Jak wiadomo, Bill Gates nie docenił wpływu Internetu na
model biznesowy Microsoftu. Dopiero po którymś ze swoich „tygodni przemyśleń”,
gdy nie było go dla nikogo, napisał list do całej firmy – i jego
okręt szybko zmienił kurs. To, czego nie docenił John Chambers, zaczyna mieć
impet lawiny śnieżnej. Sieci SDN uderzają w samo serce i model biznesowy
Cisco. Zupełnie jak kiedyś Internet w microsoftowy schemat lokalnie
działającego oprogramowania. Gates miał jednak tę przewagę, że Microsoft
zajmował się tworzeniem software’u. Dlatego naprawienie błędu polegało na
napisaniu kolejnych programów, tylko w inny sposób. W przypadku Cisco
sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Na razie producent w odpowiedzi
na problemy z oprogramowaniem cały czas odwołuje się do sprzętu.
I trudno mi sobie wyobrazić, że jest to rozwiązanie, które sprawdzi się na
dłuższą metę.

W przypadku sieci SDN założenie jest takie, że
oprogramowanie ma robić to samo, co dotąd robiły routery, przełączniki
i inne urządzenia sieciowe, tylko wydajniej i ekonomiczniej.
Z tego powodu maleje popyt na sprzęt sieciowy, tak jak na serwery, od
kiedy wirtualizacja doprowadziła do ich konsolidacji. Cisco zareagowało na
wspomniany trend, prezentując swoją architekturę Application Centric
Infrastructure (ACI), która obejmuje przełączniki Nexus 9000 i kontrolery
Application Policy Infrastructure Controller. Dlatego, z grubsza rzecz
biorąc, gdy chcesz wdrażać SDN z Cisco, to nie masz wyjścia – musisz
skorzystać z ich sprzętu.

To strategia bardzo
korzystna dla Cisco, ale mam obawy, że w dłuższej perspektywie nie będzie
generować sprzedaży. Sprzęt Cisco jest bardzo dobry, ale także drogi.
A przecież docelowo SDN ma być sposobem na to, by pozbyć się znaczących
kosztów związanych ze sprzętem, przenosząc większość jego funkcji do
oprogramowania. Oczywiście nie jest tak, że Cisco w ogóle nie tworzy
software’u. Jednak jest on w większości osadzony w sprzęcie
i jako taki nie może być wykorzystany do tworzenia sieci SDN przy użyciu
urządzeń innego producenta.

Kolejna
sprawa dotyczy strategii Cisco odnoszącej się do środowiska Intercloud,
o którym w dniu debiutu zarówno partnerzy, jak i użytkownicy końcowi
mówili zgodnie, że nie jest dobrze zdefiniowane i wprowadza zamieszanie.
Również w mojej opinii Intercloud to była wówczas wciąż niedokończona
robota. Rozwiązanie zostało zaprezentowane – jeszcze zanim było gotowe – wyłącznie
w celu wywołania poruszenia na rynku. Ponieważ Cisco to firma przede
wszystkim inżynierska, która nie jest orłem w dziedzinie marketingu, to
pełni wątpliwości klienci musieli wstrzymać się z oceną do czasu, gdy
Intercloud stał się rzeczywiście dostępny.

Wszystko to składa się na wielkie biznesowe wyzwanie,
któremu Cisco być może sprosta. Nie zakładałbym wcale porażki, bo firma
dysponuje fantastycznym kapitałem ludzkim. Któż jednak wie, jak będzie
wyglądała przyszłość tego sieciowego giganta po tym, gdy John Chambers odejdzie
na emeryturę?

 


Autor pełni
funkcję dyrektora zarządzającego Channel Company, wydawcy amerykańskiej edycji
CRN.