WANTED: kadry teleinformatyczne
Według UE powinniśmy mieć około 2 mln specjalistów teleinformatyki w roku 2030. Powstaje zasadne pytanie skąd ich mamy wziąć, gdy roczna „produkcja” na polskich uczelniach wynosi obecnie 11 tys. informatyków i co roku się zmniejsza…
Wacław Iszkowski
Konsekwencją takich wymagań będzie musiał być silniejszy niż obecnie nadzór nad procesem opracowywania algorytmów i tworzenia kodu programów, łącznie z odpowiednią dokumentacją oraz skutecznym testowaniem. Również wszyscy zaangażowani w proces produkcji oprogramowania będą odpowiedzialni za jakość produktu. Moim zdaniem będą musieli oni mieć odpowiednie uprawnienia specjalistyczne, podobne do istniejących uprawnień elektrycznych czy konstruktorsko-budowlanych (jest ich obecnie 10). Tym samym trudno będzie zatrudniać tylko przyuczonych do programowania oraz korzystać z oprogramowania generowanego przez GPT-4.A to wszystko będzie miało istotny wpływ na liczebność użytecznych i dostępnych teleinformatyków.
W planach rozwoju cyfryzacji władze UE przyjęły również założenie, że 80 proc. dorosłych obywateli Unii będzie miało podstawowe umiejętności informatyczne. Obecnie średnio 54 proc. jej obywateli ma wystarczające umiejętności, przy czym w Islandii, Finlandii i Holandii wskaźnik ten sięga już 80 proc. W Polsce badania oceniają, że już średnio ponad 50 proc. obywateli ma wystarczające umiejętności (z tendencją rosnącą). Z kolei raport NIK-u stwierdza, że „około 13 proc. ogółu mieszkańców Polski jest poza zasięgiem gospodarki cyfrowej, czyli np. nie dokonuje transakcji elektronicznych, ani zakupów przez internet. Analiza wykazała też, że Polska należy do krajów unijnych o najniższym poziomie zatrudnienia kobiet w sektorze technologii informacyjno-komunikacyjnych”. W podsumowaniu raportu NIK stwierdza, że „działania ministrów i innych podmiotów na rzecz podniesienia kompetencji cyfrowych okazały się niewystarczające”. Mamy zatem jeszcze wiele do zrobienia.
Prezentując oczekiwania UE stawiam sobie pytanie, na ile te szacunki potrzeb są realne? Z jednej strony generator GPT (i inne mu podobne) ma radykalnie zmienić strukturę zatrudnienia, zastępując urzędników i inne zawody, swoimi „inteligentnymi” działaniami. Jednak aby można było z niego sensownie korzystać – zadawać odpowiednie pytania, dawać zlecenia, modyfikować uzyskiwane treści, weryfikować je pod kątem tego, czy są wysoce prawdopodobne, odrzucać dezinformacje, kłamstwa, obraźliwe noty itp. – trzeba mieć niemałą wiedzę o naturze przetwarzania informacji. Trzeba też wiedzieć, jak uzyskiwać odpowiednie obrazy, frazy dźwiękowe, klipy etc.
Dopiero zatem się dowiemy, jakimi rzeczywiście umiejętnościami będą musieli dysponować dysponenci tego i następnych GPT. I dopiero wtedy będziemy mogli stwierdzić ile i jakich kadr teleinformatycznych, czy też tylko obywateli o podstawowych umiejętnościach cyfrowych, będziemy potrzebować. Obecnie w sektorze teleinformatycznym notujemy coraz więcej zwolnień pracowników, co jest wynikiem braku nowych projektów finansowanych z programów unijnych oraz braku środków z KPO. Na hossę i wzrost zapotrzebowania na informatyków trzeba będzie chyba poczekać.
Felieton ten, napisany samodzielnie, wykorzystuje fragmenty prezentacji Piotra Mieczkowskiego, przedstawionej podczas 15 FGTIME 15 marca 2023 roku w Warszawie.
Autor w latach 1993–2016 był prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Pracował też w firmach: Oracle, DEC Polska, 2SI, EDS Poland, TP Internet. Obecnie jest senior konsultantem przemysłu teleinformatycznego.
Podobne wywiady i felietony
Informatyk podatkami strzyżony
Przed wyborami w mediach pojawiły się informacje, że fiskus zaczął weryfikować przychody „kasty” informatyków, poszukując tamże nienależnych według skarbówki uszczupleń podatków z tytułu ulg kosztów uzyskania oraz stosowania zaniżonej stawki podatku ryczałtowego. Wyniki wyborów mogą ograniczyć te zapędy fiskusa.
O trendach w branży teleinformatycznej
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji opublikowała raport „Trendy w branży teleinformatycznej”. Pozwolę sobie wobec niego na kilka komentarzy, może nie tyle krytycznych, co raczej odmiennych od „poprawności biznesowej”, jaką wykazują się autorzy tego dokumentu.
Programowanie współbieżności
W szarych, smutnych czasach początku lat 80-tych czasem zadawałem sobie pytanie, po co uczę studentów zaawansowanych metod i struktur oprogramowania komputerów, dla których w praktyce w Polsce nie było zastosowania. Jakże się myliłem…