W ostatnim czasie redakcja CRN Polska została zasypana listami. Gros z nich dotyczyło głosów oddanych w naszym corocznym plebiscycie, w którym przyznajemy nagrody osobom i firmom mającym największy wpływ na kanał dystrybucyjny polskiej branży IT. Pojawił się między innymi charakterystyczny w treści e-mail od rozżalonego resellera. „Dystrybutorzy zdradzili swoich klientów. Tysiące małych firm i sklepów zostało bez realnego zaopatrzenia. Z punktu widzenia małych przedsiębiorstw i punktów serwisowych nie powinno być takiej kategorii [w plebiscycie CRN Polska – przyp. red.], ponieważ dystrybucja przestała istnieć” – twierdzi nasz czytelnik. Przez niektórych mógłby zostać uznany za frustrata, który wszędzie widzi same problemy, a przez innych za nieudacznika, niepotrafiącego przystosować się do nowych reguł gry. Naszym zdaniem prawda nie jest tak oczywista, a branża IT jest pełna paradoksów.

Komputery oraz Internet w ciągu dwóch ostatnich dekad zmieniły komunikację, biznes i rozrywkę. A to przecież jeszcze nie koniec zmian, bo wielkie koncerny IT zapowiadają dalszą, dalece głębszą od dotychczasowych, cyfrową transformację w świecie biznesu. Tymczasem nierzadko same nie radzą sobie z bardziej przyziemnymi problemami. Są tacy, którzy przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kwartałów z rzędu borykają się ze spadkiem przychodów. Inni zostali wciągnięci w wir wydatków, kupują startupy, by potem je taniej odsprzedać lub zamknąć. Są też tacy, którzy wciąż próbują udowodnić, że robią nie tylko dobre oprogramowanie, ale również świetny hardware, podczas gdy ich smartfony i tablety zalegają na półkach sklepowych. Słowem: kompletny mętlik. Nikogo nie powinno zatem jakoś szczególnie dziwić, że np. ceny hurtowe są wyższe od detalicznych.

Zwłaszcza że wielkie koncerny często budzą skojarzenia z partiami politycznymi. Te ostatnie podczas kampanii solennie obiecują, że ułatwią życie małym przedsiębiorcom. A kiedy już wygrają wybory, zazwyczaj bardzo szybko zapominają o tych najmniejszych i stwarzają cieplarniane warunki dla wielkich sieci handlowych oraz rekinów finansjery. Również niektóre koncerny IT zapewniają, że zamierzają budować silną pozycję na lokalnym rynku, współpracując z małymi firmami. Tyle teoria. W praktyce nadal sprzedają produkty, koncentrując się na wielkich detalistach. Wspomniany już reseller podaje przykład drukarki, która u jednego z dystrybutorów kosztuje 575 zł brutto, zaś u dużego detalisty 470 zł brutto. Nie jest to oczywiście przypadek odosobniony: „mamy w asortymencie 50 tys. produktów, ale w danym dniu tylko kilka sprzedajemy z marżą dodatnią” – dodaje reseller.

Trudno za całą sytuację winić dystrybutorów, zepchniętych przez producentów do narożnika. Nie zmienia to faktu, że vendorzy, którzy wykluczyli ze swojej sieci małe podmioty, rzucając się w objęcia molochów, mogą słono zapłacić za swoją krótkowzroczność, bo uzależnienie od zaledwie kilku partnerów handlowych może być zabójcze. Co zrobią wówczas? Oby zaczęli wreszcie spełniać „obietnice wyborcze”.