spełniać ich oczekiwania. Decyduje więc specyfikacja i często wygląd monitora.

Czy gaming wciąż napędza sprzedaż monitorów?

Monitory dla graczy to niezmiennie największy kawałek tortu. Zarówno pod względem ilości sprzedaży, jak i jej wartości. To ze względu na tych użytkowników trwa „wyścig zbrojeń” producentów. Monitory dla graczy muszą mieć coraz większe częstotliwości odświeżania i bardziej wymyślne technologie wspierające gaming. Ich sprzedaż z roku na rok się zwiększa.

A jakim popytem cieszą się monitory ultraszerokie, z zakrzywionym ekranem, o rozdzielczości 4K?

Można zaobserwować przechodzenie użytkowników z najpopularniejszych kilka lat temu ekranów 24-calowych na większe monitory, o wyższej rozdzielczości. W przypadku monitorów dla graczy coraz większym popytem cieszy się sprzęt w standardzie QHD (2560×1440). Mniej klientów wybiera ekrany 4K, co jest podyktowane bardzo wysokimi cenami kart graficznych, które mogą je obsłużyć. I problemem z dostępnością tych kart. W zastosowaniach biurowych wciąż najpopularniejsze są monitory FHD, ale wzrasta wykorzystanie ultraszerokich ekranów, które zastępują dwa monitory.

Co z obawą o dostępność monitorów? Z powodu sankcji na Wschodzie możemy się spodziewać większych dostaw monitorów do Polski. Dlatego nie przewiduję problemów z dostępnością. Przeciwnie, możemy mieć do czynienia z nadmiarem.