CRN Jakie są obecnie najważniejsze kierunki rozwoju IT w Ceramice Paradyż?

Grzegorz Mikucki Aktualnie prowadzone u nas i zaplanowane na najbliższy czas działania ukierunkowane są na wdrażanie narzędzi informatycznych, które pozwalają lepiej rozumieć rynek, lepiej poznać naszych klientów. Już wykorzystujemy i będziemy dalej rozwijać narzędzia do zarządzania relacjami z klientami, czyli CRM. W obszarze naszych zainteresowań są również systemy do zbierania informacji rynkowych i ich analizy. Chcemy mieć dostęp do wiedzy dotyczącej zarówno naszych produktów, jak i produktów konkurencji, nie tylko krajowej. Ma to nam umożliwić lepsze zrozumienie mechanizmów, które są decydujące przy wyborze konkretnego produktu czy też konkretnego producenta. W konsekwencji będzie to nam pomagać lepiej planować produkcję i sprzedaż wyrobów.

A w jakim stopniu oczekiwania i potrzeby waszych klientów przekładają się na decyzje odnośnie do inwestycji w rozwiązania informatyczne?

Niewątpliwie kluczowe są tu oczekiwania dotyczące jakości naszych produktów, czasu ich dostawy oraz obsługi posprzedażowej. Wszystkie te elementy musimy brać pod uwagę, myśląc o naszych rozwiązaniach, i mają one odzwierciedlenie w obszarze IT.

W czym to się konkretnie przejawia?

Informacje o jakości oparte są na różnego rodzaju certyfikatach dostępnych na naszych stronach internetowych, jak również w punktach sprzedaży detalicznej. Odniesienia do nich pojawiają się też oczywiście w opiniach przekazywanych ustnie czy na forach internetowych. Aby dostęp do nich był intuicyjny, konieczne jest ciągłe udoskonalanie stron internetowych. Zapewnienie szybkiej dostawy oczekiwanych przez klienta wyrobów wymagało zbudowania w pełni zautomatyzowanego centrum logistycznego zarządzanego poprzez specjalistyczny system WMS, zintegrowany ze zmodyfikowanym pod tym kątem systemem ERP. Dzisiaj jesteśmy w stanie dostarczyć produkt klientowi w ciągu trzech dni roboczych. Jak wszędzie, tak też i u nas mogą zdarzyć się reklamacje, niekoniecznie związane ze złą jakością płytek – duża część zgłaszanych uwag wynika z błędów w montażu. Jesteśmy nastawieni na udzielanie klientom jak największej pomocy. To wymusiło wdrożenie systemu do zarządzania reklamacjami. Korzystamy też z systemu zarządzania naszymi ekspozycjami w punktach sprzedaży. Umożliwia on szybką, płynną wymianę prezentowanych klientom wyrobów.

Jak w praktyce wygląda obsługa zamówień w centrum logistycznym?

Centrum handlowo-logistyczne to nasza nowa inwestycja. Powstało w 2016 roku. Jego główną część stanowi magazyn wysokiego składowania, gdzie następuje kompletacja zamówienia dla konkretnego klienta. Dzisiaj zamówienia są coraz bardziej zindywidualizowane. Większość naszych odbiorców nie kupuje już wyrobów tylko hurtowo, całymi paletami, lecz zamawiają dostawy w takiej ilości, jakiej potrzebuje akurat klient – czasami może to być nawet tylko kilka płytek. Towar przygotowywany jest do wysyłki w magazynie funkcjonującym pod kontrolą systemu WMS, który jest połączony z magazynową automatyką. Z drugiej strony zintegrowany jest z systemem ERP, z którego pobiera informacje o produktach. Ich przygotowanie do wysyłki odbywa się automatycznie. Między regałami wysokiego składowania jeżdżą bezobsługowe wózki. Wyposażone są w specjalne karty podłączone do sieci. Gdy przychodzi konkretne zamówienie, do wózka wysyłane jest zlecenie na pobranie z regału konkretnej palety. Z wózka palety trafiają na taśmociągi rolkowe, gdzie automatyka robi resztę. Jeśli paleta w całości jest przeznaczona do wysyłki, to z taśmociągu trafia w odpowiednie miejsce, z którego wózkiem widłowym ładowana jest na samochód. Operator przy użyciu skanera odczytuje informacje z kodu kreskowego, na który samochód paleta ma trafić. Jeśli z palety są pobierane tylko określone ilości płytek, taśmociągiem w sposób automatyczny trafia ona do punktu sortowania, gdzie już ręcznie kompletowane jest zamówienie, które następnie znowu automatycznie dostarczane jest do określonego pojazdu.

Ceramika Paradyż ma w dużej mierze zautomatyzowany również sam proces produkcji płytek. W jakim stopniu w obsługę systemu automatyki przemysłowej zaangażowany jest dział IT?

Rozwiązania z zakresu automatyki i informatyki służące do sterowania procesami produkcyjnymi znajdują się w gestii kierowników technicznych w zakładach. Dział IT zestawia sieć i umożliwia podłączenie do niej urządzeń, żeby mogły być zdalnie konfigurowane. Samą konfiguracją i obsługą automatyki przemysłowej oraz komputerów wykorzystywanych w jej obrębie zajmują się dostawcy urządzeń i służby techniczne odpowiedzialne za produkcję. Dział IT nadzoruje komputery obsługujące system MES, który służy do rejestracji zdarzeń produkcyjnych, rejestracji czasu produkcji i czasu przestoju czy liczby wyprodukowanych wyrobów.

Czy ukierunkowanie obecnie rozwoju informatyki w waszej firmie na wspieranie pozyskiwania informacji o klientach i o rynku będzie się wiązało z inwestycjami w nowe systemy, skutkując w najbliższym czasie wdrożeniami nowych rozwiązań?

Analitykę rozwijamy po to, żeby lepiej poznać potrzeby klienta. Wiedza o tym, czego ludzie potrzebują, czym są zainteresowani, umożliwi nam uzyskanie przewagi konkurencyjnej. Żeby ją utrzymać, trzeba również zadbać o sprawną realizację zamówień – będziemy więc wdrażać system do zarządzania łańcuchem dostaw. W zamierzeniach, ale jeszcze nie w planach, mamy też wdrożenie systemu zarządzania cyklem życia produktu. Docelowo idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby planowanie produkcji odbywało się automatycznie na podstawie wyników analizy potrzeb klientów.

Gdzie i w jaki sposób szukacie potrzebnych narzędzi informatycznych, gdy zaistnieje potrzeba wdrożenia nowego rozwiązania?

Ta kwestia jest u nas rozwiązana w sposób dość przejrzysty. Jeżeli pojawia się pomysł zinformatyzowania jakiegoś procesu lub obszaru działalności, to w pierwszej kolejności weryfikujemy możliwości wykorzystania już posiadanych systemów. Jeżeli nie uda się rozszerzyć ich funkcji, dostosować ich do nowych potrzeb, wówczas zaczynamy poszukiwać rozwiązań na szeroko rozumianym rynku. Uruchamiamy wtedy obowiązującą u nas procedurę wyboru i wdrażania nowych rozwiązań IT. Jest ona dość złożona i w miarę szczegółowo rozpisana.  

Jakie są jej główne postanowienia?

Do wyboru odpowiedniego rozwiązania powoływany jest zespół, zazwyczaj pod przewodnictwem przedstawiciela działu, który ma być obsługiwany przez nowy system. Gdy ma on wspierać całą firmę, to pracami zespołu kieruje często szef IT. Zadaniem zespołu jest weryfikacja oferty rynkowej w celu znalezienia produktu najlepiej odpowiadającego naszym potrzebom. Po wstępnej analizie wybierana jest grupa kilku rozwiązań, które poddawane są dalszej ocenie. Ostatecznie zostaje wytypowany jeden produkt, który został uznany za najbardziej przydatny do naszych celów. Gdy już wiemy, jaki to produkt, rozpoczynamy etap wyboru dostawcy i integratora. Wysyłamy zapytania ofertowe do większej liczby dostawców i integratorów.

 

W jaki sposób oceniacie wiarygodność składanych wam ofert?

Wybór poszukiwanych rozwiązań podlega u nas bardzo dokładnej weryfikacji. Przed podjęciem decyzji o wdrożeniu nasz zespół musi mieć pewność, że wskazany system jest odpowiedni, a dostawca i integrator są wiarygodni. Najistotniejsze dla nas informacje, które potwierdzają słuszność wyboru, pochodzą z wywiadów telefonicznych z użytkownikami oraz z wizyt referencyjnych. Sprawdzamy też, jakie doświadczenia mają poszczególni integratorzy we wdrożeniach wybranego przez nas systemu.

Na co głównie zwracacie uwagę przy analizie oferty? Na ile decydującym o wyborze czynnikiem jest cena?

Cena wpływa na ostateczną decyzję o wyborze produktu. Nie może być jednak najważniejszym kryterium wyboru. Ważne są też warunki finansowania wdrożenia, warunki gwarancji i serwisu, sposób licencjonowania i dostawy. Gdy szukaliśmy systemu do obiegu dokumentów, po przeanalizowaniu dwunastu złożonych nam ofert okazało się, że rozbieżność cen między nimi zawierała się w przedziale 60 tys. zł – 1 mln zł. Oczywiście nie zdecydujemy się na oprogramowanie robione „w garażu”, ale też nie będziemy bez potrzeby przepłacać, gdy rozwiązanie za milion złotych nie różni się w zasadzie funkcjonalnie i technologicznie od rozwiązania za 200 tys. zł. Duże znaczenie ma ocena oferty pod kątem szacowanego zwrotu z inwestycji.

A czego oczekujecie od samych dostawców i integratorów IT? Jakie firmy mają największą szansę na współpracę czy kontrakt?

Oczekuję przede wszystkim uczciwości, rzetelności i wiedzy na poziomie zapewniającym zgodne z wymaganiami wdrożenie, a w przyszłości odpowiedni serwis. Chciałbym też, aby integratora cechował wysoki poziom empatii, żebyśmy w sytuacjach dla nas trudnych czy krytycznych mogli na niego liczyć. Oczekuję, że będzie dla nas wsparciem, a my będziemy mieć pewność co do jego kompetencji i zaangażowania.

W jakim zakresie korzystacie ze standardowych, dostępnych na rynku rozwiązań, a kiedy decydujecie się na własne aplikacje? Od czego to zależy?

W większości przypadków decydujemy się na rozwiązania standardowe, ale w jakiejś części modyfikowane pod kątem potrzeb naszego przedsiębiorstwa. Poza jednostkowymi przypadkami unikamy własnych aplikacji. Wiąże się to z brakiem działu deweloperskiego, programistycznego, który dbałby o rozwój takich systemów. Oczywiście można byłoby zlecić to specjalistycznej firmie zewnętrznej, ale kłopot pozostaje ten sam. Nikt nie będzie zajmował się rozwojem takiej aplikacji wyłącznie pod kątem naszych potrzeb z prostej, finansowej przyczyny. Nie ma tego problemu w przypadku rozwiązań standardowych, przy których zawsze pracuje sztab specjalistów, a w określonym momencie pojawiają się aktualizacje czy nowe wersje.

Jak ocenia Pan przydatność rozwiązań chmurowych?

Nie unikniemy korzystania z chmury, to jest przyszłość, która nas czeka. Na jednej z konferencji prelegent porównał chmurę do energii elektrycznej z czasów, kiedy powstawały pierwsze zakłady energetyczne. Zakłady produkcyjne, które wówczas posiadały parowe agregaty prądotwórcze, z obawy przed sabotażem i awariami elektrowni bardzo nieufnie podchodziły do zakupu energii z sieci, podobnie jak my dzisiaj do korzystania z chmury. A czy dzisiaj ktoś się zastanawia, skąd ma energię? Wiemy, komu płacimy za prąd, ale już bladego pojęcia nie mamy, kto go konkretnie wytworzył. Za piętnaście, dwadzieścia lat to samo może stać się z informatyką. Będziemy kupować usługę, przykładowo usługę wspomagania zarządzania przedsiębiorstwem z różnymi funkcjami, czyli dzisiejszy ERP plus Business Intelligence czy Workflow. Dzisiaj jeszcze takich pełnych usług nie ma, ale… obawy dotyczące korzystania z usług w chmurze są podobne jak w czasach, kiedy powstawały zakłady energetyczne.

W jakim zakresie korzystacie już sami z rozwiązań w modelu cloud computing?

Pomału wchodzimy w te obszary. Korzystamy już z chmurowego CRM-a, wykorzystujemy Office 365. Będziemy rozważać dalsze możliwości przejścia do chmury w miarę zużywania się naszej infrastruktury czy w przypadku konieczności wymiany kolejnych systemów informatycznych. Rozważamy przeniesienie do chmury systemu ERP, gdy przyjdzie czas na wdrożenie jego nowej wersji.

A jak ocenia Pan możliwości i perspektywy realizacji przez was koncepcji Przemysłu 4.0?

Analizujemy potencjał tego podejścia i możliwości jego wykorzystania w naszej firmie. Zamierzamy realizować wdrożenia z tego zakresu. Nie wszystko jednak zależy od naszych wewnętrznych uwarunkowań. Jeden z kluczowych czynników sukcesu stanowi uruchomienie sieci 5G. Będziemy uczestniczyć w jej pilotażowym uruchomieniu w Łodzi.

A w jakim kierunku, według obecnych przewidywań czy planów, będą szły wdrożenia typu Industry 4.0 w waszych zakładach – oczujnikowania, Internetu rzeczy?

Oczujnikowanie jest na pewno ważne i potrzebne. Najpierw trzeba jednak znaleźć odbiorców informacji, które będą generowane na podstawie danych pozyskiwanych z czujników. Odbiorcą informacji w pierwszej kolejności musi być człowiek, a w następnej system, który w sposób automatyczny będzie w stanie zarządzać kompleksowo produkcją, oczywiście pod nadzorem służb produkcyjnych. W tej chwili przygotowujemy się do wdrażania Industry 4.0. Nie będzie to jednak droga rewolucyjna, a bardziej ewolucyjna. Z pewnością zaczniemy od pilotażu na małej próbce – jednej linii produkcyjnej. Małymi krokami będziemy się zbliżać do tego, co nieuniknione.