Zostało mi powierzone zadanie kierowania jednostką znaną jako Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia (obecnie Centrum e-Zdrowia), które mozolnie wypełniałem przez ponad 4 lata, tworząc i wdrażając różne systemy informatyczne. Sztandarowym na owe czasy projektem było utworzenie rejestru Usług Medycznych, który miał być zrealizowany w ramach umowy offsetowej przy zakupie samolotów F-16. W ramach prac przygotowawczych silnego zespołu ekspertów została utworzona koncepcja wraz z projektem technicznym, która – po moim odejściu –  została z szybkością bojowego samolotu wielozadaniowego… wyrzucona do kosza.

15 lat później, po wydaniu ponad 500 mln zł na niezliczone zakupy sprzętu, który już został wymieniony na nowy, (bo poprzedni się zdążył zestarzeć zanim został uruchomiony) słyszę, że ratownicy w karetkach i lekarze w szpitalach muszą wydzwaniać i szukać wolnych łóżek dla pacjentów, zamiast skupić się na leczeniu. No muszą, bo przez prawie 15 lat nikt nie wpadł na pomysł, że liczbę wolnych łóżek w szpitalach można monitorować na bieżąco – ba, nawet powinno się. A wydaje się, że możliwości techniczne są, bo większość szpitali jest przynajmniej częściowo zinformatyzowana. Mało tego! System taki powinien działać już od dawna oraz być zintegrowany z Państwowym Ratownictwem Medycznym tak, aby jak najszybciej dowieźć pacjenta i mieć gwarancję, że pacjent zostanie do szpitala przyjęty – zresztą nie tylko w czasie pandemii.

Ten, jak i wiele innych, mankamentów naszej powolnej, aczkolwiek sukcesywnej informatyzacji ochrony zdrowia na szczeblu centralnym, został dostrzeżony dopiero po ponad 6 miesiącach trąbienia, że łóżek dla pacjentów może zabraknąć. Wreszcie dzisiaj (25 października) usłyszałem w wiadomościach, że zostanie uruchomiona centralna baza wolnych (albo zajętych) łóżek, co spowoduje znaczącą poprawę w działaniach służb ratowniczych. Może i spowoduje, a może i nie. Niestety to ostatnie jest chyba bardziej prawdopodobne, patrząc na dotychczasowe działanie i funkcjonalność aplikacji e-gabinet, której czasami próbujemy używać.

Mam nadzieję, że kolejne 100 mln złotych, które zamierza wydać Centrum e-Zdrowia, zostanie zagospodarowane w sposób, który wreszcie zacznie przynosić wymierne korzyści, poza możliwością realizacji recepty za pomocą SMS-a czy kartki połączonej z obowiązkowym podyktowaniem na głos, w aptece pełnej ludzi, swojego numeru PESEL. Mam nadzieję, ale po prostu nie wierzę, skoro przy takich nakładach finansowych przez 15 lat zdołano wykonać tak niewiele. Pamiętam jak w 2004 roku mówiłem, że budowa centralnego systemu ma potrwać 3 lata. Dzisiaj widzę, że jednak byłem w błędzie, a może z racji upływu czasu jestem po prostu mądrzejszy, bo widać, że nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go!