W końcówce „Pulp Fiction” jest scena, w której Jules trzyma na muszce Ringo, podczas gdy sam jest na celowniku Yolandy, w którą z kolei mierzy ze swojego „srebrnego” gnata Vincent. Jeden fałszywy ruch i ktoś zginie. Ta scena dobrze obrazuje światowe mocarstwa, które na naszych oczach wzajemnie się szachują. Nikt nie chce odpuścić, ale też nikt nie chce zginąć. Trwa wojna, która w każdej chwili może eskalować. W takim układzie, w takich momentach nikt nie jest bezpieczny. Nic nie jest proste i nic nie jest jasne. W filmie to Jules, jako pierwszy, odkłada broń na stół. Wtedy odpuszcza też Yolanda, a po niej Vincent. Nikt nie zginął, nikt nie został ranny.

W przypadku mocarstw, które toczą ryzykowną globalną rozgrywkę, jeszcze nie doszliśmy do tego momentu. Na razie „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Co wiadomo na pewno, to że nie da się za pomocą rozwiązań siłowych pokonać mocarstwa atomowego, choćby najbardziej skorumpowanego i znienawidzonego. A to oznacza, że Ukraina najpewniej nie odzyska w boju utraconych wschodnich „republik” i Krymu. Stąd idea sankcji, które mają powalić rosyjską gospodarkę, jak to miało miejsce w latach 80-ych, kiedy Sowiety nie wytrzymały wyścigu zbrojeń i zaczęła się ekonomiczna implozja czerwonego imperium.

Tymczasem w erze globalizacji sankcje są ryzykowne dla wszystkich. Jak długo wytrzyma Rosja bez sprzedaży gazu do Europy? Równie dobrze można zapytać: jak długo wytrzyma Europa bez rosyjskiego gazu? Czy to znaczy, że jestem przeciwko sankcjom? Tego nie napisałem, po prostu głośno myślę.

A teraz wyobraźmy sobie coś, co do niedawna było niewyobrażalne dla przeciętnego Kowalskiego. A mianowicie, że Chiny atakują Tajwan i po kilku dniach ten azjatycki lądowy lotniskowiec amerykański znajduje się pod okupacją pekińskich władz. I wtedy cała produkcja procesorów na Tajwanie zmienia właściciela, prawda? Ano nie do końca, bo przecież TSMC do produkcji półprzewodników używa unikalnych holenderskich maszyn ASML. Czy myślicie, że USA pozwoliłyby na to, żeby Holendrzy handlowali z Chińczykami, jak gdyby nigdy nic? A jeśli taki przykład wydaje się Wam zbyt abstrakcyjny, to dość powiedzieć, że niedawne zaostrzenie sankcji na eksport półprzewodników do Chin i Rosji w pierwszej fazie uderzy przede wszystkim w interesy amerykańskich firm. Czy tamtejszy elektorat się z tym pogodzi?

Żyjemy w świecie naczyń połączonych, gdzie szkodząc wrogowi szkodzimy sobie. Być może więc to właśnie wysoki poziom globalizacji ratuje nas przed konfliktem o dużo większej skali niż ten obecny. Doceńmy ją za to.