Na rynku druku robi się coraz ciaśniej i kolejna fuzja wydaje się tylko kwestią czasu. Choć lepiej, żeby nie powtórzyło się żenujące widowisko, z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku niedoszłego przejęcia HP przez Xeroxa. Ten epizod w amerykańskiej prasie doczekał się nawet określenia „take over drama” i tym razem nie był to wyraz tak typowej dla amerykańskich mediów przesady w opisywaniu rzeczywistości.

„Ale to już było i nie wróci więcej” – jak śpiewała Maryla Rodowicz (choć kto wie, może i wróci), a życie toczy się dalej i stawia przed producentami urządzeń drukujących coraz to nowe wyzwania. A ci nie czekają biernie na rozwój wydarzeń, pracując nad ulepszaniem dotychczasowego portfolio i rozwojem kolejnych usług. Jednocześnie, co jest dla mnie szczególnie ciekawe, coraz częściej zerkają na boki, to znaczy starają się pozyskiwać nowe kompetencje poprzez kupowanie integratorów. Co dobrze widać na przykładzie Ricoha, który tym sposobem zaczął w końcu zarabiać na sprzedaży drukarek… HP.

Taki biznesowy nelson stał się możliwy, ponieważ japoński koncern „łowi” swoje nabytki niekoniecznie wśród własnych partnerów biznesowych. W ten sposób Ricoh stał się między innymi właścicielem szwajcarskiego Lake’a, który na swoim rynku jest jednym z ważnych partnerów HP. A ponieważ dzieli się zyskami ze swoim nowym właścicielem, to każdy dobry projekt z wykorzystaniem drukarek amerykańskiej marki jest poniekąd korzystny także dla jej japońskiego konkurenta. To takie przeciwieństwo tragedii greckiej, w której każde rozwiązanie było złe, podczas gdy w tym przypadku Ricoh zyskuje nawet, jeśli klient Lake’a wybierze konkurencyjne produkty. Najważniejsze bowiem, żeby wdrażał je właśnie Lake.

W tym kontekście bardzo ciekawe jest przejęcie przez Ricoha polskiego integratora – SimplicITy, która to firma w swojej 7-letniej historii nie sprzedała ani jednej (!) drukarki japońskiej marki. W gruncie rzeczy w ogóle nie specjalizuje się w rozwiązaniach druku, za to ma duży potencjał jako dostawca systemów dla centrum danych i cyberbezpieczeństwa, a więc teraz… Ricoh też już takim potencjałem dysponuje. Dzięki wielu takim akwizycjom w przeszłości i tym dopiero planowanym, japoński producent za jakiś czas będzie więc w dużym stopniu uniezależniony od sytuacji czy koniunktury w wąskim segmencie druku. Przynajmniej taki jest zamysł. Przykład Ricoha nie jest, rzecz jasna, jedynym takim, a kupowanie integratorów to już gra, w której biorą udział inni producenci, w tym HP, Kyocera, Sharp czy Xerox. Niemniej po raz pierwszy do stołu zaproszono polskiego integratora. Uważam, że warto obserwować dalszy rozwój wydarzeń, zwłaszcza w świetle zapowiedzi szefa SimplicITy, które prezentujemy w wywiadzie okładkowym.