W połowie maja, kiedy w Brentford lały się hektolitry piwa i szampana, na ulicy Reymonta w Krakowie polały się łzy. „Pozostaje powalczyć w ostatnich dwóch meczach i liczyć na królową nauk” – mówił tuż przed zakończeniem rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy Jarosław Królewski, współwłaściciel Wisły Kraków.

Niestety, piłkarze nie powalczyli i królowa nauk zdała się na nic. Wisła z hukiem spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Jak wiadomo, wspomniany Jarosław Królewski jest nie tylko współwłaścicielem krakowskiego klubu, ale również CEO firmy Synerise, zajmującej się sztuczną inteligencją i Big Data. W 2019 roku wraz z Jakubem Błaszczykowskim oraz Tomaszem Jażdżyńskim wyciągnęli Wisłę Kraków z ogromnych tarapatów finansowych. Gdyby nie ich pomoc „Wisełka” prawdopodobnie podzieliłaby losy Polonii Warszawa, zasłużonego klubu tułającego się od kilku lat w niższych klasach rozgrywkowych.

Trzy lata temu Jarosław Królewski oznajmił, iż Wisła Kraków powinna być tak jak jego firma Synerise, czyli ofensywna i odważna. Czy była ofensywna – chyba nie do końca, skoro strzeliła w ostatnim sezonie 37 bramek, a taki Lech Poznań aż 67. Trudno też w takim przypadku mówić o odwadze, a raczej innowacyjności. Biznesmen jest osobą nietuzinkową i bezgranicznie wierzy w moc sztucznej inteligencji oraz wielkich zbiorów danych. Nie bez przyczyny lubi posługiwać się określeniem algokracja.

Czy udało mu się wprowadzić algokrację do Wisły Kraków? Na początku bieżącego roku w klubie funkcjonowały co najmniej dwa rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji. Pierwsze z nich pozwalało określić z dokładnością do czterdziestu osób liczbę kibiców, która pojawi się na kolejnym meczu. Dzięki temu można było na przykład zatrudniać odpowiednią liczbę ochroniarzy na zbliżające się spotkanie, aczkolwiek biorąc pod uwagę wynagrodzenie tej grupy pracowników, trudno liczyć na wielkie oszczędności. Poza tym każdy, nawet średnio zorientowany kibic wie, że na derbach z Cracovią pojawią się tłumy, a na Górnika Łęczna przyjdą jedynie najwięksi fani.

Zdecydowanie ciekawszy wydawał się drugi projekt skierowany do sztabu szkoleniowego. Sztuczna inteligencja dostarczała trenerowi twardych danych dotyczących dyspozycji poszczególnych piłkarzy. Jednak tutaj też chyba coś nie zagrało, o czym najlepiej świadczy pozycja w tabeli. Warto w tym miejscu przypomnieć, że trenerem „Wisełki” był nie byle kto, bo sam Jerzy Brzęczek, wcześniej selekcjoner reprezentacji Polski.

Jak widać mariaż technologii i futbolu nie jest łatwy, co nie oznacza, że niemożliwy. Kiedy w ubiegłym roku mało znany klub Brentford FC awansował do Premier League, większość dziennikarzy i bukmacherów skazywało go na pożarcie i rychły spadek. Tymczasem niewielki klub z przedmieść Londynu zajął 13 miejsce w najsilniejszej piłkarskiej lidze świata. Drużynę często przedstawia się na Wyspach jako wzór do naśladowania w zakresie zastosowania analityki i wielkich zbiorów danych.

Gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że Brentford FC wdraża długoterminową filozofię innowacji od sześciu lat, a poza podejmowaniem decyzji bazujących na statystyce, szefowie klubu realizują rozsądną strategię biznesową. Czego życzę Wiśle Kraków.