Na wynos z pandemii
2020 był w chińskim kalendarzu Rokiem Szczura. Ale naprawdę wszyscy wiemy, że to był Rok Nietoperza, takiego niedogotowanego na targu w Wuhan. No dobrze, a co dobrego nas w tym roku spotkało?
Nie wiem, czy rok 2020 jest rokiem granicznym, po którym nie wrócimy do wcześniejszej normalności. Przypuszczam, że zapamiętamy go jako rok zamknięcia i poczucia straty, w którym każdy musiał coś poświęcić. Oczywiście, można się było zakochać, wygrać w totka albo zostać ojcem trojaczków, ale sama rzeczywistość dookoła nikomu nie przymnożyła poczucia szczęścia.
Szczęście, jak wiadomo, nie jest stacją docelową, tylko sposobem podróży. W tym roku doświadczyliśmy w tej podróży wielu niedogodności, ale chyba każdy może dopatrzeć się zmian na dobre, czegoś co powinno zostać z nami na dłużej. Marnuję mniej jedzenia, spędzam więcej czasu z rodziną, wydatki na głupoty ograniczyłem do błahostek z AliExpress i ciągle nic nie zdołało mnie przekonać do zakupu dresu. Możemy się różnić w swoich upodobaniach, ale w tej szerszej rzeczywistości dookoła widzę zmiany, które warto by było zachować.
Pierwsza – zdalne nauczanie. Zgoda, różnie wygląda, a proces angażuje w równym stopniu nauczycieli i uczniów, co rodziców. Szkoda by było jednak, gdybyśmy zrezygnowali z niego z końcem pandemii. Warto utrzymać je choćby na jeden, może dwa dni w tygodniu. Zdalna szkoła rozwija nie tylko proste kompetencje cyfrowe, czyli umiejętność obsługi komputera i podstawowych aplikacji (także wśród nauczycieli), ale od razu pokazuje ich zastosowanie w codziennym życiu, a przede wszystkim uczy współpracy w grupie poprzez sieć. Te trzy rzeczy: znajomość technologii, zdolność wykorzystania jej w praktyce, przygotowanie do efektywnej pracy w cyfrowym środowisku to gwarancja powodzenia w świecie algorytmów, sztucznej inteligencji, zrobotyzowanych fabryk i autonomicznych urządzeń, w którym praca będzie oparta na wysokiej kulturze technicznej albo nie będzie jej wcale.
Druga – telemedycyna. Nie mylmy jej z tym, co widzimy obecnie, a co w rzeczywistości służy maskowaniu problemów z dostępem do lekarzy. To, na czym można budować coś nowego, to akceptacja dla leczenia na odległość. Brak lekarzy będzie się pogłębiał, szybko się starzejemy, żyjemy coraz dłużej i potrzebujemy dostępu do specjalistów. Urządzenia telemedyczne, te w smartwatchach (czujnik upadku, proste EKG, pulsoksymetr, a wkrótce zapewne kolejne) i specjalizowane urządzenia diagnostyczne, jeśli odpowiednio wykorzystać je w całym systemie ochrony zdrowia, mogą zdziałać cuda. Nie mówiąc o diagnostyce wspartej sztuczną inteligencją, cyfrowych konsultacjach specjalistycznych i robotach chirurgicznych. To nasza szansa.
Trzecia – seniorzy za pan brat z technologią. W pandemii wiele osób starszych trafiło na szybki kurs technologiczny albo raczej rozpoznanie bojem. Komputer czy smartfon stały się konieczne dla kontaktu z wnukami, pomocne w wizytach lekarskich czy sprawach urzędowych i niezbędne przynajmniej w części innych spraw codziennych. Mam wrażenie, że dziś to nie seniorzy odstają technologicznie, to świat technologii zdaje się nie nadążać za nimi i ich potrzebami (aplikacje bankowe z literkami, których nie widać nawet w okularach: hej tam w ING Banku, obudźcie się!, bo nawet Marek Kondrat nie jest już w stanie tego przeczytać).
Czwarta – pieniądz elektroniczny. Z tym było u nas całkiem nieźle przed pandemią. Ale istniały strefy wolne od kart kredytowych, na przykład na bazarze, gdzie kupuję owoce. Dziś cyfrowi liderzy wśród handlujących przyjmują nawet BLIK-a na telefon.
Piąta – akceptacja dla cyfrowych narzędzi. Świat nie znosi próżni. Tego pandemia nie mogła zmienić. Podpis elektroniczny, umowa na odległość, konto w banku na selfie. Przed pandemią nie do zrobienia. Nagle okazało się, że barier nie ma, no, chyba że w naszych głowach. Konto na selfie pewnie z nami zostanie. Ciekawsze jest pytanie, co z blokadą w głowach?
Tyle z mojej strony. A co, według Was, warto przenieść w przyszłość po pandemii? Dajcie znać w komentarzach na CRN pl.
Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Autor pełni funkcję Programming Directora w polskim oddziale CIONET – międzynarodowej społeczności IT Executives. W latach 2011 – 2020 był redaktorem naczelnym „Computerworld Polska”. We wcześniejszym okresie między innymi kierował redakcją portalu WNP.pl, był także wydawcą „Motoru” i „Auto Moto”.
Podobne wywiady i felietony
Koniec pandemii to koniec Zooma?
Fala zwolnień obnażyła jeden smutny fakt – Zoom podczas pandemii został wyraźnie przewartościowany i to, co widzimy obecnie to korekta, z którą boryka się nie tylko ta właśnie korporacja.
Jak brak deszczu na Tajwanie sprawia, że powinniśmy zacząć realizować zakupy IT na Q4
Tajwan leży w strefie monsunowej. Oznacza to, że rok w rok, wraz z nadejściem lata przychodzą tam rzęsiste, niemalże nieustanne deszcze, które padają aż do jesieni. To niezmienna reguła, według której toczy się życie na tej wyspie. Tyle że w tym roku monsun nie nadszedł, natomiast konsekwencje jego nieobecności odczujemy na własnej skórze. Dlaczego?
Pro domo sua
Dziś to nie jest mój normalny felieton, do którego (mam nadzieję) czytelnicy przywykli przez ostatnie 9 lat mojej obecności na łamach magazynu CRN. Dziś to raczej opis pewnego przypadku biznesowego albo powiastka o prawdziwej historii, która dzieje się od roku, i która mnie wciągnęła w swój wir.