CRN Polska: Dlaczego w końcu zrezygnował pan z inwestowania w Letę? Jak wiadomo, spółka ta dogadała się z wierzycielami i nic nie stało na przeszkodzie, aby MSD zaczęło realizować wcześniejsze plany. Podane przez pana oficjalne przyczyny: 'zbyt wysokie koszty planowanej inwestycji oraz niestabilna sytuacja na rynkach papierów wartościowych’, są dla mnie niejasne. Koszty znane były od dawna, wiedział pan też, że nastroje na giełdzie są niedobre co najmniej od początku bieżącego roku…

Marcin Kowalczyk: Złożyło się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim w czasie negocjacji z wierzycielami prowadzona była analiza elementów składowych Lety (nieruchomości, portfela leasingowego, stanu spółek zależnych itp). O ile wynik negocjacji z wierzycielami zakończył się sukcesem, o tyle wynik analizy był, niestety, negatywny. Okazało się, że nowa emisja akcji tej spółki powinna wynieść około 12 mln złotych, a to już by się nam nie kalkulowało (MSD chciało kupić nie więcej niż 3,5 mln akcji Lety ­ red.). Audyt rzeczywistych zasobów Lety i jej zobowiązań ujawnił, jak bardzo niekorzystne byłoby inwestowanie w tę spółkę. Podam przykład: wartość jednej z nieruchomości wchodzących w skład majątku spółki szacowano na około 5 mln złotych. W rzeczywistości jej aktualna wycena nie przekracza 1,3 mln złotych.

CRN Polska:W połowie czerwca Leta podpisała z MSD umowę dilerską. Czy w związku z tym ponieśliście jakieś koszty (na przykład szkolenia pracowników Lety, lokalnego marketingu itd.)?

Marcin Kowalczyk: Koszty były minimalne. Analizę marketingową rynku zrobiła sama Leta (nawiasem mówiąc, poradziła sobie z tym znakomicie). Pracownicy Lety odpowiedzialni za produkty IT okazali się bardzo dobrze przygotowani i w zasadzie ich szkolenie było zbędne. W siedzibie MSD spędzili dwa dni i w tym czasie opanowali większość zagadnień.

CRN Polska:Przejęcie pakietu kontrolnego w Lecie pozwoliłoby MSD w krótkim czasie znaleźć się na giełdzie papierów wartościowych. Poza tym, gdyby doszło do połączenia firm, moglibyście dokonywać emisji akcji. Czy teraz MSD będzie szukać innego sposobu (kolejnej spółki), aby trafić na parkiet?

Marcin Kowalczyk:Faktycznie romans z Letą miał na celu ulokowanie MSD na rynku publicznym, ale przecież nie za wszelką cenę i nie bez odpowiedniego przygotowania. Na warszawskim parkiecie funkcjonuje teraz wiele spółek, które chętnie spełniłyby rolę tzw. wydmuszki (patrz: ramka Przez wydmuszkę na parkiet). Na razie jednak nie zamierzam prowadzić z żadną z nich rozmów na ten temat. Jest czwarty kwartał i chcę się skoncentrować na podstawowej działalności MSD, aby wykorzystać ten okres jak najlepiej. Możliwe jednak, że w nowym roku powrócimy do tematu giełdy.

CRN Polska:A jeśli nie uda się panu zrealizować giełdowych planów? Jakich innych możliwości pozyskania kapitału będzie pan szukał? W końcu w tych niełatwych czasach wcześniej czy później może być potrzebne dofinansowanie z zewnątrz.

Marcin Kowalczyk: Na rynku ma miejsce czystka, a co za tym idzie maleje lista dostawców. Pojawiają się problemy z dostępnością towaru. Moim zdaniem trzeba się umieć znaleźć w tym wszystkim. Niestety, branża IT jest na cenzurowanym, poszukiwanie inwestorów trzeba chyba odłożyć na lepsze czasy.

CRN Polska:Wracając do niedoszłej inwestycji: czy teraz będzie pan szukał innego przyczółka MSD na południu Polski?

Marcin Kowalczyk: Myślę o przedstawicielach regionalnych z mobilnym biurem. Ich zadaniem byłoby zbieranie informacji o rynku, jak również sprzedaż produktów na miejscu, u klienta w biurze.