Maciej Gdula, wiceminister nauki, idzie pewnym krokiem środkiem ulicy, a za nim wybuchają biurowce. Zadowolony z siebie Gdula zatrzymuje się na chwilę i spogląda przez ramię na walące się budynki. Coś przy tym trzyma w dłoniach i po chwili zaczyna się tym bawić, co skutkuje eksplozją ostatniego z ocalałych gmachów. Film, zrealizowany przez sztuczną inteligencję, stał się jednym z hitów mediów społecznościowych. Oczywiście każdy, kto oglądał „Mrocznego Rycerza” Christophera Nolana, od razu dostrzeże podobieństwa ze sceną, w której Joker wysadza w powietrze szpital. Różnica polega na tym, że o ile Joker jest postacią przerażającą, ale tyko na ekranie, to polski polityk ma realny wpływ na rzeczywistość i, póki co, nie wygląda to na rolę życia…

Maciej Gdula stał się w ostatnich tygodniach bohaterem mediów i… memów. Wiceminister zasłynął jako jeden z największych krytyków spółki IDEAS NCBR. Jak powszechnie wiadomo, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego na początku października poinformowało o tym, że prezesa IDEAS NCBR Piotra Sankowskiego zastąpi Grzegorz Borowik. Informacja wywołała duże poruszenie w środowisku naukowym. Warto w tym miejscu dodać, że Piotr Sankowski jest uznanym naukowcem w dziedzinie sztucznej inteligencji – jako jedyny Polak był czterokrotnie laureatem grantów Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych.

To jednak nie przeszkodziło Maciejowi Gduli zrugać polskiego naukowca na platformie X: „Przypominam, że jest to spółka z o.o. powołana, żeby skomercjalizować wyniki badań. W 2023 jej wynik finansowy to STRATA 28 mln. Przychody to zaledwie 173 tys. W tej sytuacji rada nadzorcza wybrała nowy kurs”. Jak widać, gdyby Maciej Gdula miał jakikolwiek wpływ na działania OpenAI, to Sam Altman w mgnieniu oka wylądowałby na zielonej trawce. Jak można było niedawno wyczytać na łamach The New York Timesa, rocznastrata OpenAI wynosi około 5 mld dol.

Wiceminister nauki wspomniał w swoim tweecie o nowym kursie, aczkolwiek nie rozwinął tej myśli. Złośliwcy twierdzą, że chodzi tutaj o zmianę elit w Polsce – te stare muszą odejść, ponieważ na ich miejsce przychodzą młodzi, lepsi naukowcy. Słowem, „leśnych dziadków” z MIT i Harvardu, tych wiekowych nudziarzy analizujących wielkie zbiory danych, zastąpią twórcy uśmiechniętych, przyjaznych doktoratów, a także rzesza absolwentów Collegium Humanum.

A jednak brak zdecydowania ze strony rządu na razie powstrzyma młode kadry w blokach startowych. Resort nauki nieoczekiwanie zwołał, kilka dni po odwołaniu Sankowskiego, konferencję, na której pojawili się wspomniany wcześniej Piotr Sankowski, a także Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji oraz Dariusz Wieczorek, minister nauki. Politycy wytłumaczyli dziennikarzom, że tak naprawdę chcieli dobrze i nie istnieje nic takiego jak konflikt interesów. Co najważniejsze, zapowiedzieli powołanie instytutu badawczego IDEAS, w którym szefem będzie Piotr Sankowski. Krótko mówiąc, wszyscy odtrąbili wspólny wielki sukces i rozeszli się do domów.

„Dobra wiadomość. Badania podstawowe nad AI na wysokim poziomie znajdą nową formę organizacyjną w instytucie badawczym z prawdziwego zdarzenia pod przywódctwem @piotrsankowski” – oznajmił na platformie X Maciej Gdula. Pisownia oryginalna…