Liczba ataków DDoS zwiększa się coraz szybciej. W II kw. br. było ich na świecie o 15,5 proc. więcej niż w I kw. br., a w III kw. br. – o 23 proc. więcej niż w II kw. br. Zdaniem analityków może to wynikać z łatwości wykonania takiej akcji, a także z coraz większej liczby urządzeń działających w ramach Internetu rzeczy.

DDoS (Distributed Denial of Service) polega na zajęciu wszystkich wolnych zasobów serwerowych ofiary. Przeprowadza się go z kontrolowanych przez cyberprzestępców komputerów i serwerów „zombie”, tworzących botnet.

Zagrożone są firmy z branży handlu detalicznego (55 proc. ataków dotyczących aplikacji webowych w III kw.), natomiast największe ataki (mierzone w pakietach na sek.) dotknęły branżę mediów i rozrywki (do 222 mln pakietów na sek.). Pod względem liczby ataków DDoS nr 1 wśród ofiar są serwisy z grami online (50 proc.), a za nimi firmy z branży oprogramowania i technologii.

Zdaniem polskich MSP pytanych przez Integrated Solutions, po malware największe straty finansowe powodują akcje DDoS (38 proc. odpowiedzi), czyli przedsiębiorcy będą szukać sposobów na ochronę przed takim niebezpieczeństwem.

Stwierdzono, że ataki są zwykle krótsze niż kiedyś (blisko 19 godz. wobec ponad 22 godz. rok temu). Tym niemniej grożą dużymi stratami i utratą zaufania klientów. Firmy często nie zdają sobie sprawy, że trwa atak DDoS. Mogą go zwiastować takie objawy, jak brak dostępności witryny internetowej lub wydłużony czas jej wczytywania, wzrost wiadomości spamowych, spadek wydajności sieci bądź przedłużająca się odmowa dostępu do usług internetowych. Sygnałem ostrzegawczym powinien być też wzrost liczby zapytań do działów obsługi klienta.

Jeśli którakolwiek z wymienionych sytuacji ma miejsce, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że firma znalazła się na celowniku cyberprzestępcy – komentuje Ewelina Hryszkiewicz, Product Manager z ATM.