W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej przyglądałem się debacie w TVN24. Brała w niej udział Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej. „Dlaczego jestem jedyną kobietą? Dlaczego cztery pozostałe ugrupowania wystawiły mężczyzn?” – dopytywała zirytowana posłanka. Niestety, w tym przypadku bycie kobietą nie wystarczyło, aby przyćmić czterech kontrkandydatów. Izabela Leszczyna wypadła na ich tle dość blado. Ale zostawmy politykę, bowiem kobiety przechodzą do ofensywy również w innych dziedzinach życia, a w przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się związane z tym pytania.

Dlaczego tak mało kobiet zasiada na fotelu CEO? Dlaczego niemal każde dziecko wie, kim jest Cristiano Ronaldo, a Ada Hegerberg jest postacią anonimową? Dlaczego na liście 10 najbogatszych wykonawców hip-hopu nie ma żadnej kobiety? Dlaczego tak mało kobiet pracuje w branży IT?
Niedawno w CRN Polska próbowaliśmy uzyskać odpowiedź na to ostatnie pytanie. W tym celu zorganizowaliśmy debatę, zapraszając do udziału panie związane ze światem nowych technologii. Nie ukrywam, że byłem chyba jedyną osobą z redakcji, która nie wykazywała entuzjazmu wobec tego tematu. Cały ten szum wokół kobiet w informatyce przypomina mi nieco czasy komuny, kiedy panie na siłę wysyłano na traktory. Poza tym irytuje mnie też agresywna promocja, która czasami przekracza granice absurdu. Mam tutaj na myśli przede wszystkim działania Apple’a i Facebooka. Oba koncerny zaproponowały pracownicom 20 tys. dol., jeśli zdecydują się zamrozić swoje komórki jajowe. Technologiczni giganci chcą pomóc paniom, które stają przed dylematem – macierzyństwo czy kariera.

Na całe szczęście uczestniczki naszego spotkania poruszały bardziej przyziemne problemy. Między innymi dlatego cieszę się, że miałem okazję nie tylko być świadkiem dyskusji, lecz także zamienić kilka słów z paniami zaraz po zakończeniu debaty. Wprawdzie moje poglądy na temat roli i promocji kobiet w branży IT nie zmieniły się o 180 stopni, niemniej argumenty wysuwane podczas niemal dwugodzinnej dyskusji skłoniły mnie do kilku refleksji.

Otóż panie zwróciły uwagę, że na edukację nie można patrzeć jedynie przez pryzmat Warszawy. W mniejszych miastach panuje powszechne przekonanie, że kobieta po ukończeniu studiów matematycznych wyląduje w prowincjonalnej szkole. Tymczasem może doskonale sprawdzić się np. jako analityk od Big Data. Trzeba jej tylko pokazać możliwości rozwoju i ścieżki kariery. W czasie rozmowy kilkakrotnie powtarzano, że Polska jest krajem konserwatywnym, co nie ułatwia kobietom podejmowania pracy w takich zawodach jak informatyk.

Uczestniczki spotkania były zgodne co do tego, że korporacje powinny aktywnie włączyć się w promocję kobiet w świecie IT. Też tak uważam, aczkolwiek należy to robić ostrożnie, aby nie wylać dziecka z kąpielą. W kuluarowych rozmowach jedna z uczestniczek przyznała, że rynek pracy w branży IT w Polsce jest wydrenowany i brakuje na nim nowych twarzy. Istnieje duża szansa, że dotarcie z odpowiednim przekazem do utalentowanych kobiet pozwoli na dopływ świeżej krwi. Mam nadzieję, że tak się stanie.