Rubaszny, impulsywny, a czasem wręcz prostacki Steve
Ballmer to również szalenie inteligentny facet i wyjątkowo zręczny
biznesmen. Zapewnił firmie, której przewodził, gigantyczne przychody
i bezpieczeństwo finansowe na bardzo wiele lat. Ta polisa ubezpieczeniowa
może się bardzo przydać. Były CEO koncernu popełnił bowiem kilka błędów, za
które teraz płaci cały Microsoft.

Były dyrektor generalny
doskonale wie, co zrobił nie tak. Sam przyznawał to niejednokrotnie zaraz po
ogłoszeniu swojego przejścia na emeryturę. Ów błąd to system operacyjny
Longhorn, który miał zrewolucjonizować zarówno rynek konsumencki, jak
i korporacyjny. Longhorn miał być następcą Windows XP, ale prace nad nim
przedłużały się w nieskończoność. W pewnym momencie podjęto decyzję
o wstrzymaniu projektu i rozpoczęciu wszystkiego od nowa. Efektem
była przyjęta bardzo chłodno Vista oraz… totalne zignorowanie mobilnej
i internetowej rewolucji. Pierwszą z zaległości udało się nadrobić
tylko teoretycznie. Z kolei Windows Phone, mimo że zebrał pozytywne
recenzje, jakoś nie może się przebić na rynku.

Za to, gdy mowa
o internetowej rewolucji, nazwę Microsoft obecnie śmiało można wymienić
jednym tchem obok takich gigantów jak Google czy Amazon. To jeden
z liderów, jeżeli chodzi o przetwarzanie w chmurze, odnoszący
sukcesy na polu konsumenckim (Outlook, SkyDrive), ale przede wszystkim
korporacyjnym (Windows Azure, Office 365 i wiele, wiele innych). Za ten
sukces odpowiedzialny jest… Satya Nadella. Nowy szef Microsoftu.

Właściwie to cała potęga
koncernu obecnie opiera się na Windows Azure. Wymieńmy jakikolwiek produkt
Microsoftu: czy to Office 365, czy usługi Windows Azure, czy Bing, czy też Xbox
Live, a nawet Windows lub Windows Phone. Każdy z nich jest ściśle
zintegrowany z chmurą. Tą, która powstała pod kierownictwem Nadelli
i jest dla Microsoftu prawdziwą dojną krową. Satya Nadella to nie tylko
zręczny inżynier kierujący zespołem odpowiedzialnym za chmurę Microsoftu. To
również człowiek o wielkiej charyzmie. Miałem przyjemność uczestniczyć
w dwóch prowadzonych przez niego konferencjach. Za każdym razem cała sala,
mimo że wypełniona po brzegi tysiącami słuchaczy, milczała, chłonąc, co ów
człowiek ma do powiedzenia.

Satya Nadella, w przeciwieństwie do innych niedawnych
kandydatów na fotel CEO, zna każdy produkt Microsoftu od podszewki. Musi.
Bowiem każdy z nich korzysta z infrastruktury Windows Azure, w mniej
lub bardziej intensywny sposób. Rozumie też, dlaczego Microsoft nie powinien
wycofywać się z rynku konsumenckiego, na którym ostatnio wiedzie mu się
gorzej. Nie spodziewam się natomiast wycofania z Binga czy Xboxa, co
proponowali niektórzy kandydaci. Jeżeli ktoś rozumie, jak ważny
w Microsofcie jest „ekosystem”, to na pewno tym kimś jest Nadella.
Właściwie jedyny zarzut, jaki można mu postawić, to że nie zna świata poza
Microsoftem. Mam jednak przeczucie, że i tak wniesie do firmy powiew
świeżego powietrza. A tego koncern bardzo potrzebuje.

Autor jest redaktorem miesięcznika CHIP.