CRN Przez kilkanaście lat pracowałeś w Actionie i to właśnie tam odnosiłeś największe sukcesy zawodowe. Starasz się być na bieżąco, jeśli chodzi o wieści z Zamienia?

Edward Wojtysiak Tak, śledzę z uwagą wszelkie doniesienia na temat Actiona. Jednak przede wszystkim jako były członek zarządu tej firmy jestem głęboko dotknięty tym, co ją spotkało. W mojej ocenie została niesłusznie potraktowana, podobnie jak swego czasu JTT czy Optimus, a więc, notabene, inne polskie podmioty. Oczywiście swoich racji Action musi dochodzić w sądach i wierzę, że w końcu oczyści się z zarzutów, ale w tle pozostają zniszczone firmy, zwolnieni pracownicy, złamane kariery… No i żal, że rodzimy podmiot gospodarczy, tytan pracy i prekursor technologiczny, który sprzedawał jako jedyny w Polsce swoje zaawansowane rozwiązania do szwajcarskiego CERN-u, a także przez lata budował w kraju potężne i największe klastry obliczeniowe, został w ten sposób potraktowany.

Bardzo podkreślasz polski rodowód Actiona. Jakie to ma znacznie w tej sprawie?

To dla mnie trudne do pojęcia, jak urzędnicy mogą tak niefrasobliwie podcinać skrzydła naszemu krajowemu potencjałowi. W mojej ocenie korzystają na tym jednak głównie korporacje zagraniczne. Oczywiście nie mam nic przeciwko kapitałowi zagranicznemu, bo to dobrze, kiedy do nas napływa, ale powinna jednak obowiązywać jakaś symetria między podmiotami pochodzącymi z innych krajów a tymi z Polski.

Co czujesz, jak widzisz, że Action powoli i systematycznie staje na nogi?

Jestem pełen podziwu, że mimo braku głównych kontraktów dystrybucyjnych firma generuje rocznie ponad 1 mld zł przychodów. To godne szacunku. Siłą Actiona jest to, że miał dużo partnerów handlowych wśród małych i średnich resellerów, którzy pamiętają, jak sądzę, wypracowaną przez długie lata jakość obsługi. Do tego dochodzą nowoczesny magazyn i elastyczne, szyte na miarę systemy do zarządzania firmą. To wszystko, choć nie tylko, będzie sprzyjać rozwojowi tego dystrybutora w przyszłości, już po zakończeniu procesu sanacyjnego.

Jeśli nie tylko te kwestie, to jakie jeszcze?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sięgnąć do korzeni, a więc początków Actiona, który przez wiele lat koncentrował się na komponentach, a więc niekoniecznie skomplikowanych rozwiązaniach, ewoluując do dostawcy najbardziej zaawansowanych rozwiązań własnych oraz największych światowych producentów. I myślę, że właśnie to wieloletnie doświadczenie w sprzedaży produktów niszowych, ale wysokomarżowych, teraz zaprocentuje i będzie przynosić jeszcze większe profity.

Ponieważ w Actionie zajmowałeś się sektorem public, proces sanacji w zasadzie uniemożliwił Ci prowadzenie biznesu w ramach tej firmy.

W Actionie robiliśmy przetargi, wykorzystując przede wszystkim marki własne. Uzupełnialiśmy je o HP, Della, Lenovo i inne A-brandy bądź były one wsparciem dla naszych produktów. Po wprowadzeniu sanacji ci duzi producenci odeszli od Actiona, co diametralnie wszystko zmieniło, bo prowadzenie projektów było już niemożliwe. Na każdy udział w przetargu musiałem uzyskać zgodę sędziego-komisarza. Zamiast więc siadać do zbierania danych, przygotowywania wniosków, tworzenia oferty, ściągania niezbędnych produktów, najpierw czekałem wiele dni na zgodę, żeby wykonać jakikolwiek ruch. Moja praca nabrała wtedy charakteru „mission impossible”. I choć przez kilkanaście lat pracy w Actionie zarobiłem dla tej firmy bardzo duże pieniądze, odnosiłem sukcesy w każdym kolejnym roku, to wszystko skończyło się prawie z dnia na dzień. Z przyczyn niezależnych ode mnie.

 

Praca w Actionie to była bardzo długa przerwa w bezpośredniej działalności na rzecz integratorów. Wcześniej byłeś zatrudniony m.in. w Inwarze, Intertradingu i Optimusie, a teraz w Koncepcie, z centralą w Warszawie. Jesteś, jak rozumiem, odpowiedzialny za tę samą działkę co w Actionie, czyli przetargi?

Tak, przy czym u dystrybutora, jakim jest Action, realizowałem projekty, w których ramach jako jedyni skutecznie rywalizowaliśmy z A-brandami, będąc dla naszych partnerów rzeczywistym dystrybutorem z tzw. wartością dodaną. Dzięki temu staliśmy się głównym dostawcą w Polsce dla największych krajowych centrów obliczeniowych. W 2008 r. na finał jednego z takich wdrożeń przyjechał sam szef Intela, a wstęgę przecinał Lech Wałęsa. To było naprawdę duże wydarzenie, bo wdrożenie największego klastra obliczeniowego w Polsce, plasowanego wówczas na 47. pozycji na świecie. Pierwsze tak ważne z wielu kolejnych.

Sektor publiczny to największy odbiorca rozwiązań IT w Polsce. Jednak do złotych czasów mu teraz daleko. Jaki będzie rok 2020?

Ten rok będzie ciężki dla wszystkich, bo na rynku nie będzie odpowiedniej ilości pieniędzy. Widzimy przecież, jak rozkłada się budżet państwa, z którego ogromna część to kolejne nowe projekty socjalne zmniejszające drastycznie budżety projektowe. W związku z tym zapewne zostanie niezrealizowanych wiele przedsięwzięć, które miałyby pozytywny wpływ na rozwój obszarów IT. Zresztą widać to było także w 2018 i 2019 r., które też były pod tym względem słabiutkie.

To dodatkowo wzmaga presję na wzrost konkurencyjności. Uważasz, że to duży problem?

W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na bardzo znaczący, także pod względem wartości, przetarg prowadzony przez Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe. Dziwnym trafem został ogłoszony 23 grudnia 2018 r., a więc tuż przed Wigilią. Chyba tylko i wyłącznie po to, żeby nikt nie zauważył, że takowy się odbył. Wprawdzie akurat wtedy byłem na nartach, ale codziennie śledziłem sytuację, więc od razu wychwyciłem to ogłoszenie. Kiedy zapoznałem się ze specyfikacją, jako jedyny w Polsce ją oprotestowałem, bo w mojej ocenie wyraźnie faworyzowała rozwiązania Huawei. Zresztą potem do protestu przyłączył się Dell i na szczęście Krajowa Izba Odwoławcza przyznała nam rację. Finalnie przetarg został unieważniony ze względu na przekroczenie budżetu i rozpisany na nowo, ale po raz kolejny w taki sposób, że Huawei dostał fory.

Jakie fory?

Konsorcjum Koncept-ZSK przystąpiło do tego przetargu ze sprzętem Della i okazało się, że w porównaniu ze specyfikacją z pierwszego przetargu akurat te oceniane i punktowane parametry, w których Dell był lepszy od Huawei, zostały wykreślone, za to wprowadzono kolejne, niekoniecznie w mojej ocenie klientowi potrzebne, a znów dające przewagę technologiczną Huawei.

 

A co wykreślono?

Na przykład wyniki z testu HPCG, w którym Dell był o wiele lepszy i wysoko punktowany. Ale chciałbym podkreślić jeszcze jeden ciekawy aspekt tego przetargu. Otóż jest on bardzo mocno zawężony i w mojej ocenie formuła przetargowa powinna być otwarta na wielu producentów, a nie tylko finalnie na dwóch. Oprócz tego jedynym kryterium powinna być cena, a nie jak obecnie – jest ona brana pod uwagę w 60 proc., a parametry techniczne w 40 proc. I to tak napisane, że dają Huawei maksymalny wynik. Jednocześnie chcę podkreślić, że sprzęt tej marki uważam za dobry i co do jego parametrów nie mam zastrzeżeń.

A na jakim etapie jest obecnie ten przetarg?

Koncept w konsorcjum z ZSK i Wasko złożył ofertę na poziomie 192 mln zł, podczas gdy propozycja Huawei opiewa na 205 mln zł. I teraz zobaczymy, jaka będzie decyzja komisji przetargowej. Zakładam, że jak każdy tak duży projekt zostanie on rozstrzygnięty w Krajowej Izbie Odwoławczej. Do tego na pewno dojdzie, bo nasza konkurencja w naszej ocenie bezpodstawnie utajniła swoją ofertę i zaoferowała dwa lata rozszerzonego serwisu on-site za 1 gr brutto, co jest ewidentnie rażąco niską ceną i czynem nieuczciwej konkurencji. Huawei przystąpił do przetargu w partnerstwie z młodą poznańską firmą Integrale, powiązaną przez osobę prezesa z poznańską firmą Alma. Nie ma ona żadnego, podkreślam: żadnego, doświadczenia w budowie i integracji klastrów obliczeniowych. A przetarg dotyczy wdrożenia nie tylko w Poznaniu, ale w sumie w ośmiu różnych, czołowych centrach obliczeniowych w całym kraju.

Zobaczymy więc, jak rozwinie się sytuacja. A kończąc, jakie masz marzenie zawodowe na rok 2020?

Wygrać ten mecz o wyżej omawiany przetarg na megaklaster obliczeniowy na poznańskim boisku, gdzie sędziowie też są z Poznania (śmiech).

W takim razie tego Ci życzę.

Rozmawiał
Tomasz Gołębiowski