Gdybym miał takie zadanie, żeby zacząć tego wstępniaka w jakiś banalny sposób, to posłużyłbym się stwierdzeniem, że „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Ponieważ jednak taki frazes, już na samym początku tekstu, obrażałby inteligencję czytelników, zacznę od stwierdzenia, że zmiany następują znacznie wolniej, niż sądzimy. Co stawia mnie od razu w kontrze do autora książki, wobec której trudno pozostać obojętnym (znowu komunał, ale tak jest). A mam na myśli pozycję „Świat Schrödingera. Kronika nieprzewidywalnej przyszłości”.

Autor, Paweł Motyl, najpierw omawia w niej najnowsze trendy technologiczne, które lada moment sprawią, że będziemy żyli w zupełnie nowej rzeczywistości (nie mylić z kowidową „nową normalnością”!). Następnie pokazuje konkretne przykłady firm, działających w tradycyjnych biznesach, które dzięki adaptacji przełomowych technologii znakomicie odnalazły się w cyfrowym świecie. I chociaż te rozdziały czyta się znakomicie – ze względu na treść, ale też formę – to najbardziej dla mnie wartościowa jest część poświęcona cechom, jakie powinny mieć organizacje, które chcą sprostać szalonemu tempu zmian, z jakim mamy do czynienia w cyfrowej gospodarce. Jeśli się nie dostosują, czeka je, raczej wcześniej niż później, bankructwo. Tym bardziej polecam tę lekturę Wam, a przede wszystkim Waszym klientom.

A jednocześnie zwracam uwagę na coś, co nazwałem na własny użytek paradoksem Motyla. Tak się składa, że wszystkie poważne diagnozy pędzącej rzeczywistości, w tym te dotyczące nowych technologii, które zastępują inne technologie, są nadal wydawane w formie książek, a dopiero potem omawiane w mediach elektronicznych. Generalnie jest tak, że liczba tytułów książkowych na świecie z każdym rokiem rośnie, choć towarzyszy temu spadek nakładów i krótszy cykl życia. Jak słusznie zauważył niedawno na LinkedInie Tomasz Onyszko z Predica: „jeśli chodzi o spójne przekazanie myśli, nie ma jak druk i forma pisana”. Co się sprawdza już od dobrych kilkuset lat.

Jeśli więc twierdzę, że zmiany następują często wolniej niż sądzimy, to przekonuje mnie do tego druk, ale także koło, teatr, laska, o którą podpiera się moja kochana Babcia, kubek na kawę, biurko, a nawet klawiatura. I choć cenię postęp technologiczny – w końcu od ponad dwóch dekad, jako dziennikarz branżowy, z niego żyję – to jakoś nie martwię się, że wciąż są obszary, w których jest on wyjątkowo powolny, a czasem wręcz stoi w miejscu.

Krótko mówiąc: życzę wszystkim naszym czytelnikom rodzinnych i pełnych ciepła świąt Bożego Narodzenia!

Tomasz Gołębiowski, redaktor naczelny CRN Polska