Jest rok 2022 i trwają „wspaniałe lata dwudzieste”. Ludzkość uwolniona od zagrożenia za pomocą powszechnie dostępnych szczepionek, rzuca się w wir hedonistycznych uciech i wspaniałości życia. „Nowa belle epoque”, „nowe czasy zabawy i uciech” – ponowna wiara w technologię, rozwój gospodarki i szybkie zarobki na giełdach i egzotycznych kryptowalutach. Świat biegnie jeszcze szybciej, jeszcze weselej w korowodach zabaw i niekończących się imprez.

Oblężenie przeżywają restauracje i nocne kluby. Jedzenie na mieście jest obowiązkowe – już nikt nie gotuje, ale też nie zamawia do domu – obowiązkowe jest siedzenie przy stolikach i próbowanie coraz bardziej wymyślnych dań i egzotycznych kuchni. Teraz trendy jest molekularna kuchnia etiopska (kulki z trawy bagiennej i błota cytrynowego oraz żuki pustynne w odchodach) i z Wysp Galapagos (oczywiście zupa żółwiowa – restauracje pełne są podróbek z typowych żółwi greckich, ale najwyżej w cenie są te prawdziwe z Galapagos – corocznie dozwolone jest odławianie pewnej partii). Ale już niektórzy trendsetterzy oraz prezenterzy ze śniadaniowej TV zachwalają warana z Komodo albo egzotyczne odmiany owoców duriana w potrawce z tajskich żab.

Nocne kluby odreagowują wielomiesięczne zamknięcie. Właściwie na każdym rogu ulicy jest coś nowego z biforkiem, klubem właściwym i chill-outem, a tłumy ludzi (w każdym wieku) walą do nich na okrągło. Renesans przechodzi nauka tańca – otwierają się nowe szkoły i sieciówki, bo znowu tańczy się wszystko od foxstrota, tango poprzez walc, jive, twist, rock & roll i nowe odmiany tańców nowoczesnych. Ale tak naprawdę tańczy się tylko shimma-boko – nowy rytm połączenia latino, tureckiego popu i o dziwo… elementów disco polo, które wchodzi przebojem na czołowe listy przebojów. Accent, Max, Beauty and Young, a nawet stary Boys już nie jest obciachem, a czymś co kupuje elegancka publika w Londynie i Nowym Yorku.

Shimma-boko, kiedy cała sala porusza się w specyficznym rytmie kombinacji starych „kaczuszek”, macareny i lambady, przebija wszystko. Tańczy się to na eleganckich rautach, w przedszkolach i na szkolnych dyskotekach, a także w najbardziej podejrzanych spelunach. Alkohol leje się strumieniami wraz z zalegalizowaną w Europie od początku roku marihuaną leczniczą (należy mieć odpowiednie zaświadczenie dla zażywania publicznie). Nad ranem tłumy lekko rozchwianych mężczyzn i kuso ubranych kobiet tanecznym krokiem podążają do pracy, aby zaraz po fajrancie znowu wrócić do klubów i tańca (nowocześni pracodawcy na gwałt montują łazienki z prysznicami i przebieralnie z firmowymi strojami na imprezy). Świat tańczy i się bawi…

Hedonizm w zachowaniach oczywiście przesuwa się i w sferę życia erotycznego. Terencjusz pisząc „nic co ludzkie nie jest nam obce” do końca jednak nie przewidział co się wydarzy, bo teraz modne jest to, co w świecie ludzi, ale i zwierząt, a może także wszystko naraz. Dawne czasy, kiedy specyficzny typ filmów nadawany był po 23:00 odeszły w zapomnienie, bo teraz teledyski muzyczne serwują porno na śniadanie, obiad i kolację. Hotele, ośrodki wypoczynkowe – natychmiast podłapują ten trend i tworzą wielkie oazy „zabaw specjalnych” dla spragnionych uciech.

Spytacie co z dziećmi i rodziną?

Przecież dzieci nie pasują do świata zabaw i uciech – trzeba stworzyć dla nich specjalne rezerwaty. Przedszkole i szkoła (a nawet żłobki) zaczynają zapewniać 24-godzinną opiekę nad dziećmi, gdzie w sposób optymalny łączona jest nauka, odkrywanie świata wraz z intensywną zabawą i sportem. Kontakt z rodzicami zapewniony jest przez półgodzinne codzienne połączenia w jakże przez nas znanym trybie wideokonferencji. Zaczyna się też rozwiązywać kłopotliwy problem reprodukcji i prokreacji – wszyscy z uwagą śledzą nowe osiągnięcia południowo-koreańskich naukowców, którzy proponują „zewnętrzną ciążę”, gdzie dzieci hodowane są w wielkich owodniowych akwariach (oczywiście można je odwiedzić, popatrzeć, a nawet popukać w szybę i puścić im jakąś muzyczkę).

Kto na tym zarabia?

Nowy wspaniały świat. Bezprecedensowy rozwój ekonomiczny i szalejące, rosnące indeksy giełdowe. Wszystkie spółki rosną w górę – a na giełdzie gra każdy. NYSE i NASDAQ dawno już działają w 24-godzinnym trybie bez żadnych świąt, a nawet kasjerki w supermarketach rozmawiają o dobrodziejstwach automatycznych algorytmów transakcyjnych. Wszyscy inwestują jak nie w giełdę to w kryptowaluty, które się kupuje i kopie… Innowacyjne firmy zresztą już płacą w kryptowalucie, a te superinnowacyjne w hedgingowych opcjach na spółki nowych technologii notowane na nowych kryptowalutowych giełdach (chińskie giełdy w Tianjin i Chengdu). Najlepsi maklerzy w giełdowym handlu montują sobie cyfrowo-biologiczne wstawki łączone z przysadką mózgową, które pozwalają uczestniczyć w kołowrotku światowego handlu w każdej minucie doby.

Rozrywka w nowym stylu błyskawicznie opanowuje Netflixa i inne platformy. Całe stare kino z klasycznym półtoragodzinnym filmem jest już passé i nikt tego nie ogląda. Trendem jest albo coś krótkiego (15-minutówki z dynamicznym montażem), albo tasiemcowe seriale z przekombinowaną akcją wyjaśniającą się na koniec rocznej serii, bądź nawet w kolejnej pięciolatce. A i tak naprawdę wszyscy siedzą w Tik Toku (teraz nazywa się Dida Dida) i oglądają tresowane koty grające na bałałajkach. Przebojem 2022 jest tajwański zespół kocich kastratów brawurowo wykonywujący „Cztery pory roku” Vivaldiego, głównie za pomocą pisku z gardeł.

Kompletnie i nagle, choć tak naprawdę zupełnie przewidywalnie, zmienia się ranking najpopularniejszych zawodów. Wciąż na topie jest influencer, ale już szybko spada videobloger albo podcaster. Ale młodzież chce już teraz być bitcoinbrokerem (wymiana i legalizacja kryptowalut) albo insta-masterami (coś w rodzaju połączenia trendsettera z coolhunterem oraz content managerem z silnym uwzględnieniem Instagrama i Dida Dida) i nie należy mylić tego z insta-prezenterem (to też modne, ale mniej prestiżowe pokazywanie swojego ciała – w różnych odsłonach i ewentualnie pozowanie dla wybranych klientów).

Szybko odpowiada, jak zawsze, polska edukacja – w Kluczborku jest już klasa social media manager advisor (trochę oldschoolowa nazwa, bo prawidłowo powinno być advis-krut-soc), gdzie już kształci się nowe zastępy czegoś w rodzaju doradcy personalnego, jak kształtować swoje wirtualne oblicze w całej sieci. Jeśli ktoś jest mniej mediowy i otwarty lub też nie ma naturalnych warunków do sprzedawania nagich obrazków w sieci musi zadowolić się pozycją klasycznego kopacza kryptowalut (prawie porównywalne z pracą fizyczną), e-gamera (kategoria Call of Duty lub Fifa) lub pogardzanego internetowego tradera czy, co gorsza, zupełnie już nisko w kategorii „sellera” (sprzedawcy).

Świat się zmienia, świat się bawi, świat się cieszy. Tylko czy to nam czegoś nie przypomina? Co będzie dalej? A to już w kolejnych odcinkach pt. „Wielki Kryzys Bitcoinowy”, „Narodziny nowego Ku-Klux-Klanu” i…

prof. Konrad Świrski prof. Konrad Świrski  

jest prezesem Transition Technologies i wykładowcą na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.