Ostatnim razem pisałem o Kaspersky Lab jako wizytówce rosyjskiego IT. Tymczasem z dniem 1 kwietnia (i nie był to w tym przypadku prima aprilis), firma Kaspersky Lab Polska zaprzestała sprzedaży antywirusa na polskim rynku. Co ciekawe, jedną z przyczyn podjęcia tak drastycznej decyzji były ataki werbalne wymierzone w pracowników polskiej spółki. No cóż, to nie pierwszy i nie ostatni przypadek, kiedy emocje kierują biznesem.

A skoro mowa o rosyjskich produktach IT, to trochę dostało mi się za to, że w marcowym felietonie podszedłem po macoszemu do analizy rosyjskiego rynku IT. Kaleron, najaktywniejszy członek forum internetowego na portalu CRN.pl, zwrócił mi uwagę, że pominąłem firmę Acelab – globalnego dostawcę rozwiązań do odzyskiwania danych, z których korzystają nie tylko firmy zajmujące się tym procesem komercyjnie, ale również służby specjalne i policja. Przyznaję, że nigdy wcześniej nie słyszałem o tej firmie, ale człowiek uczy się przez całe życie.

Niedawno dowiedziałem się także o istnieniu innego rosyjskiego giganta technologicznego. Mikron Group to prawdopodobnie jedyna rosyjska firma zdolna do masowej produkcji półprzewodników z 65-nanometrowymi obwodami. Tyle że według światowych ekspertów Mikron Group jest opóźniony o… 15 lat w stosunku do TSMC (nieco więcej o tym w artykule „Szlaban na chipy dla Rosji: to może zaboleć”, str. 10).

Czytelnicy pytają mnie też, dlaczego nic nie wspomniałem o Revolucie – jednym z najprężniej rozwijających się fintechów. Problem polega na tym, że Revolut jest niezależną prywatną, brytyjską firmą z siedzibą w Wielkiej Brytanii, na dodatek podlegającą nadzorowi Financial Conduct Authority (brytyjski odpowiednik naszego KNF-u). Z drugiej strony Wikipedia informuje, że głównym inwestorem tego startupu jest fundusz DST, kontrolowany przez Jurija Milnera – oligarchę zbliżonego do Kremla. A żeby było jeszcze ciekawiej, ogromne pieniądze do DST płyną z kont należących do Gazprom Invest. Zamieniłem kilka zdań na ten temat z osobą odpowiedzialną za komunikację w Revolut Polska. Menedżer twierdzi, że wpis na Wikipedii jest krzywdzący i Revolut próbował go redagować i poprawiać, ale ktoś wciąż przywracał go do wersji pierwotnej. Ostatecznie fintech dał za wygraną.

Niezależnie od tego, jak ocenimy rozwój rosyjskiej myśli IT, jedno jest pewne – Rosjanie, zresztą podobnie jak wiele innych nacji, lubią obcować z nowymi technologiami, mają też swoje preferencje, o czym możemy się dowiedzieć, słuchając rozmów telefonicznych „żołnierzy rosyjskiej armii „wyzwoleńczej” ze swoimi bliskimi. Jeden z żołdaków po splądrowaniu sklepu z elektroniką przyznał, że telefonów nie brał, bo to same Androidy… Ale nie wszyscy są aż tak wymagający i poszukują w ukraińskich sklepach iPhone’ów. Pewien żołnierz podzielił się z żoną swoimi wątpliwościami dotyczącymi przypalonego laptopa, jaki znalazł w opuszczonym mieszkaniu. Jego druga połówka błyskawicznie podjęła decyzję – laptop się przyda, kiedy „Sofija pójdzie do szkoły”. Nikt jednak nie przebije kreatywności rosyjskiego „szweja”, który wyciągnął płytę balistyczną ze swojej kamizelki kulooodpornej i zamiast niej ukrył tam MacBooka. Cóż, laptop z jabłuszkiem okazał się za cienki, w związku z czym pomysłowy żołnierz  nigdy nie będzie miał szansy skorzystać z wymarzonego komputera. Tego scenariusza nie wymyśliłyby ani najtęższe mózgi z Doliny Krzemowej, ani najbardziej pomysłowi scenarzyści z Hollywoodu.