Zimowy poranek 10 lutego 2012 roku pamiętam jako bardzo ciepły i słoneczny. Czekałem wtedy na samolot, który miał mnie zabrać z Nicei do Warszawy. Wracałem do domu prosto z Distree, jako świeżo upieczony redaktor naczelny CRN Polska. Zanim wsiadłem na pokład napisałem wyjątkowego wstępniaka. Jego wyjątkowość polegała na tym, że był moim pierwszym w nowej roli. Rzuciłem wówczas na szalę swoje dobre imię i popełniłem edytorial w stylu „I have a dream”. Innymi słowy, podzieliłem się z czytelnikami swoim marzeniem o CRN-ie w chwili, gdy nasze pismo stanowiło jedynie cień tego, czym było w swoich najlepszych czasach.

Napisałem wówczas między innymi: „Z jednej strony chcę, żeby CRN nadal pomagał w odczarowywaniu zaklętego kręgu malejących marż, publikując artykuły na temat trendów i technologii, które są perspektywiczne. Z drugiej strony zamierzam kłaść większy, niż w ostatnich latach, nacisk na sprawy, które stanowią bolączkę resellerów, czasem ich bulwersują, a bywa, że im szkodzą. Resellerzy potrzebują medium, które będzie reprezentować ich interesy na rynku IT. To podejście zgodne z najstarszymi tradycjami CRN Polska. Nasze pismo zawsze starało się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Gdy skarbówka niszczyła firmy IT, czasem byliśmy jedynym źródłem informacji na ten temat. Stawaliśmy po stronie resellerów w sporach z takimi organizacjami jak ZAiKS, SPAV czy Kopipol. Jestem przekonany, że tematów nie zabraknie również w kolejnych latach”. Nie pomyliłem się, jeśli chodzi o brak braku tematów. Co do reszty zapowiedzi, to pozostawiam osąd czytelnikom.

Również letnie popołudnie 28 lipca 2020 roku zapamiętam jako bardzo ciepłe i słoneczne. Siedziałem wtedy nad wstępniakiem, który Państwo właśnie czytają. I znowu kusiło mnie pójście w styl „I have a dream”. A to dlatego, że to jest pierwszy numer CRN Polska pod egidą Peristeri, powołanego przez nas wydawnictwa ze 100-procentowym polskim kapitałem. Jesteśmy więc, po około dwóch latach negocjacji z dotychczasowym wydawcą, na swoim. Co w naszym przekonaniu było konieczne, żeby tak niszowe medium B2B IT mogło realizować własną, skrojoną pod nasze potrzeby strategię. Z punktu widzenia czytelników na ten moment nie zmienia się nic – mamy ten sam skład zespołu redakcyjnego, bazę prenumeratorów, za to więcej energii niż wcześniej i dużo do udowodnienia wszelkim niedowiarkom. Co ważne, bez zmian pozostaje model biznesowy, dzięki któremu nie borykamy się ze spadkiem czytelnictwa, co stanowi czasem śmiertelną chorobę wielu innych tytułów. Liczba naszych czytelników, którzy co roku odnawiają prenumeratę, a także tych nowych, wprawdzie wolno, ale jednak rośnie.

Teraz marzymy o tym, żeby jeszcze lepiej realizować naszą misję, pomagając firmom IT w podejmowaniu optymalnych decyzji biznesowych,  jednocześnie pełniąc rolę medium, na łamach którego toczą się ważne dyskusje dotyczące naszej branży i jej przyszłości.  Jestem pewien, że w dobie przyspieszającej transformacji cyfrowej i postępującej dominacji chmury, nie zabraknie tematów do dyskusji.  I jeszcze ciekawostka: zapewne niewielu z Was wie, że amerykańska redakcja CRN-a czekała na uzyskanie pełnej niezależności ponad trzydzieści lat (redakcyjny buy-out tego tytułu z koncernu wydawniczego UBM miał miejsce w 2013 roku). Nasza polska redakcja czekała na to krócej, bo lat dwadzieścia z niewielkim okładem. Mam wielką nadzieję, iż skutek będzie ten sam, korzystny nie tylko dla nas, ale i dla całej branży IT.