W rozwinięciu czytalibyśmy, że to decyzja odnosząca się do wszystkich krajów europejskich. I że jest reakcją amerykańskiego portalu na nowe, restrykcyjne unijne prawo związane z ochroną prywatności. Zanim Facebook zdążyłby zaprzeczyć, wiadomość szybko rozeszłaby się po Internecie, a późniejszego sprostowania wielu by po prostu nie zauważyło. Fałszywego newsa przesyłałyby zarówno boty, jak i… no właśnie, ludzie.

Niedawno do tezy o tym, że większość kont rozpowszechniających fake newsy to boty (Uniwersytet Indiany), że 1/3 wiadomości politycznych na polskim Twitterze jest generowana przez fikcyjne profile (Oxford) lub że 23 proc. internautów udostępnia sfabrykowane informacje (Pew Research Center) – dołączyła ciekawa kolejna, która łączy się z wyżej wymienionymi.

Specjaliści z Massachusetts Institute of Technology przeanalizowali 126 tys. tweetów z okresu od powstania Twittera, czyli od 2006 r., do teraz. Wpisy dotyczyły fałszywych lub prawdziwych twierdzeń i zostały przesłane z udziałem 3 mln użytkowników 4,5 mln razy. Rezultat jest interesujący. Poniekąd wbrew przekonaniu, że wszystko to wina botów, naukowcy z MIT ustalili, iż ludzie przesyłają fake newsy tak samo efektywnie. Jak to sprawdzono? Eksperci ze zbioru tweetów usunęli te publikowane za pomocą sterowanych kont i kiedy badali rozchodzenie się informacji z udziałem już tylko prawdziwych internautów, wyniki były podobne. Okazało się również, że nieprawdziwe informacje „podróżują” znacznie łatwiej i szybciej. Na Twitterze fake newsy rozpowszechniają się o 70 proc. skuteczniej od prawdziwych wiadomości. Te ostatnie potrzebują 6-krotnie więcej czasu, aby dotrzeć do 1,5 tys. osób, niż informacje zmyślone.

To, że „człowiek jest najsłabszym elementem systemu”, jest oczywiście prawdą starą jak świat. Podobnie jak to, że fake newsy nie są niczym nowym, tylko w dzisiejszej rzeczywistości zmieniły charakter, technologię i pewno siłę rażenia. Ale nieprawdziwe wieści rozsyłano i w średniowieczu, i w starożytności. Niemniej precyzyjna obserwacja, w jak wielkim stopniu sterujący botami wykorzystują nasze słabości, wprowadzając w błąd i manipulując wielkimi rzeszami ludzi – jest wartościowym punktem wyjścia do zajęcia się wreszcie na serio rozwijaniem kompetencji poznawczych u internautów: dzieci i dorosłych.

Wielkim problemem, który może dokuczać społecznie na wielu płaszczyznach, jest i to, że brakuje nam wiedzy lub umiejętności krytycznego śledzenia informacji. Często nie chce nam się kliknąć, przeczytać, sprawdzić w dodatkowym źródle. Koleżanka, zajmująca się zawodowo sieciami społecznościowymi, mówiła mi kiedyś o „cyberbumelanctwie”. Lenistwo internautów w kontakcie z informacjami to wysokoenergetyczna karma dla fake newsów. A wiele z kłamliwych doniesień da się odsiać, po prostu czytając więcej niż nagłówek i pierwsze zdania lub weryfikując je poprzez proste wyszukanie w Google’u, co o tym piszą inni.