Zacznijmy od tego, że wycofujący się z biznesu rosyjski
właściciel RRC próbuje w czasach dla tamtejszej ekonomii trudnych
i niepewnych spieniężyć swoje zasoby w sposób dla siebie najlepszy.
To normalne i zdroworozsądkowe zachowanie. Z kolei dla Ingram Micro
to kolejna szansa na znaczące wejście na rynek Europy Środkowej, i to
w obszarze uważanym ostatnio za najbardziej interesujący w całej
dystrybucji IT. Na tym etapie można było snuć dywagacje, czy to dobrze, że
kolejny światowy gracz wchodzi do Polski, czy i jaki wpływ będzie to miało
na ofertę RRC, czy zmieni się zarząd tej firmy…

Jednak po kilku dniach
wszystko ucichło, bo nasz lokalny, polski przypadek okazał się malutki wobec
wstrząsającej rynkiem informacji, że Ingram Micro zostanie w drugiej
połowie roku sprzedany za kwotę sześciu miliardów dolarów chińskiemu funduszowi
specjalizującemu się dotąd w logistyce. I wtedy ruszyła karuzela
pytań i wątpliwości. W prasie pojawiły się dziesiątki komentarzy na
temat tego, jaki to będzie miało wpływ na światowy rynek dystrybucji IT, jak
zareagują na to producenci (Lenovo, Huawei, Xiaomi na pewno dobrze, ale co
z pozostałymi?) i klienci… Dodatkowo nadeszły z USA dwie
informacje personalne, które podają w wątpliwość stabilność sytuacji po
tej akwizycji. W ciągu kilku dni z Ingram Micro odeszły dwie kluczowe
osoby: prawa ręka CEO Alaina Monie (jego nieformalny pierwszy zastępca) oraz
COO. Niestety, nie jest tak – jak uważają niektórzy – że kapitał nie
ma narodowości. Ma, a zwłaszcza kapitał rosyjski, chiński i arabski.
Na poparcie tej tezy mogę zadać anegdotyczne już i mniej kontrowersyjne
pytanie: jakimi samochodami jeżdżą w Polsce pracownicy firm francuskich?

W sprawie nabycia Ingram
Micro przez Chińczyków postępowanie wszczął już rząd USA oraz co najmniej dwie
prywatne kancelarie prawne reprezentujące dotychczasowych akcjonariuszy firmy.
O ile rząd dba o bezpieczeństwo kraju, o tyle kancelarie muszą
zadbać o inwestycje swoich klientów. A ci mają obawy, czy mimo
30 proc. tzw. przebitki na transakcji będzie to dla nich korzystne czy
nie. W tej sprawie jeszcze wiele może się zdarzyć.

Jak to wszystko wpłynie na
polski rynek? Ano, zwiększy niepewność i bałagan. Nabycie Ingram Micro
przez fundusz chiński zapewne wydłuży okres postakwizycyjny w RRC
i uczyni go mniej przewidywalnym i transparentnym dla pozostałych
graczy. Nie wiadomo w końcu, jak Chińczycy będą nastawieni do relatywnie
nowej strategii chmurowej opracowanej w ostatnich latach przez Ingram. Czy
partnerzy RRC, wyczuleni w zakresie bezpieczeństwa i ochrony danych
na czynniki polityczne, będą zainteresowani współpracą pod rządami nowego
właściciela?

Przyszłość w dużej mierze będzie zależała od zachowania
ludzi, zarówno w Ingramie, jak i RRC. Wszak to oni są najważniejszym
zasobem każdej firmy. To oni mają relacje, siłę perswazji, znajomość rynku.
Jeśli w tym całym zamieszaniu nie zostaną zaniedbani, to firma ma przed
sobą ciekawą przyszłość. W przeciwnym razie kolejne (nomen omen) „wejście
smoka” na polski rynek może okazać się niewypałem.