Nie od dziś wiadomo, że silnym wsparciem dla fake newsów, zapewniającym im wiarygodność, są boty, które przesyłają dalej, lajkują lub komentują fałszywe informacje. Tweet z wieloma interakcjami wygląda na godny zaufania i jest lepiej widoczny w portalu społecznościowym. Taka promocja wpisu sprzyja też kolejnym, już prawdziwym, interakcjom z użytkownikami serwisu. Tym bardziej powinny zainteresować polską opinię publiczną najnowsze dane opublikowane przez Annę Mierzyńską, specjalistkę od marketingu sektora publicznego. Ekspertka przeanalizowała działanie nowych kont, które zwróciły jej uwagę swoją podejrzaną aktywnością. Z ustaleń wynika, że w ciągu zaledwie trzech pierwszych tygodni listopada na polskim Twitterze powstało 10 tys. fałszywych kont!

Większość tych profili ma w nazwie przypadkowy ciąg znaków, nie tweetuje i brakuje im zdjęcia profilowego. Jedyną ich aktywnością jest śledzenie określonych kont, przede wszystkim kandydatów na prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego i Patryka Jakiego, a dodatkowo liderów opinii publicznej – dziennikarzy, komentatorów, polityków itp. Można zakładać, że mamy do czynienia z farmą botów przygotowywanych do działań w trakcie zbliżającej się samorządowej kampanii wyborczej. Niewykluczone, że założyła je firma, która potem będzie prowadziła z użyciem tych profili kampanie zlecane przez partie.

Dane publikowane przez naukowców i ekspertów są bardzo ciekawe, w zakresie skali nawet zaskakujące, ale należy traktować je z ostrożnością. Prawdziwy badacz nie może bowiem z miejsca odrzucić tezy, że konto pod nazwą „gtrfstyhji” i bez zdjęcia założył człowiek. Prawdziwi użytkownicy portali społecznościowych często na początku nie piszą, tylko obserwują. Zwykle rozpoczynają od śledzenia znanych ludzi i jeśli klikną „follow” na kilku profilach popularnych polityków, Twitter zacznie podpowiadać im podobne, należące do popularnych dziennikarzy, komentatorów czy innych polityków. Wiele razy, analizując za pomocą internetowych narzędzi swoje twitterowe audytorium, widziałem w raportach konta ludzi, których znam, oznaczone jako boty. Bo brak aktywności był typowy dla profili sterowanych przez programy.

Nie namawiam jednak do lekceważenia takich informacji jak ogłaszane przez ekspertów z Oxfordu, Karoliny Południowej czy tych najnowszych, które na swoim blogu szczegółowo opisywała Anna Mierzyńska. O tym, że na całym świecie funkcjonują firmy i instytucje prowadzące kampanie za pomocą sterowanych automatycznie kont z dodatkowym wsparciem opłaconych prawdziwych użytkowników, wiadomo też dzięki wielu innym źródłom.