Jakie kraje bierzecie „na celownik” w pierwszej kolejności w ramach strategii „go global”?

Mamy już dobrze rozpracowany rynek czeski i słowacki, a także kraje bałtyckie, Rumunię, a ponadto rozwijamy siatkę partnerską w regionie DACH i w Skandynawii. Jak widać, zaczynamy od Europy, a dopiero po pewnym czasie pójdziemy dalej.

  Współpracujecie z lokalnymi menadżerami czy wysyłacie na poszczególne rynki osoby z Polski?

Wszyscy nasi reprezentanci za granicą pochodzą z lokalnych rynków i dobrze znają tamtejszych dystrybutorów, resellerów oraz specyfikę rynku. Działamy zgodnie z zasadą step by step i dalsze decyzje co do poszczególnych krajów podejmiemy w zależności od efektów biznesowych.

  Jakie działania marketingowe prowadzicie na poszczególnych rynkach?  

Podejmujemy i będziemy podejmować działania podobne jak w Polsce, między innymi docierając do klientów za pośrednictwem lokalnych mediów oraz influencerów. Oczywiście każdy rynek ma swoją specyfikę, więc będziemy brać to pod uwagę. Przykładowo, w Niemczech reklamy na WhatsAppie są ważniejsze niż na Facebooku i to trzeba uwzględnić w działaniach promocyjnych na tamtym rynku. Oczywiście takich różnic jest więcej.

  A czym chcecie się wyróżniać?

Między innymi innowacyjnością. Przykładowo, w Niemczech żadne sprzedawane tam klawiatury „puddingowe” do tej pory nie miały wersji z niemieckim layoutem, z keycapami wykonanymi z PBT. My takie stworzyliśmy pod marką Endorfy i jako jedyni mamy takie w swojej ofercie. W kontekście tego, jak prostym produktem wydają się keycapy, była to inwestycja zaskakująco duża. To kwestia kosztu związanego z wykonaniem form w technologii double shot. Mniejsi producenci dzielą te koszty z innymi, zaś my dysponujemy formami na własność, co wiąże się z tym, że nikt poza nami takich keycapów mieć nie będzie. Mamy więc wartość dodaną dla klientów końcowych.

  Dynamizujecie rozwój paneuropejskiego biznesu w dobie problemów z łańcuchem dostaw. Nasuwa się pytanie: jak poradzicie sobie z logistyką?

W czerwcu 2020 roku, z myślą o ekspansji na obcych rynkach, przenieśliśmy się do siedziby z dużym magazynem, o powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. To daje nam komfort działania w coraz większej skali. Oczywiście kluczem jest odpowiednie planowanie dostaw, na co kładziemy duży nacisk.

  A skąd pomysł na projektowanie i testowanie produktów w Polsce, zamiast tak popularnego i dużo prostszego brandowania importowanego sprzętu z Chin?

To wprawdzie wyświechtane powiedzenie, że pasja rodzi profesjonalizm, ale tak właśnie jest. Na przykład lata temu weszliśmy w chłodzenie, bo mój brat bardzo interesował się overclockingiem i potrzebnym do tego sprzętem. Pracował nad tym, jak zwiększać wydajność za jak najmniejsze pieniądze. Stąd zrodził się nasz biznes w tym zakresie. Generalnie, występowaliśmy na rynku jako eksperci, więc nie chcieliśmy importować produktów nie do końca zgodnych z naszymi oczekiwaniami. Stąd decyzja o tym, żeby je projektować pod konkretne wymagania nasze i naszych klientów. W efekcie zbudowaliśmy dużą grupę lojalnych odbiorców.